Pod koniec roku Miedzianka ogłosiła nabór testerów do nowych produktów. Jako, że dłuższy już czas trwam w podziwie nad ich produktami, zatarłam rączki i stanęłam w szranki. Miałam dużo szczęścia, bo pośród tylu fantastycznych osób wybrali również nas. Mój zachwyt był jeszcze większy, gdy okazało się, że “miedziankowicze” zrobią nam dwie adresatki – dla każdego pieska. W tym momencie zaczęłam już klaskać uszami, uwierzcie na słowo 😉
W międzyczasie odezwano się do mnie z zapytaniem, czy mam może typ zwierzaka, który jest “bardziej aktywny” (cóż za piękny eufemizm!). Otóż stali czytelnicy bloga wiedzą, które to jest największym knurem na wsi, ale nie chciałabym piętnować zwierzątek, wobec powyższego pozostawię tę ocenę Wam (Puczniku, wstań, jak jak do Ciebie mówię!). Dzięki temu do naszego domu zawitały adresatki z dwóch metali : miedzi (dla grzecznych synków) i brązu (dla hardcorów).
Przesyłka.
Oczywiście przesyłki doczekać się nie mogłam, wciąż zaglądałam do skrzynki, bo miałam poważne podejrzenia, że zdecydowanie JEST na co czekać. No i było. Spójrzcie tylko na całą otoczkę, wygląd i detale przesyłki – ja byłam oczarowana.
Technikalia:
Do wyboru mamy kilka różnych materiałów : miedź, brąz, mosiądz i alpakę (stop miedzi, niklu i cynku). Średnicę można dostosować do gabarytów psa – 32 mm dla większych i 25 mm dla mniejszych. Opcji personalizacji produktu jest masa – od odpowiednich wytłoczeń, po wycinanie sylwetki swojego zwierzęcia, dodatkowe dopiski, zakupienie bransoletek…wszystko na życzenie zamawiającego. Zajrzyjcie tutaj – można dostać zawrotu głowy!
Zamówienia można składać bezpośrednio przez stronę na FB, albo poprzez maila : miedziankaa@gmail.com. Miedziankę znajdziecie też na serwisie dawanda (tam też można podejrzeć przykładowy cennik).
Do nas zawitały adresatki z miedzi i z brązu (ach ale jeszcze wzdycham do alpaki…<3)
Testowanie.
Praktycznie chwilę po otrzymaniu przesyłki Baloo okulał, co oznaczało ni mniej ni więcej tylko totalne ograniczenie ruchu przez 2- 3 tygodnie. Na szczęście czas nam szybko minął, przyszły święta i pojawiła się okazja do na intensywnych testów, prób i ciorania adresatką przez błota, trawy, aporty i jeziora. Gdzie nas z nimi zawiało? Tylko spójrzcie!
Była mokra, w piachu, w błocie, w śniegu, w wodzie…Była szarpana przy zabawie (aussie mają charakterystyczny sposób zapasów), wpadała w piach, obijała się o drzewa, krzaczory. Ba! Na treningi też jeździła:
Wątpliwości?
Nic a nic się nie urwała, nie porysowała, tylko uległa zabrudzeniom, które według mnie mogą wpływać na czytelność.
Mam jedną bolączkę – nienawidzę instalować adresatek – zawsze niemożebnie użeram się z kółkiem, które nie chce się odgiąć. Łamię paznokcie, wbijam sobie do żywej krwi drucik, klnę i płaczę. Tutaj kółeczko przepina się kompletnie bezproblemowo. Niestety, przy jednej adresatce zostało już lekko poszerzone – nie wiem, czy to moja sprawka, czy uległo poszerzeniu przy zabawach.
Nieco drażnił mnie jej dźwięk, mimo, że jest przydatny jak już zmierzcha i nie mogę namierzyć psa wzrokiem (rzadko się to zdarza, bo jak to owczary trzymają się blisko człowieka). Dla mnie na lekki minus (bo to prywatna preferencja, wiem, że inni się tym zachwycają), a przy innych psach, które lubią odchodzić od człowieka na pewno bardzo przydatny patent. Myślę, że po prostu odinstaluje dzwońce (na szczęście jest taka opcja)! 🙂
Po miesiącu.
Okazało się, że nieco się przeliczyłam – to znaczy o ile plakietka przeznaczona na harcory (Ruby) była w zasadzie nie zmieniona, tak miedziana faktycznie nieco została nadgryziona zębem czasu. Nie ukrywam, że bardzo mnie to zmartwiło – przywiązałam się do nich, traktuje je jako bardzo ładną biżuterię i nie ukrywam, że na pewno będą nam towarzyszyły przy tak zwanych “wielkich wyjściach”. Odpowiednio zainstalowana odznacza się nawet przy lwiej grzywie Baloo.
Podjęłam decyzję, że czas coś z tym zrobić. Tak adresatki prezentowały się przed użyciem, a tak po ponad miesiącu intensywnego użytkowania:
Na szczęście artyści podrzucili nam ciekawą ściągę jak czyścić każdy metal. Uzbrojona w keczup i sok z cytryny (sic!) zabrałam się do polerowania.
Moim zdaniem poszło świetnie! Niecałe 3 minuty roboty, a adresatki są jak nowe. Wielki plus!
Podsumowując:
Na plus:
- piękny wygląd,
- wyjątkowość produktu,
- personalizacja,
- wybór wariantów,
- wspieranie polskiego rzemiosła,
- ręczna robota,
Na minus:
- o adresatkę trzeba dbać (niby oczywiste, ale…),
- cena (ale zdarzają się promocje),
- miedź bardziej podatna na korozje niż brąz,
- nieustające brzęczenie,
Jak widać – dla mnie jest więcej plusów niż minusów. Jestem w niej totalnie zauroczona, mam nadzieję, że posłużą mi długo (na razie tak się zapowiada) – nie ma śladów odbarwień, zarysowań jak na metalowych adresatkach, prezentują się bardzo oryginalnie – mnie podbiły na zawsze i aktualnie zdetronizowały ulubione adresatki z Pik-Pik! 🙂 Jestem zdecydowanie zadowolona z tego produktu. A teraz idę dłubać, żeby ukrócić dźwięczenie 😛
Bardzo fajny wpis. Zawsze znajdujesz interesujące rzeczy 🙂 dzięki
Ja w sumie nie wiem, czy to jest dobra moja strona…jestem nieuleczalną zakupoholiczką 🙁
Zdecydowanie najbardziej rzetelna i wyczerpująca recenzja ever. Dziękujemy! Cieszymy się, że urwisy ich nie zatyrały.
A jeśli chodzi o przypinanie adresatek to obroży… no cóż, jako, że też tego nie lubimy zaopatrzyliśmy się w holdery ID od FurkidZ (uwaga – product placement 😉 http://furkidz.eu/Id-holder)
A znam, znam miedzianki właśnie na nich wisiały! 🙂 ale do zdjęć musiałam je wypinać i zapinać znów i wypinać i zapinać znów…:D Co nie zmienia faktu, że kółka miękkie i w sam raz na takie ewolucje 🙂
Bardzo się cieszę, że jesteście zadowoleni ze współpracy! 🙂
A ja tak strasznie kocham to dźwięczenie miedzi! Jest bardzo przyjemne dla mojego ucha 🙂 Charakterystyczne, ale niesamowicie dźwięczne, inne, wyjątkowe.
Dla mnie to było za dużo na dłuższą metę – ale myślę, że bez dodatkowej ozdóbki będzie w sam raz, akurat! 🙂
Bardzo lubię wizualnie produkty Miedzianki, ale wiem, że taka adresówka nie wytrzymałaby na Ryjeczności nawet tygodnia, więc odpuszczam je po wsze czasy. Nawiasem, w kwestii kółeczka – jak będziesz następnym razem w Ikei kup sobie opakowanie trytytek (opasek zaciskowych). To nie tylko rozwiąże Twoje problemy walki z kółkiem, ale też zwyczajnie będzie zdecydowanie trwalszym rozwiązaniem.
Oj nieeee trytrytki to koszmar dla mojego wzroku! 🙂 Na szczęście nigdy mi się jeszcze nie urwało kółko, bardziej chodziło mi o przepinanie:)
Adresówki Miedzianki są absolutnie piękne, chciałabym taką tylko po to, żeby ładnie wyglądała 🙂 Niestety, moje futra mają wybitny talent do gubienia identyfikatorów, zwłaszcza Miczelski, więc po prostu szkoda mi wydać taką sumę na coś, co lada moment może zostać w krzakach…
Oj to prawda! Ja podobne obiekcje miałam z obrożami foresto – nie ma to jak zgubić stówę (a w moim przypadku dwie) w krzakach 😀
Miczelski rzeczywiście hasa na maksa. Taki owłosiony, radosny hardkor 🙂
Mamy dla Was propozycję – test adresówki przyszywanej. Niemożliwa do zgubienia, chyba że razem z całym ekwipunkiem. Właściciel musi się wykazać zdolnościami manualnymi i większą cierpliwością przy instalowaniu adresówki, ale czymże jest 10 minut w obliczu świadomości, że psica będzie bezpieczna 🙂 Jesteśmy bardzo ciekawi czy uda się jej przejść przez krzaki w jednym kawałku.
Mamy prostokątne https://www.facebook.com/Miedzianka/photos/a.522587917783318.1073741828.377840592258052/848215008553939/?type=3&theater
i okrągłe https://www.facebook.com/Miedzianka/photos/a.522587917783318.1073741828.377840592258052/786567711385336/?type=3&theater
Co Wy na to?
Na szyi Shushy miedziana adresówka, wisi już od kilku dobrych miesięcy. Jak na razie nie mogę na nic narzekać. Jestem bardzo z niej zadowolona 😉
Ooo nie widziałam u niej, a jestem ciekawa jak wygląda – bo każdy ma inną i każda mnie zachwyca 🙂
Adresatki są cudowne, czekam tylko na promocję skoro cudem przegapiłam nabór na testerów… 😐
Oj to pechowo 🙁 To trzymam kciuki! 🙂
Odkąd zobaczyłam pierwszy raz te adresatki to sie w nich po prostu zakochałam <3 Wyglądają genialnie!
U mnie to samo! 🙂
Przede wszystkim ciekawi mnie jak klaskasz uszami, jak udowodnisz to na filmiku – stawiam adresatki alpakowe dla obu futer! 😀 Hah 😀
A adresówki są absolutnie cu-do-wne! Recenzja bardzo wyczerpująca, super 🙂
Cholera no 😀 Cieszę się, że się spodobała 😉
Są takie piękne! Wzdycham i cichutko łkam, ale brzęczenie metalu, to coś, czego nie zdzierżę. Dlatego kupuję adresatki z pleksi. Niby wytrzymałość średnia, a żadna jeszcze nam nie padła 🙂 no i zero dźwięku 🙂 co nie zmienia faktu, że wciąż wzdycham i może kiedyś jakaś bransoletka, wisiorek?
Ja mam na celowniku bransoletkę. A taki apdejt – po odłączeniu metalowego serduszka brzęczenia brak! 🙂
Na początku wyglądały fajnie i rzeczywiście zachwycały, ale im więcej o nich czytam tym mniej mnie przekonują :/ Poza tym wydaje mi się, że Kora nie wyglądałaby w niej za ładnie :d
A mnie się wydaje, że pasują każdemu psu 🙂 Dla Was widzę alpakę 🙂
Tak sobie (tak, sobie) chciałam kupić i mnie nie przekonałaś tym brzęczeniem! Szlag mnie trafia od tego “dzyń dzyń dzyń dzwonią dzwonki psa” na każdym spacerze, w przypadku zwykłych metalowych adresatek 🙁
Mnie również. Ale mogę Cię pocieszyć, że po odłączeniu srebrnego serduszkowego “zwisu” brzęczenia nie ma 🙂
Te adresówki są przepiękne, my w poszukiwaniu tej najlepszej przeszliśmy przez kapsułki, które ciągle się gubiły, aluminiowe, niemiłosiernie brzęczące, wyginające się i wiele innych niewypałów, aż trafiliśmy na adresówkę furkidz, zrobiła się trochę jajowata, ale imię i nr telefonu widać wyraźnie. Z tego co kojarzę to chyba macie takich kilka 😀
Pozdrawiam
Ooo kapsułki przerobiłam z Gandalfem – okropieństwo, cały czas samo się odkręcało :/ Ja furkidze mam, ale jakoś zupełnie przestałam je lubić 🙁
Za Miedziankowymi adresówkami marzę już dłuugoo. Jednak mimo wszystko jest to dość wysoki wydatek, na który w najbliższym czasie się jednak nie zdecyduję .
Oj rozumiem, sama tak miałam 🙂
Piękne są te adresatki (tak szczerze to chyba jedne z najładniejszych jakie widziałam). Może kiedyś skuszę się na zakup . Teraz będę z niecierpliwością czekała na nową promocję Miedzianki.
Wypatruj, bo warto! 🙂
A ja mam pytanie, czy oprócz brzęczenia adresówki nie wykazały innych wad związanych z tym, że są z metalu? takiego dość masywnego 😉
Po prostu ciekawi mnie, czy nie uwierały psa, gdy się np. z nimi polozyl, czy raczej gdzieś miał taki szczegół 😀
On nie jest masywny, odnoszę wrażenie, że wręcz jest lżejszy niż metal w standardowej adresatce 🙂 Przy takich gabarytach psów nie zwróciłam uwagi na jakikolwiek dyskomfort związany z kładzeniem się/tarzaniem w adresatkach. 🙂
Śliczne, piękne, o mamciu, chcem. Pimpek słyszysz? Jak ci się podoba? Nie masz nic przeciwko? A ty portfelu? No jak to? Ty zawsze podcinasz mi skrzydła!
A na poważnie, recenzja jak zwykle świetnie napisana.
Pozdrawiam
8lap1ogon.blogspot.com
Bardzo się cieszę, dziękuję! 🙂
Coś pięknego! <3
Też uwielbiam!
ooo ja szukam właśnie czego super, najlepiej niezniszczalnego 😛 Jestem tak załamana jakością dotychczasowych adresatek, że cena nawet nie gra roli, byleby było trwałe, jak najtrwalsze… No i czaję się na Miedziankę 🙂
I z tego powodu mam pytanko – jak tam adresatki? Żyją jeszcze? Jak się mają?