Piesłki na BARF wciąż są, i mają się wcale nieźle. Staram się jednak być na bieżąco jeśli chodzi o dobre, bezzbożowe karmy na psim rynku. Często dostaję zapytania czym żywić psich towarzyszy. Bardzo lubię przetestować coś, zanim komuś poradzę zakup takiej a nie innej karmy, więc kiedy Ania z “Śledź też pies” zaoferowała mi współpracę, nie wahałam się ani chwili. O Carnilove słyszałam wiele dobrego, dlatego od razu oczki mię się zaświeciły– boksery rodziców “ciągną” właśnie na bezzbożówkach. A my? Wraz z ozikami prowadzimy dość intensywny tryb życia i nie zawsze mamy szansę dostać dobrej jakości mięcho. Także jak widzicie – rękę na pulsie trzymać warto. Ze względu na barfny żywot sprawdziliśmy również puszki i wybrane smaki Woolf czyli pełen serwis spożywczy. Zapraszam na recenzję!
Karma mokra Carnilove.
Na pierwszy ogień wezmę puchy, bo to one wiodą prym na naszych wyjazdach. Tutaj muszę przyznać, że jestem zachwycona – składem, dawkowaniem, smakowitością, objętością…no wszystkim! Wyobraźcie sobie, że jedno opakowanie 400 g wystarczy na trochę więcej niż 1 Bala* na cały dzień! Super sprawa, bo zazwyczaj kupowałam drogie puszki, o podobnie dobrym składzie, ale zazwyczaj dawkowanie oscylowało mniej więcej około 2 porcji na głowę.
Pieski puszki wciągają nosem, tutaj bez zaskoczeń, bo akurat wszelkie tego typu produkty kochają nad życie. Czy to półka fastfoodowa, czy ąę, wgryzają równo z miską. Muszą być jednak mocno smakowite, bo gdy wypchałam konga na wizytę u znajomych to psy leciały do niej jak muchy, nie dało się towarzystwa odpędzić a i tak na końcu pozostali najwytrwalsi (filmik jest Wam znany z poprzedniej notki). Nie do przecenienia jest też druga strona psa (ta gorsza) – otóż zazwyczaj, kiedy psy moje jedzą puszki, kupy są luźne, brzydkie i lepią się do sierści. Tutaj kupy w dalszym ciągu są normalne i zbite, jak na barfa przystało. Plus plus!
Wygląd i zapach jest wybitnie pasztetowo – mielonkowy. Mi na myśl przychodzą obozy żeglarskie i gulasz angielski, na którego waliło się tonę keczupu, żeby zabić jego smak. Mój tata po dziś dzień ubóstwia takie smaki, więc myślę, że jeśli Matka Rodzicielka rozpędziłaby się i posmarowała mu bułę, to zdecydowanie by się nie spostrzegł (cześć Tato!:P). Po oddawaniu krwi Baloo dostał mokrą kamę w bakłażanie i zajadał z pasją w klatce wzbudzając zainteresowanie wśród piesków odwiedzających lecznicę. Dla mnie mimimalną łyżką dziegciu jest fakt, że jedna puszka kosztuje 400g kosztuje 10,50 złotych, na szczęście dawkowanie trochę osładza taki wydatek.
*1 Bal +/- 21 kg. 1 puszka Carnilove zapewnia dzienną dawkę pokarmową dla jednego psa o masie 25 kilogramów.
Karma sucha Carnilove
Tutaj sprawa na początku mocno mi się komplikowała. Skład jest świetny (ponad 65% zawartości to produkty pochodzenia zwierzęcego!), ale nie odpowiadało mi słowo “mączka”. Wcześniej traktowałam takie sformułowanie jako potwierdzenie obecności w karmie mięsa gorszego sortu. Chcąc rzetelnie przygotować się do recenzji dla Was, sięgnęłam do internetów i okazało się, że nie taki wilk straszny (klik, klik) – człowiek to jednak uczy się całe życie 🙂 Po rozwianiu wątpliwości dotyczących nomenklatury mogłam w spokoju zadowolić się rozpieszczaniem psich podniebień.
Uwaga dla alergików – niestety w obu testowanych przeze mnie wariantach napotkamy na tłuszcz z kurczaka. We wcześniejszej wersji wypełniaczem były ziemniaki, w nowych wersjach zostały zastąpione grochem – dla nas nie jest to problem, nie odczułam pogorszenia jakości powietrza w domu, ale u niektórych egzemplarzy trzeba wziąć to pod uwagę.
Trochę martwiłam się reakcją Bala i Ru. Moje pieski, rozpuszczone mięsnymi delicjami, nie zawsze patrzą przychylnym okiem na wymysły rynku psich karm superpremium. Wystarczyło jednak tylko otworzyć worki do zdjęć…i już wiedziałam, że nie muszę się lękać! Podczas gdy robiłam zdjęcia, sępy zmaterializowały się w trybie natychmiastowym i ze wszystkich sił starały się uczestniczyć w sesji zdjęciowej.
Do wyboru mamy pięć wariantów smakowych : z łososiem i indykiem dla szczeniąt (dużych i małych ras) i psów dorosłych, z reniferem, z jagnięciną i dziczyzną, z łososiem i z kaczką i bażantem. Karma występuje w dwóch wariantach – 1.5 kg i 12 kg. Mimo wszystko muszę przyznać, że brakuje średniej wielkości worka – marzyłaby mi się opcja 6 kg, wtedy bez obaw mogłabym przygotowywać sobie zaplecze na wakacje. A tak, 1.5 kg na tydzień przy dwóch aktywnych żarłokach to troszkę mało, a za worek 12 kg w aucie Pan Mąż przestał by mnie kochać 🙂 Na szczęście jest jeden patent, który nieco osładza gramaturowe niedole – w każdym z opakowań znajduje się specjalne zamknięcie strunowe – i, nauczona przykrym doświadczeniem z Purizonem, przekonałam się, że rzeczywiście jest ono kilkukrotnego użytku, nie jednorazowe. Bardzo podoba mi się również dawkowanie: 200 gramów na psa o wadze 20 kilogramów. Jeden 1.5 kg worek wystarczyłby zatem na nieco ponad tydzień – czyli dwa worki na tygodniowy wyjazd nie brzmią znowu aż tak źle! 🙂 Karmę znajdziecie tu w przedziale cenowym od 30 do 220 zł (czyli około 18zł/kg dość przyzwoicie jak na tak dobry skład).
My wybraliśmy opcję z reniferem (czarny humor, święta idą :P) i z jagnięciną. Oba smaki są bardzo mile widziane w misce, choć występuje drobne faworyzowanie renifera. Co więcej, zapach kusi wszelkie pieski w promieniu 10 metrów, o czym przekonałam się podczas ostatniego treningowego wieczoru z większą psią ekipą. Karma w ręku pozostawia tłusty film i okruszki, ale nie rozkrusza się w saszetce. Bez problemu mogę ją zapakować na trening czy na zwykły spacer. Kupy – bez zastrzeżeń. Gdyby mój mąż zrobiłby mi quiz “po jakiej karmie ta kupa” (no co, podczas lat związku czasem trzeba urozmaicać sobie wspólne życie :P) – nie byłabym w stanie powiedzieć, czy to Carnilove, czy wołowinka.
Przysmaki Woolf
Przysmaki Woolf to wspaniała alternatywa dla czystożernych sportowców. Do wyboru mamy aż 36 różnych smaków – mniej i bardziej wymyślnych ( między innymi przysmaki z ryb, królika, jagnięciny, kaczki, kurczaka, z dodatkami żurawiny, marchewki, ryżu, jagód…). Oprócz tego możemy wybrać sobie formę kostek (mój treningowy faworyt), mikro kanapeczek, pasków do żucia, zawijasów i kosteczek. Zresztą na pełen przegląd zapraszam tu. Smakołyki wyróżniają się bardzo dobrym składem – w większości z wariantów na pierwszym miejscu znajdziecie mięso (od 80 – 90% zawartości).
Przysmaki pakowane są w stugramowe opakowania zamykane znów na strunę. Niestety, tutaj patent nie sprawdza się tak fajnie jak przy workach Carnilove. Dwóch opakowań (a to jakby nie patrzeć 50%) nie byłam w stanie otworzyć, i musiałam użyć nożyczek, żeby dostać się do wnętrza.
Na szczęście tutaj narzekania się kończą. Przyznam, że podczas wyboru kierowałam się głównie tym, żeby smaczków dobrze używało się podczas treningów – domyślam się, że inne formy ciężko podzielić na mniejsze kosteczki. Postawiłam na królika (mięso królika 91%, gliceryna), dorsza (dorsz 90%,minerały, skrobia, gliceryna), jagnięcinę (jagnięcina 90%, gliceryna) i kurczaka (kurczak 96%, gliceryna). Moje oczekiwania spełniły się w stu procentach – małe, wygodne, nietłuste, łatwo było nagradzać pieski, szybko znikały w rozentuzjazmowanych pyskach. Dorsz niestety okazał się zbyt trudny do pożarcia, konieczne było jednak rozdrabnianie go przy użyciu zębów.
Barfiarze wciąż poszukują dobrych, “czystych” smaczków dla swoich czworonogów – myślę, że przysmaki Woolf są dobrą alternatywą właśnie dla nich. Oprócz tego przejrzyste, krótkie składy, bardzo obszerna oferta sprawdzi się u tych nieszczęśników, którzy są uczuleni większość popularnych mięs – nie musicie obawiać się, że gdzieś znajdzie się jakieś wspomnienie po kurczaku, które załatwi Wam nockę na dworze, czy upojny tydzień u weterynarza. Cena (10,50 zł za 100 g) nie należy do najtańszych, ale skład, bogaty wybór smaków i form powinien Wam osłodzić wydatek. Plus, idą Święta! 🙂
Reasumując, wiem, że będę nudna, ale jestem bardzo zadowolona z testów. Świetny skład to jest jedna kwestia, natomiast przyswajalność to osobny rozdział. Puszki Carnilove to pierwsze takie w historii, które nie wyszły w podobnej formie jak weszły, co więcej kupsztale były zbite, suche, jak marzenie. Karma sucha wzbudza multum ciepłych uczuć nie tylko wśród moich ciapków, ale także ich towarzyszy. Powiem Wam po cichutku, że po testach zachomikowałam resztę w celu zużycia reszty puszek podczas Świąt i Sylwestra 🙂 Smaczki Woolf to fantastyczna, zdrowa i hipoalergiczna alternatywa dla innych przysmaków dostępnych na rynku. Za możliwość przetestowania dóbr wszelakich dziękuję bardzo sklepowi Carnilove u śledzi.
Mieliście do czynienia z produktami Carnilove i Woolf? Czy przypadły Waszym psom do gustu? Jakie są Wasze spostrzeżenia? W ramach okołoświątecznego prezentu od Ani dla Czytelników hartczakrowa łapcie 9% DOŻYWOTNI rabat na zakupy u Śledzi! Hasło to: heart_chakra 🙂
Hmmm brzmi zachęcająco! Tajga jest prawie od 3 lat wyłącznie na Brit Care, raz zaryzykowałam z Black Angus Markus-Mühle, bo niby na zimno tłoczona karma i taka super i żałuję, był kupowy dramat :/ teraz szczerze mówiąc boje się eksperymentować z jakąkolwiek nową karmą… Carnilove wygląda super, ale… moje obawy budzi 3% wątróbki z kurczaka, bo Tajga na mięso kurczaka reaguje biegunkami, może po samej wątróbce nie byłoby rewolucji? Smaczki już dawno miałam na oku, jednak cena nieco zabójcza 😛
Jeśli jest uczulona na kurczaka, to mimo wszystko bałabym się podać karmę choćby z minimalną zawartością kury.
Ja tak z innej beczki, czemu Ru ma takie namordzie na mordzie? Przy twoim opisie “złej strony psa” to ja bym to z tyłu zainstalował… 😉
A na poważnie – po co ta opaska?
Pewnie do ćwiczenia sztuczki “wstydź się” !
Haha otóż to 🙂
Długo musiałam się zastanawiać o co Ci chodzi. Ale zrozumiałam – na filmiku uczy się “wstydzić” czyli kłaść łapki na pyszczek, gumka ją naprowadza o co mi chodzi.
Smaczki woolf to moim zdaniem, obecnie najlepsze smaczki na rynku. Przetestowaliśmy już kilka smaków i jestem bardzo zadowolona, tylko cena trochu boli. Mieliśmy też suchą karmę Carnilove z renifera i też mamy o niej dobre zdanie 😉
Ps. właśnie mi przypomniałaś, że przy najbliższych zakupach muszę jakieś puszki kupić, bo Sylwester się zbliża 😀
Puchy rzecz ważna, niestety Ru się mocno stresuje, nawet puszki w kongu jej nie rajcują:(
Najbardziej kuszą mnie puszki i przysmaki, z naciskiem na to drugie. Cena mięska jest dość wysoka, ale jedna puszka na 25 kg psa -to nie musi być takie złe! 🙂
No właśnie ta mała ilość puszki na głowę mnie urzekła 😀
Carnilove nie miałyśmy, nie chcę przesadzać ze zwiększeniem ceny karmy, bo rodzice wygoniliby mnie z psami pod most haha ?. Za to Woolfa dziewczyny ubustwiają, najsmaczniejszy jest suszony dorsz, a najmniej atrakcyjne okazały się paski z jagodami i kurczakiem (50% jagód pieski takie nie owocożerne). Testowałyśmy już większość smaków chociaż niby jest ich tak dużo ?.
O, testowanie takiej ilości smaków – marzenie 🙂 Podobają mi się kolorystycznie wszystkie z owocami, choć wiem, że słabo wartościowe są 😛 A jaką karmę teraz dajecie?
My jesteśmy wielkimi fanami smaczków Woolf, pachną tak, że sami mamy na nie chrapkę! A co do ceny, to da się bez większych problemów kupić za 6-8 zł.
O to trzeba poszperać! 🙂
Milo sie czyta, niestety u mojego Waimara 8mio miesiecznego straszna biegunka po Carnilove Salmon&Turkey dla szczeniat duzych ras. Nie ma wyjscia, ttzeba zmienic na inna niestety
?