Ależ przetrzymałam wszelkich zwolenników wnętrzarskiej części bloga! Bardzo przepraszam, bo już nawet nieśmiałe głosy domagające się jakiś fragmentów naszego wystroju ucichły – znaczy się – zdusiłam w zarodku. Wstyd. Moim usprawiedliwieniem niech będzie skala przedsięwzięcia nad którym pracowałam, czas potrzebny do zrealizowania go, oraz odpowiednie materiały.
Z części jadalnej nie byłam wcale zadowolona (pewnie dlatego tak niewiele zdjęć na blogu “przed”). Wprowadzała chaos kolorystyczny (dodatkowy odcień drewna). Jednak jakość mebli (tych “zastanych” i tych “podarowanych”) wciąż była dobra, a oszczędności nie pozwalały na szaleństwo w tej kwestii. Długo zastanawiałam się jak sprawę ugryźć tak, żeby tak mi nie przeszkadzało. Pierwszym problemem było to, że nie bardzo wiedziałam JAK się do takiego czegoś zabrać. Druga kwestia która spędzała mi sen z powiek to to, że nie wszystkie meble nadawały się do szlifowania, ze względu na swoją strukturę. Z pomocą przyszła mi moja szefowa (bynajmniej nie ekspert d/s wystroju wnętrz :P). Otóż była w odwiedzinach u swojej kuzynki, gdzie odkryła cudowny świat renowacji mebli. Podczas standardowych procedur zdradzała mi krok po kroku jak wzięła się do tego u siebie w domu. Od tego się zaczęło!
Na pierwszy ogień poszedł stół – który stał na dole i straszył. Jego podstawową zaletą było to, że posiadał szufladki. Udokumentowałam całą procedurę – szlifowanie, malowanie, wstawianie, obróbkę, decupaż…a zdjęcia zniknęły, rozpłynęły się w niebycie. Dlatego macie efekt wizualny:
Do stołu nie miałabym żadnych zastrzeżeń, ale…no właśnie. Jego blat został zastąpiony okropną płytą sklejkową, której nijak nie mogłam poprawić wyglądu – jakieś pomysły?
Potem była dłuższa chwila przerwy. Reszta mebli okazała się być tak pokryta, że “zwykłe” szlifowanie nie wchodziło w grę. I tu znów z pomocą przyszła szefowa, która kiedyś radośnie zaczęła dzień pracy od pytania ” A czy Ty wiesz, co to są farby kredowe?!”. Nie wiedziałam, sprawdziłam uprzejmie. Następnie koleżanka zakupiła owe farby (horrendalnie drogie!) i pomalowała swoje meble z zadowalającym efektem. Pomyślałam, że jak nie zaoszczędzę na farby (żegnajcie komplety Warsaw Dog! :() to przed świętami juz nie dojdę do ładu z meblami. Pomyślałam, zacisnęłam pasa…i wzięłam się do roboty.
Najpierw, na próbę kupiłam próbkę 100 ml. Pomalowałam jedno krzesło i Pan Mąż miał za zadanie dwa tygodnie na nim siedzieć, wysiadywać, kopać i kręcić tyłkiem. Robił to z ochotą, i faktycznie, nieco mi się przybrudziło i zużyło. Wobec tego postanowiłam nieco polepszyć technikę woskowania, czyli użyłam do wyżej wymienionej czynności zamiast szmatki pędzelka. Moim zdaniem efekty są dużo lepsze.
Na tą chwilę nasza część jadalna wygląda właśnie tak. Wybaczcie odcinkowe zdjęcia – jedyny obiektyw, który jest skłonny pracować w mrocznych pomieszczeniach (wschód i północ) to jasna portretówka, jak wiadomo, słabo nadająca się do fotografii pomieszczeń.
Postanowiłam pokrótce przedstawić sytuacje na dziś. Jeśli są na sali zainteresowani opisem samego procesu, jak to wszystko przebiegało, to bardzo chętnie skrobnę jakiś wpis na ten temat – dajcie znać, bo zdecydowana większość mojego bloga to zadeklarowani psiarze, których niekoniecznie takie kwestie interesują 🙂
Technika decoupage tak mi się spodobała, że czekam na okienko czasu (na pewno nie w ten weekend niestety…), w którym siądę z pędzlem, chusteczkami i klejem i sobie co nieco poprzyklejam 🙂
Tymczasem…brace yourselfes! Powoli zaczynamy…
Ja chce proces! Łącznie z szlifowaniem 🙂 Mam na wynajmowanym mieszkaniu stół który straszy (a w sumie to dwa), wiec wzięłabym sie za niego.
Masz jakies pomysły na poprawienie wyglądu starych mebli a’la PRL tak btw? 😀
Hm, część tych mebli, które widzisz pochodzą z mroków PRLu – ława, stół i krzesła. Natomiast szafka pod telewizor plus szuflady – to żywiołowe lata 90, więc też niemłode 🙂
Ze szlifowaniem będzie problem – robiłam zdjęcia, ale okazało się, że gdzieś się zgubiły po drodze 🙁
Łuhu! Kocham te Twoje zdjęcia <3 Kiedyś miałam ambicję, żeby odnawiać meble w mieszkaniu mojej mamy, więc z przyjemnością popaczam jak Wy to robicie 🙂
Cieszę się, na pewno będzie więcej tego ! 🙂
Mogę tam zamieszkać? Zajmę tylko tą ławeczkę w jadalni, obiecuje.
A piesa też gdzieś upchnę może czekoladowy się wpasuje 😉
Ok spokojnie – żartuję. Prześlicznie zrobione, uwielbiam rzeczy malowane. Osobiście wymalowałam drzwi do szaf w przedpokoju również na biało. Pozdrawiam!
Ławeczka w jadalni niewygodna, bo drewniana 🙁 Ale ale! Kanapa rozkładana, zmieścicie się z Amperem bez problemu 🙂 Bardzo dziękuję! 🙂
Szafka pod TV jest śliczna, bardzo podoba mi się jej kształt i w ogóle mega mi wpadła w oko 😀
O, to dobrze 🙂 Mnie przed malowaniem kłuła nieziemsko w oczy 😛
Oj tak, na decoupage zarezerwuj odpowiednio duże okienko czasu – bo jak już zaczniesz, to trudno się od tego… odkleić 😉
Też chętnie poznam przebieg całego procesu!
Wieeem, na stole to przecież pryszcz 🙂 Trochę boje się, co zrobię jak mi się efekt znudzi tylko, dlatego tak się opieram 😛
O matko! Ten stół z ozdobionymi szufladkami techniką decoupage od razu przypomina babciną kuchnię! Pięknie to wygląda! 🙂
Haha nie dla każdego to będzie komplement…ale dla mnie jest! :)) Dzięki 🙂
W głębi czekałam na typowo meblowy wpis 😉
Ja się za odnawianie mebli ( ekhem, w moim mniemaniu odnawianie ) zabrałam pierwszy raz jakiś rok temu. Na pierwszy ogień poszło nic innego jak wielka, ogromniasta, strasząca szafa. Początkowy efekt był naprawdę spektakularny, i aż oczu nie można było od niej oderwać. Niestety minęło parę miesięcy, a wciągu tych paru miesięcy nie opamiętałam się i tak jak zawsze zostawiałam na szczycie szafy co niektóre próbki karm, które okazały się niewypałem. A dowodem na to, że Sara miała i nadal ma doskonały węch są ( już były ) zniszczenia spowodowane tym że jej psie zmysły nie zawodzą, a dokładniej przetarcie, rysy i lekkie zadrapania u dołu szafy i na jej środkowej części, po próbach dosięgnięcia karm które się u nas nie spisały ( i mimo, że sucz się nimi wcześniej nie zajadała, to jej wścipskość była górą 😉 ) Od tego czasu do tych większych akcji, wolę powołać się na fachowców i oddać w ich ręce meble. A poza tym, u nas trwają marne próby zbiorów na Warsaw Doga, albo Wild Woof ( pytania co wcześniej? ) 😉
A to bym chyba łeb przy samym tyłku ukręciła! 😛 Ja dziś prawie nie urypałam łap jak się wbiły zdradziecko na kawalątek ławy 😀
Patrzę i podziwiam! Ja nie mam żadnych zdolności manualnych. Pierwsze zdjęcia to dla mnie bomba! Artystka z Ciebie!
Eee bynajmniej 🙂 Ale lubię to strasznie! 🙂
Świetna renowacja mebli. Jestem pod wrażeniem tego stołu – wygląda bardzo ciekawie. Podobają mi się takie jaśniutkie kolory wnętrza.
Tak sobie pomyślałam, że blat ze sklejki dałoby się poprawić okleiną laminowaną. Teraz można kupić bardzo trwałe i grube okleiny w dowolnym kolorze – podobno świetnie sprawdzają się do zamaskowania mankamentów na blatach.
OOO świetny pomysł! Możesz powiedzieć coś więcej? Zastanawiam się jak na przykład kanty okleić i gdzie takie coś wyhaczyć…
Okleiny laminowane chyba najłatwiej będzie znaleźć gdzieś w sieci. Tylko trzeba uważać, bo nie wszystkie są ognioodporne i nadają się na blaty stołów. W większości są to produkty samoprzylepne (dość łatwe w montażu). Można też nakleić okleinę naturalną/fornir. Tu ofert sprzedaży będzie znacznie więcej, np. http://centrumoklein.pl/index.php?cPath=43_57_125&osCsid=68391f3583afefb8f525db0324924381
Fornir nakleja się za pomocą specjalnego kleju kontaktowego. Z kolei naroża trzeba zamaskować obrzeżami.
Nie wiem jak wygląda to od strony praktycznej. Dopiero przymierzam się do takiego odnowienia ławy 🙂
Dzięki za pomysł i porady! Muszę sprawę przedyskutować z mężem 🙂
Cudowne! Meble wyglądają jak prosto ze sklepu, w życiu nie pomyślałabym, że były odnawiane 😉 Technika decoupage też bardzo mi się podoba, ozdabiałam kiedyś tak butelki na kiermasz świąteczny, ale nigdy nie wpadłabym na pomysł, aby ozdobić tak meble… Wyglądają genialnie! Super, i chętnie zobaczyłabym, jak to wszystko powstawało 🙂
Bardzo dziękuję! 🙂 Postaram się zatem trochę poszerzyć wnętrzarską część bloga 🙂
Śliiicznie! Jestem totalnie zachwycona tymi kwiatuszkami przy gałkach – jak się robi takie rzeczy?
Dziękuję! Bardzo prosta sprawa, podczas ozdabiania kolejnych mebli pokuszę się o instruktaż 🙂
Uwielbiam białe meble! Pasują do wszystkiego. Genialnie wyglądają, a decoupage to jest coś, co kocham!
Cieszę się, że się podoba 🙂
Stylowo! Bardzo mi się podoba ta technika! Szafka pod telewizorem rewelacja 😉
<3
A mnie zahipnotyzowała nie szafka pod telewizorem ale, ale no właśnie stół 🙂
PS Mam pytanie trochę nieodnośnie bloga, ale samej Twojej osoby. Pytam z ciekawości, totalnie z ciekawości 🙂 Pracujesz na co dzień ( chodzi tu o pracę, z której pozyskuje się pieniądze 😉 ) z psami? czy w totalnie innym kierunku? I ostatnie masz zrobiony jakiś kurs trenerski, lub ukończone studia z np. psychologii zwierząt?
PS 2 Pytam z czystej ciekawości (:
Tak, pracuje z psami na codzień, ale bynajmniej nie jako behawiorysta 🙂 Mam zrobiony jeden kurs z COAPE, ale jestem średnio z niego zadowolona.
Jak zawsze dość niepewnie traktowałam biel, tak po wprowadzeniu się do białego (wynajętego) mieszkanka zakochałam się <3 co prawda u nas wszystko jest na wysoki połysk i ma to swoje minusy, o czym pewnie niedługo pożalę się na blogu 😛
Cudne jelonki <3
Ja również pewno pożałuję tego dnia, ale wzdychałam tyle lat, że niechże mam te swoje pięć minut! 😀 Najbardziej klnę na jasną kuchnię :/