Muszę Was bardzo przeprosić 🙂 Niestety nie podeszłam do sprawy profesjonalnie (po blogersku :P). Zapomniałam zrobić zdjęcia “przed”! jestem w szoku i nie wiem jak to się stało – nawet na zdjęciach prezentujących inne części mieszkania ani razu się nie przewija. To musiała być dla mnie naprawdę ściana płaczu! 🙂
Upraszam o wybaczenie i zarazem zapraszam do wyobrażenia sobie, jak łyso wyglądała ściana przed jej zagospodarowaniem. Wyobraźcie sobie, że wchodząc na piętro naszego domu i kierując się korytarzem do kuchni/jadalni pierwsze, co widzie to ona. Bez Bala i ramek. Smutno? Smutno.
Na początku moja wizja oscylowała pomiędzy pomalowaniem tej części farbą tablicową a kompozycją z ramek. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że czarna farba wysmarowana kredą będzie wprowadzała dodatkowe zamieszanie w mieszkaniu a zarazem generować będzie dodatkowy kurz i pył.
Natrafiłam na ciekawe obrazki (niezastąpiony pinterest!), pomagające nieco zbudowanie mojej wizji, a następnie zorganizowałam sobie pole manewru.
Ramki zbierałam czas dłuższy – większość z nich pochodzi oczywiście z Ikea, acz niektóre mają dla mnie mocną wartość emocjonalną. Na zdjęciach udało mi się uwiecznić (a było ciężko, bo wzięliśmy się za to o 21 w grudniu, czyli ciemno i tylko drżący płomień świecy) etapy naszego przedsięwzięcia. Na początku zbudowaliśmy centrum, czyli ramkę VÄXBO (Ikea). Do niej dobraliśmy resztę.
Efekt końcowy prezentuje się następująco:
Po świętach planuję zmienić plakaty na jedne z tych i tych lub na arkusze z mojej bardzo dorosłej książki do kolorowania ( dostałam w prezencie również “Inwazję bazgrołów“, która urzekła mnie jeszcze bardziej niż Harry!).
Planuję również stopniowo wyszukiwać innych pasujących oprawek.
Tymczasem “gallery wall” (jak to podobnie godnie nazwać po polsku?) będzie musiała ustąpić w cień, bo właśnie w tym miejscu stanie dumnie choinka. To już niedługo, w sobotę po pracy ruszamy na żer! 🙂
Jeeeej, ale fajnie to wygląda! Jestem fanką takich rozwiązań 😀 Sama mam pustą ścianę i też planowałam coś na niej “ulepić”. Co prawda nie z rameczkami i zdjęciami, ale pochwalę się, jak wcielę w życie swój niecny plan zagospodarowania 4m ściany 😀
Podziel się, bo widziałam tą tablicową ścianę co mi się marzyła! <3 ale wydaje mi się, że w naszym wnętrzu by nie pasowała, może kiedyś gdzieś indziej takie coś maźnę. Kurzy się to bardzo?
I teraz widzę te nierówne przerwy aaa! Mam nadzieję, ze mi przejdzie je widzieć 😀
Bardzo mi się podobają takie ściany. Sama miałam plan coś takiego stworzyć, ale nie mam za grosz wyczucia i nie umiem tak ładnie poukładać, żeby wyglądało jak niepoukładane 😀 Muszę mieć od linijki niemal, bo każda inna opcja mnie przerasta 😀
Chociaż niektórzy przesadzają z ilością ramek i nie można się skupić na zdjęciach, bo tyle tego jest.
Właśnie ja się zastanawiam czy jeszcze będę coś dorzucać 🙂 Na tą chwilę zostanie tak jak jest a jak napotkam fajną ramkę…:)
Niby na fanpejdżu napisałam, że nie mam tyle gipsu, żeby łatać dziury po gwoździach, ale jak patrzę na efekty to się zastanawiam czy w niego nie zainwestować 😀
Już Ci wszyściuteńko naświetliłam na FP 😀
Nigdy nie sądziłam, że wymaga to tyle planowania 😛 Ale wygląda naprawdę uroczo – każ Balowi tam zostać na zawsze, ładnie się komponuje 😛
Jeśli kiedyś uda nam się wynieść na swoje, to pewnie zrobię coś podobnego, choć marzy mi się troszkę inne wykonanie – nie lubię plakatów z napisami i mam takiego jobla, że przerwy muszą być równe (co generuje masę latających panienek, bo one nigdy nie chcą być tak równe jak ja chcę – mam dwie ikony obok siebie i ZAWSZE się któraś skrzywi. Grrr…). I w moim wyimaginowanym domu to pewnie byłaby cała ściana jako mozaika ramkowa w kontraście do stonowanego otoczenia – bardzo podobają mi się te schody na inspiracjach. Ale zobaczymy jakie pole do popisu będę w ogóle miała, bo takie szaleństwa to tylko przy pewnej przestrzeni – w mniejszych pomieszczeniach siłą rzeczy trzeba się ograniczyć :P.
Ja niestety nie mam takiego problemu z odległościami, więc teraz mnie trochę zawstydzacie 🙂 Jestem zadowolona z efektu, no cóż 🙂
Ale mój komentarz wcale nie miał sprawić, żebyś się z tymi odległościami poczuła gorzej – Twój dom, Twoja ściana, Tobie ma się podobać. Zresztą, mnie też się podoba u Ciebie, po prostu u mnie musiałoby być równo bo tak 😛 To mój prywatny jobel i absolutnie nie planuję go nikomu narzucać 😛
Spokojnie, nie odebrałam tego tak 🙂 Po prostu trochę mnie zawstydzacie, że tego nie widziałam wcześniej! 😀
Może “ściana fotografii”, brzmi nieźle.
Hm, ale nie zawsze tam są fotografie, też plakaty, i inksza twórczość..
Mamy ścianę ramek nad kanapą, ale efekt nie umywa się do twojej aranżacji! Tak to jest, jak wprowadzasz się do urządzonego mieszkania, ładnego, bo ładnego, ale to jednak nie mój styl. Ciężko zmienić coś żeby się podobało, a jednak pasowało do reszty. Kurka jasna, czemu ja nie wpadłam na jakieś grafiki i plakaty? Mamy same zdjęcia. Psa, rzecz jasna. Zbliża się termin wymiany na świeższe, to i coś podrukuję lub kupię 🙂 Choineczka już sobie stoi, a lampki na oknie i szafie już świecą od dawna 😀 ale to dlatego, że na święta nas w ogóle nie ma, a ja lubię nacieszyć oko 😉
Znam ten ból, 6 lat mieszkałam w wynajętych mieszkaniach studenckich. Najczęściej to były eklektyczne koszmarki 🙂 My też choinkę mamy, właśnie żeby się nacieszyć nią:)
Aaaa, uwielbiam Cię za ten post! 😀 Mam tę ramkę w środku i przez jakiś czas żałowałam, że się na nią zdecydowałam, bo nie miałam pomysłu, jak dopasować do tego pozostałe. Spisałam ją na straty, ale wygląda na to, że zostanie, podkradnę pomysł, super to u Was wygląda! 😀
No właśnie trochę jest siermiężna, zachodziłam w głowę jak ja trochę wzbogacić 🙂 Dzięki! 🙂
Bosko to wygląda! Może zorganizuję taką ściankę u siebie w pokoju, bo mam trochę pustej przestrzeni 😀
Polecam! 🙂
Bajera! 🙂 ja też sumiennie zbieram różne takie bibeloty na ścianę z odwiedzanych przez nas zakątków. I jak tylko będę mieć kawałek własnej ściany…. to się na niej wyżyję artystycznie 😀 a co!
Ooo z odwiedzanych zakątków, to brzmi cudnie! <3
Okazało się, że Twój pis o “gallery wall” (pewnie przez resztę dnia będę intensywnie myślała o polskim odpowiedniku 😉 ) pojawił się w samą porę – dokładnie w momencie, w którym mój mąż zaczął narzekać na pustą ścianę w sypialni i rzucił propozycję “a może powiesimy jakieś zdjęcia?” 🙂 Bardzo podoba mi się efekt, jaki udało Ci się uzyskać 🙂 Myślę, że ramki to lepsze rozwiązanie niż farba tablicowa – zastosowanie tej ostatniej w moim przypadku sprawdziłoby się chyba tylko w ewentualnym pokoju dziecięcym. Bywam pedantyczna, więc bezładne bazgrołki i pył z kredy w innym pomieszczeniu zapewne działałyby mi na nerwy 😉 Kompozycja z ramek jest dużo bardziej praktyczna i uporządkowana – swoją drogą, nie wiedziałam, że w internetach są tak dokładne wskazówki, jak ją stworzyć 🙂
* oczywiście nie “pis”, a “wpis” (ech, te freudowskie pomyłki…) 😉
Ogromnie się cieszę, nie spodziewałam się tylu przychylnych komentarzy! 🙂 Choć przyznam, że mnie samej bardzo się podoba uzyskany efekt 🙂 Oczywiście większość tych wskazówek znalazłam dopiero post factum, ale postanowiłam się podzielić z Wami, może choć Wam się przydadzą.
Uśmiałam się z freudowskiej pomyłki! 😀