Siedem (+…) typów ludzi, których spotkasz na seminarium, zawodach…

 

UWAGA: podobnie jak w tej notce – wszystko przedstawione jest w krzywym zwierciadle, mocno przejaskrawione, uprzejmie uprasza się o nieobrażanie i niedoczytywanie więcej, niż jest napisane. Jak zawsze w tego typu wpisach – zapraszam do uzupełniania i podsyłania swoich obserwacji! 🙂

Możemy uznać, że podstawy mamy opanowane. Skoro wsiąkliście głębiej, i powoli myślicie nad wzięciem udziału w seminarium, a może macie już za sobą debiut w zawodach? Hartczakra usłużnie podpowiada kogo napotkacie na swojej drodze podczas zdobywania kolejnych psiarskich wtajemniczeń. Pytanie – czy jesteście na to gotowi?

Lew salonowy

Gdzież on nie był, czegóż on nie widział! Metoda proponowana przez prowadzącego jest ciekawa, choć dość kontrowersyjna, tak tak, wydawało mu się, że przestała być w użyciu w okolicach 2014 roku po niefortunnym upadku Księcia Harrego III. Dog catch z odbicia od pleców? To chyba było modne w 2016, trochę żenada. Jednym tchem po imieniu wymieni czołowych zawodników danego sportu, jest na ty z wszystkimi sędziami, hodowcami, koresponduje z zagranico. Przed startem ryknie Ci do ucha “kill’em!!!” i z rozmachu klepnie Cię w tyłek. Wieczorem po jednym piwie opowie Ci historię swojego życia pociągając nosem i wycierając się w rękaw polaru sponsora zawodów.

Królewna Jęczybuła

Pies taki nieusłuchany, ona taka pokrzywdzona, hala taka wychłodzona, powietrze takie suche, wow. Teren taki niespodziewany, wiatr nie od tej strony, głośnik za blisko, brzozy. Nie zadowolisz. Możesz próbować sugerować i próbować podpowiadać, wszystkiego próbowała, wierz mi, NIC nie działa na tego psa! Często występuję w rozszerzeniu mute co wydaje się iść w parze z jednoczesnym przebywaniem psa na skraju tęczowego świata kucyków pony. Sytuacja zazwyczaj patowa – pies rozanielony do granic możliwości wita się z publicznością, uczestnikami i co agresywniejszymi psami, a wszelkie próby złapania psa i przyprowadzenia Królewnie traktowane są jako publiczny afront. Wszelkie namowy, aby wesoło/stanowczo przywołać do siebie Fafika kończą się podwyższeniem/obniżeniem głosu bez wyraźniejszej zmiany intonacji. Zdarza się również i tupnięcie nogą. Czasem, przy sprzyjających warunkach atmosferycznych, można odnieść wrażenie, że KJ jest półprzezroczystą, lekko galaretowatą projekcją człowieka.

Rasista

Czego się spodziewałaś, przecież to /tu wstaw rasę/. Wiadomo, że z nimi niewiele zrobisz w /tu wstaw sport/. W ogóle nie rozumiem takiej popularności, ktoś je jeszcze kupuje? Buahahahahaha. Wyglądasz na całkiem ogarniętego właściciela, jeśli chcesz, mogę dać Ci się poszarpać z moim psem – wtedy zobaczysz, co to prawdziwy popęd! Czuć różnicę, c’nie? Tylko uważaj, to rasa jedynie dla odpowiednio wtajemniczonych, specjalnych jednostek. W rękach laika to jak odbezpieczony granat!

Spinacz

W pierwszy dzień przychodzi obładowany notatkami, jednocześnie zapisując każde słowo padające z ust prowadzącego. W drugi dzień, wietrząc spisek, wraca z zakreślaczem, podkrążonymi oczami i adnotacjami oraz bibliografią do adnotacji. Towarzyszy prowadzącemu podczas spożywania posiłku w przerwie i podaje papier toaletowy pod drzwiami ubikacji. Drukują stare punktacje i dopytują za co Dzikiemu Dzikowi poleciały punkty w maju 2014 roku, skoro według przepisów takie rozwiązanie też jest akceptowane. Puszcza z youtube przebiegi debatując co mogło pójść nie tak. Najczęściej obserwator-teoretyk.

Królowa Matka

Mój pies taki piękny. Tak wyszkolony, ehehehehe. Wybitny przedstawiciel rasy, drugiego takiego nie znajdziecie, możecie próbować. No, grzeczny jest, oczywiście, ale to bardzo niespotykane w tej rasie. Nie, on miał to w pakiecie, no czysty geniusz. Sędzia na zawodach raz obniżył nam notę o pół punktu. Dręczony wyrzutami sumienia potem wysłał kwiaty kurierem z małym liścikiem. Wieść gminna niesie, że wyskoczył z łona matki z otwartymi oczami i kompletem uzębienia. No i od razu unosił główkę do cycka! A Twój?

Jackass

Ohohohoho, że niebezpiecznie wyskakuje do vaulta? Ale przecież to tak ładnie wygląda! Przecież Kanye nie wyskoczył z zębami na Twojego psa, on tak tylko grinuje! Pies zjadł trzy tabliczki czekolady, myślicie, że coś mu będzie? Rozgrzewka, rozprężenie? Trochę chyba przesadzacie! Złapał? Złapał. Wylądował? Wylądował, więc na uj drążyć?

Turysta

Pół dnia spędza z nogą założoną na nogę, patrząc w niebo, albo pisząc na messengerze. Większość uczestników jest przekonana, że to bohaterski rodzic któregoś z przewodników, dopiero gdy pada “a teraz…Janusz i Puszek!” okazuje się, że i on bierze czynny udział w imprezie. Paradoksalnie najczęściej okazuje się, że ma fantastycznego pieska, który robi co może i naprawdę świetnie mu idzie. O kurcze, a to w obedience nie chodzi o pokonywanie torku? Generalnie potrzebuję czegoś, żeby się piesek wybiegał!

Kółko wzajemnej adoracji

Zwarta ekipa krejzolek/krejzoli. Mocno dopingują się, głośno klaszczą, robią wspólne selfie i nieco zbyt mocno indżojują imprezę. Ich pieski tak się uwielbiają i przyjaźnią, że tylko pozazdrościć. Kucyczny, fantastyczny, wspólny światek otoczony bańką mydlaną. Sąsiadujące namioty  z nieco poważniejszą ekipą zawodników i przechodnie wymiotują dyskretnie do kubełków.

Macie swoje ulubione typy spotykane na imprezach kynologicznych? Tak jak poprzednio – zapraszam do dopisywania do listy! 🙂

 

47 komentarzy na temat “Siedem (+…) typów ludzi, których spotkasz na seminarium, zawodach…

  1. Normalnie czytałam i stawały mi przed oczami twarze różnych osób 😀 Jest to strasznie zabawne kiedy się czyta, ale na żywo niemiłosiernie irytujące kiedy każdy z wszelką cenę stara się udowodnić swoją słuszność i swoją rację, a sam prowadzący nie wie co ze sobą zrobić, bo równie dobrze mógłby wyjść, a specjaliści i tak sami by poprowadzili sobie seminarium. Dlatego długo się zawsze zastanawiam przed decyzją o wzięciu udziału w psiej imprezie, żeby nie wrócić zniesmaczoną, bo samej pracy z psem jest kilkanaście minut, a przez resztę dnia trzeba słuchać i obserwować problemy innych ludzi, co jest strasznie męczące, szczególnie, ale wtedy pół żartem pół serio chyba właśnie zamieniam się w typ turysty, bo jeszcze za nim nie wyjdę już specjaliści mają nakreślony cały mój profil i mojego psa, a jak wrócę dostanę drugą litanię rad i zaleceń, o których zapomniał prowadzący. :D. Choć są psie imprezy, których nigdy nie odpuszczę, bo towarzystwo które bierze w nich udział jest akurat spoza tego kręgu i należą w pewien sposób do kręgu zamkniętego (:P), ale dzięki temu unika się tego niesmaku, który zostaje po niektórych zlotach miłośników psów :D.

        1. Na Twoim miejscu też bym tak robiła 🙂 Choć siłą rzeczy środowisko frizbi aussie borderowe jest takie, że choć trochę się znamy więc raczej zawsze się znajdzie znajomy piesek przyłączony do twarzy 😀

  2. Ja bym mogła śmiało taki wpis o wystawcach, hodowcach i handlerach napisać, ale… zjedliby mnie 🙂
    Na sportach niestety się nie znam, ale opisujesz to w bardzo realistyczny sposób :))

    Na szczęście to tylko część psiej populacji, te Twoje Typy 🙂

  3. Jestem jeszcze ja – Jeżu, ludzie, obcy, fujka, patrzą na mnie, o Boże, wychodzę. Ej, oni całkiem fajni są…

      1. Ja też zdecydowanie mam coś ze Spinacza i Królewny Jęczybuły w odniesieniu do psa, bo warunki zawsze mi pasują:) Musisz więc jeszcze zrobić mix tych dwóch osobowości:)

  4. Brakuje mi szpanerów-gadżeciarzy uzbrojonych w najnowsze kolekcje raukowych futer, lśniących nowością smyczy (z kryształkami svarovskiego rzecz jasna!), świeżo wypranego kompletu z Hurtty, oczywiście w ciul czakitek, ażurek i puszystych piłeczek, z pozłacanym kennelem, a w nim- uwaga- gwiazda seminarium/obozu/warsztatów-najprawdziwszy, wyprany w perwollu, z dziesięcioma obrożami na szyi BORDER KOLI! Rasowy, rzecz jasna, najdroższy z rodzeństwa, kupiony za sto tysi w USA.

    Oczywiście też z DUŻYM przymrużeniem oka, dam czekoladę osobie, która znajdzie takiego uczestnika na jakimś semi :p

  5. Widzę, że zmierzam w kierunku KRÓLOWA MATKA:) nie ważne, że moje ma dopiero 8 m-cy, że większość rzeczy robi jeszcze przez przypadek:) jak widać na oko że wybitny:):) pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na seminariach, zawodach

  6. Oesu kiedyś trafiłam na semi na którym było kółko adoracji i ja sama…to był KOSZMAR! Prowadząca też była poza kółeczkiem aż do czasu jak przyszło robić zdjęcia na fejsika. Serio!

    Najfajniejsze są semi z pracy węchowej. Dorośli ludzie, noł problem. Przyszłam ja jedna, nikogo nie znałam i było na prawdę super!

    Ja troszkę turysta ale generalnie raczej z nastawianiem “chce zeby moj piesek dobrze sie bawil”, poniewaz lubie sie wymadrzac zdarza mi sie zamienic na 5 minut w lwa salonowego po czym znow jestem nieprzytomna. A tak ogolnie to porosze nie podchodzic bo moj pies broni zasobow 😉

  7. Ja “rasiste” opisałabym ciut inaczej 😉 kiedy okazało się, że moja Tajga – kundel czystej krwi ma potencjal do frisbee i namówiona przez znajomych do startu na Dog Games wystartowałam i calkiem nieźle zadebiutowałyśmy, to czułyśmy się “wyklucozne”, bo kundli na zawodach jest jednak niewiele 😛 Inna sprawa, że i na spacerach w parku lub podczas naszych treningów w parku, kiedy Tajga jest szybsza, z wieksza skutecznoscia lapie dysk, to praktycznie nikt z posiadaczy rasowych sportowych psów nie pochwali, nie widzi talentu/popedu psa tylko z oburzeniem odchodzi, albo odciąga swojego psa siłą od zabawy gadając pod nosem “choć z kundlem bawić się nie bedziesz”. Na poczatku mnie to irytowało, takie spychanie kundli na margines, teraz juz tylko się z tego smieje 😀

    1. Nie podoba mi się takie coś, snobienie na siłę. Kundle pokazują, że się DA, i może to niektórych boli. Podobnie jak mieszaniec wymiata w DD rokrocznie z imponującą historią.

      1. Pewnie boli, bo musieli zapłacić za psa, miał być idelany do sportu, a tu ucieka z dyskiem, leci za suczkami itp itd. A ktoś ma “tylko” kundla, na którego nie wydal grosza i jakos sobie radzi w sporcie. tacy ludzie jak dla mnie nie powinni mieć psów. Nie wiem, czy oni je kochaja, czy mają je tylko do lansu? My się frisbee świetnie bawimy i przy okazji startujemy na DG, ale bez nacisku i parcia, będzie co będzie! Najważniejsze to robic, to co się lubi i co psu i mi sprawia frajde

  8. Ja należę do kategorii, która tak bardzo nie chce być królową matką, bo nie znosi tego typu, że ciągle mruczy pod nosem, jak to jeszcze nic nie umiemy z psem. Jednocześnie uważając, że pies mógłby lepiej, tylko to ja robię źle, przez większość wszelkich treningów powtarzam: “zjebałam”, “głupia ja”,”moja wina”,”sorry Vuk”.”kurde” i “(tu wstaw imię prowadzącego) jak nam idzie? Robimy cokolwiek dobrze?”. Nie mam pojęcie jaką nazwę mogłaby mieć ta kategoria 😛

    1. Ja też bardzo staram się nie być KM 🙂 Znam zalety swoich psów, znam też ich wady, i staram się mocno je równoważyć Haha “sorry”;”kurde” i “moja wina” to podstawa naszych treningów frisbee 😀

  9. Skoro jest kółko wzajemnej adoracji to powinno być też jakieś przeciwieństwo, czyli alien (z Twojego opisu pasuje trochę do turysty), który przyjeżdża na seminarium, żeby nauczyć się czegoś nowego lub rozwiązać jakiś problem, a potem zwyczajnie jedzie do domu. To zdecydowanie ja xD. Staram się być maksymalnie skupiona na tym co mówi trener, pytać jeśli mam wątpliwości, radzić się itd. Nie dążę raczej do usilnego znalezienia sobie towarzystwa. Jestem trochę dzikusem i jeśli ktoś do mnie nie zagada, to małe prawdopodobieństwo, że zrobię to sama, od lat próbuję coś z tym zdziałać, niestety z marnym skutkiem, ale! Jak już ktoś mnie przygarnie, to jestem duszą towarzystwa i zwykle bardzo miło spędza mi się tak przerwy w oczekiwaniu na swoją kolej :D. Jakoś mi to nie przeszkadza, po prostu jak jadę na semi to z założeniem wyniesienia z niego wiedzy, nawiązanie nowych znajomości traktuję jako bonus, a nie główny cel. Może gdyby inni traktowali seminaria w podobny sposób, to nie jojczeliby na kółka wzajemnej adoracji i inne takie :).

    A z tego co tu wypisałaś to jestem trochę jęczybułą, ale absolutnie nie w kwestii psa, tylko bardziej warunków. Ja wrażliwe stworzenie jestem i teraz z resztą konsekwencje spędzania czasu w tych niefajnych warunkach mocno odczuwam :P. No i rzecz jasna Królowa Matka! Co prawda nie obnoszę się z tym jakoś mocno, ale uważam, że moje pieski są najlepsze na świecie (i każdy chyba tak powinien sądzić o swoich futrach). Do tego pasuje też wspomniany w komentarzu szpaner-gadżeciarz, ale mój pies nie jest borderem, więc nie wiem czy się liczy xD.

    1. Wiadomo – to kwestia krzywego zwierciadła 😉 Ja Też jadę na semi czegoś się dowiedzieć przede wszystkim, a na zawodach weryfikuję tę wiedzę 🙂 Sama miałam z tym bardzo poważny problem, ale życie, praca w ciągłym kontakcie z ludźmi i tak naprawdę blog spowodował, że powoli wychodzę ze swojej skorupki i zaczynam rozmawiać z wszystkimi 🙂 Ja KM jestem w domowych pieleszach 😀 Rasistką, ale raczej groupistką (FCI 1 foreva!:P) również po trochę jestem. No i członkinią kółka wzajemnej adoracji do porzygu 😛

    2. O to, to – ja też jestem alienem! I mam uczulenie na kółka wzajemnej adoracji. Jestem tak skupiona na sobie, swoim psie i swoim zadaniu, że ledwo dostrzegam co się wokół mnie dzieje. Ktoś mnie potem pyta “a jak na semi wypadł pies rasy X?” to ja odpowiadam, “eeee…. no…nie wiem… chyba kupę wtedy zbierałam”.

  10. Królewnę Jęczybułę to wszędzie można znaleźć 🙂 My dopiero zaczynamy z wystawami, więc zobaczymy jaki tam typ towarzystwa. Podobno w zaprzęgach całkiem mili ludzie są 🙂

  11. Miałam tak samo jak osoba wyżej – czytając post miałam przed oczami różne osoby 😀 Uwielbiam Twoje wpisy, ten mnie bardzo rozbawił, ale za to jaki prawdziwy! 😀 Ja nie wpasowałabym chyba siebie do żadnej z tych kategorii, jadę po to, aby się czegoś nauczyć, dowiedzieć – w sumie z każdym się dogadam, ale raczej nie należę do kółek wzajemnej adoracji xD. Z tego co wiem, to w seminariach z maintrailingu są zazwyczaj dorośli ludzie, można zawrzeć nowe znajomości i tak dalej – ale mnie to jednak przerasta bo ja pełnoletnia nie jestem i nie wiem czy bym się dobrze czuła w takiej grupie w sumie, haha 😛

  12. Ja jestem raczej przerażoną kuleczką w kącie, przyklejoną do klatki i marzącą, żeby się w niej schować razem z psem. Widzę tych wszystkich ludzi, którzy się znają, rozmawiają że sobą i czuję się strasznie wyobcowana. Staram się nie oddychać i najlepiej siebie i klatkę upchnąć na powierzchni 1cm, żeby tylko nikomu nie przeszkadzać. Poza tym faktycznie, robię mnóstwo notatek 😉
    Potem jak przychodzi nasza kolej, to okazuje się, że Pimpek (czysty, rasowy kundel!) ma w sobie więcej entuzjazmu niż niektóre z obecnych na semi borderów. I co z tego, że do pięt nie sięga im umiejętnościom! A potem wracamy do swojego miejsca w rogu i znowu się nie odzywamy…

  13. Uwielbiam! I ja czytając ten post miałam w myślach obraz niektórych osób, które idealnie wręcz wpasowują się w typy Grażynek i Januszy z tego posta. A post przezajefajny, bo pozwala nabrać nieco dystansu do otoczenia i TEGO psiego światka. 😉

  14. Hahaha, uwielbiam!
    Ja od tego roku również zaczynam zabawę z seminariami (począwszy od obserwatora) więc jestem mega ciekawa co to będzie już na miejscu 😀
    Powiem szczerze… dawno się tak szeroko nie uśmiechałam do ekranu…czytając posta <3

Skomentuj CC Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.