Mój prywatny ranking dysków do dogfrisbee

 

Sezon frizbowy w pełni! To mój pierwszy pełny sezon (w zeszłym udało mi się zebrać tylko na 2 starty, regularnie pracujemy dopiero rok), więc sama dopiero nadgryzłam problem treningów, startów i doboru odpowiedniego sprzętu do tego sportu, dlatego postanowiłam się podzielić z Wami moimi doświadczeniami na tym polu. Jako, że ta dziedzina kynologicznych aktywności robi się coraz popularniejsza, rynek również zaczyna się poszerza, dzięki czemu możemy już trochę grymasić podczas wyboru dysków – w tym wpisie dzielę się z Wami moimi preferencjami. Do dzieła!

Najpierw trochę teorii – podstawą rozpoczęcia tej aktywności jest zdrowy pies zdolny do wykonywania aktywności fizycznej, odpowiedni dysk i nasze mocne pragnienie poprawy podczas wykonywania karkołomnych rzutów – fajnie przed rozpoczęciem tej aktywności wybrać się na seminarium jako obserwator i po prostu liznąć teorii i praktyki. Nie obiecam, że nie będzie jak w moim przypadku: dopiero na szóstym moje zwoje przyswoiły którą stronę wyrzucać dysk, a i tak nie masz nic pewnego podczas startu, ale wierzę, że jestem materią wybitnie oporną 😀 A dysk? Pokrótce : musi być bezpieczny w szczękach psa: nie pękać, być możliwie elastyczny, powinien być odpowiednio wyprofilowany tak, aby możliwe było wykonanie bezpiecznego, płaskiego, przewidywalnego rzutu. Dobrze też, żeby był dobrany do preferencji psa – szybki/wolny, miękki/twardy. Gumowym kaloszom (używanym w celu innym niż nagradzanie) i plastikowym talerzom na grilla mówimy stanowcze: do kosza.

Jak to wygląda u nas? Moje psy mocno niszczą dyski. Mimo, że Balowi brakuje aż sześciu zębów, ma dość pewny chwyt (musiałam trochę go wzmacniać, to mam :P), a Ruby jest mocno walnięta w nomen omen dekiel, więc zdarza się, że po jednym treningu frisbee ląduje w koszu. Z tego powodu na treningu nie szarpię się dyskami w nagrodę – psy mają mocną motywację i bez tego, a ja mam szansę choć trochę przedłużyć im życie – jedynym wyjątkiem są zawody – po występie zawsze szarpię się dyskiem. Na zawodach w Czechach odkryłam alternatywę – ale o tym na koniec.

Fastback Flex

To chyba najpopularniejszy wariant dysków. Każdy, kto choć raz oglądał zdjęcia z zawodów DCDC czy Latających Psów, widział kremowe krążki  z nadrukiem Dog Chow. To właśnie ten typ dysku. Są lekkie, elastyczne i bardzo wygodne do nauki rzutów i trickówek. Ładnie zawisają w powietrzu, dzięki czemu psu łatwiej go namierzyć i złapać, a nam troszkę lżej wyrzucić porządnego floatera. Są to dobre dyski dla piesków nieco mniej zmotywowanych (nie są takie szybkie), a jednocześnie wydają się być dość przyjemne do złapania. Nie twardnieją w zimnych temperaturach. Dla mnie podstawową wadą, jest to, że moje psy niszczą je niemożebnie. Jak widzicie powyżej już po jednym, umiarkowanie intensywnym treningu (na zawodach zlitowałam się nad nie startującym psem i wyszłam przed willę Madzon porzucać mu trochę) dysk już wygląda na zmęczonego życiem – tworzą się zadziory na plastiku, które mogą ranić pysk psa – można je uratować szlifując dysk papierem ściernym, albo umiejętnie przypalając zapalniczką. Oprócz tego, po kilku treningach z kasownikiem, mogą pękać im ranty. Znam osobiście (i zazdroszczę strasznie!) pieski, które tych dysków prawie nie niszczą. Gdybym miała takiego na stanie, to byłby mój wybór numer jeden.  Mimo wszystko zawsze mam kilka w torbie – to na nich ja uczę się rzutów, które sprawiają mi trudność (czyli praktycznie wszystkich, zawsze :P). Należą również do tych najtańszych opcji.

Hero Xtra Distance

To mój typ dysków i mój wybór na starty, nie tylko te dystansowe.bardziej wytrzymałe niż fastbacki, nie tworzą niebezpiecznych zadziorów. Xtraki nie pękają a “naleśniczeją”, czyli gdy patrzymy na nie z boku, zamiast ładnego profilu robią się płaskie i krzywe. Są jakby podgumowane – dzięki czemu podczas startów nie ślizgają się (aż tak :P) w ręce kiedy dysk jest mokry, albo uśliniony (Widzieliście kiedyś zawodników dystansowych ze szmatkami na starcie? Zagadka rozwiązana, nie dziękujcie :P). Są dość szybkie i troszkę bardziej trzeba się napracować, żeby wykonać ładny rzut – co może demotywować początkujące pieski i ich przewodników. Zdarza się, że nowe dyski sklejają się ze sobą, z używanymi takiego problemu nie ma. Są prawie dwa razy droższe niż flexy.

Super Aero

To był przypadek, że je kupiłam – akurat Natalia od Tosi i Ginny wystawiła je na sprzedaż. Okazało się, że są całkiem fajne, trwałe i elastyczne. Pierwsze dwa kupiłam od Natalii, a kolejny dokupiłam po pewnym czasie i okazało się, że nie jest już ani tak lekki, ani elastyczny, co myślę udało mi się uwidocznić na zdjęciu. Pierwszy model ma w sobie zatopione pęcherzyki powietrza, w tym młodszym tego już tak nie widać.

Jak widać są bardziej wytrzymałe niż xtraki, ale też są jeszcze cięższe, trudniej (choć nie jest to niemożliwe) wyrzucić ładnego floatera, nie zawisają dobrze, są szybkie. Fajnie sprawdzają się do nagrodzenia psa i wyrzucenia mu rzutu – dla kasowników jak znalazł, ale raczej dla osób, które już trochę rzucają. Skompletowanie kilku dysków to już nie lada wydatek – kosztują około 45 złotych za sztukę.

Eurablend

Eurablend nie jest moim ulubionym dyskiem. Odziedziczyłam go w spadku, i używam tylko do drobnych ćwiczeń (na przykład na nich wprowadzałam multiple), choć znam zawodników, którzy na eurablendach robią całe freestyle (Karolina z Javą – wielkie uszanowanko). Jest to bardzo ciężki dysk, bardzo trwały (pamiętacie – ten dysk został odziedziczony po innych, aktywnie trenujących i startujących psach, ma kilka lat), średnio elastyczny. Zawisa w powietrzu, choć moim zdaniem wymaga to nie lada umiejętności od miotającego. Jest bardzo szybki i podobnie jak Super Aero, nie należy do najtańszych. Moje psy nawet nie przepadają za szarpaniem się nim – jest twardy i dość nieprzyjemny do chwytania.

Neoprenowy dysk Czech Black jako alternatywa szarpania

To firma, którą zna każdy frizbiarz. Czeska marka słynie z produkcji bardzo dobrych kamizelek i ochraniaczy na różne części ciała (widziałam na własne oczy piszczel-vaulta, Czesi – serio? :P). Na zawodach po raz pierwszy zobaczyłam jak pies z dziką satysfakcją po starcie wyżywa się na elastycznym krążku, który w efekcie nie ucierpiał ani trochę. Poczułam natychmiastową potrzebę nabycia tego produktu – na wrocławskich zawodach dorwałyśmy ten produkt w namiotach zawodników. Dysk jest elastyczny, pływa, jest bardzo miły do szarpania się (pieski kochają, nawet takie, które jeszcze uczą się szarpania). Materiał jest dość trwały – po pierwszych kilku chwilach zabawy wydawało mi się, że Baloo był łaskaw rozedrzeć zębem materiał, ale okazało się, że dysk wciąż żyje. W konkurencjach Up Dog mogą służyć do przyspieszenia aportu podczas startu. Nie są też drogie – za jeden zapłaciłam 22 złote. Do kupienia podczas wybranych zawodów frisbee i na stronie sklepu Czech Black. Występuje w dwóch rozmiarach.

W swojej skromnej kolekcji na razie posiadam tyle dysków. Kiedyś udało mi się zakupić również Xtra Freestyle, ale nie wyróżniały się niczym, co mogłoby mi się spodobać (poza kolorami :P). Jakie są Wasze doświadczenia z typami frisbee?

 

27 komentarzy na temat “Mój prywatny ranking dysków do dogfrisbee

  1. U nas dobrze sprawdzają się na te chwilę zwykłe fastbacki. Zaczynaliśmy na flexach, bo lepiej się je chwytało psu i szarpało, ale prędkość niszczenia mnie przerażała. 2-3 treningi i po dysku. No i strasznie denerwowało mnie, że po prawie każdym rzucie musiałam odginać dysk żeby rzucić go znowu. Ze zwykłymi fastbackami nie ma tego problemu, mniej się niszczą, rzuca się dla takiego gamonia jak ja, praktycznie tak samo, a bez tego nieszczęsnego odginania dekla. A Vukowi nie robi to teraz dużej różnicy 😀

  2. No tera to się my wypowiemy 😛
    jako doświadczony 1 ( słownie : jednym) startem team mamy wiele do powiedzenia 😛
    a tak na serio, widzę , że idziemy dobrą ścieżką kariery , bo mamy własnie pierwsze 2 podpunkty z Twojej listy 🙂
    U nas niestety jest problem natury problematycznej: ja nie rzucam zbyt dobrze, przez co Bu jest zmuszona łapać latające dziwadła. I nie za bardzo pali się do łapania twardszych Xtraków :/ a jej ulubione fasbacki po 2. treningu wyglądają jak te , które za zdjęciach podpisałaś ” po kilku treningach “:)
    Więc na razie ja mam wizję przymierania głodem , żeby kupić kolejny set 10 fastów albo nauczyć się się dobrze ciepać dyski, zanim będę musiała Pufie ograniczyć podaż ciastków 😉

  3. Do tamtegorocznych finałów LP byłam wierna zwykłym fastbackom ale odkąd odkryłam xtraki ohoho miłość wielka i moja i Kiby. Nie dość że o wiele bardziej wytrzymałe to na dodatek backhandy jakieś takie dłuższe. Już chyba nigdy ich nie zamienię :D. Próbowałam też rzucać eurablendami ale chciałabym zsunąć na to kurtynę milczenia.

  4. Tak jak u ciebie my najbardziej lubimy Xtraki Distance. Rzuca mi się nimi najlepiej, bardzo ładnie latają, a mój pies nie ma problemu z ich złapaniem i najważniejsze że starczaja na więcej niż jeden/dwa treningi, mamy też kilkadziesiąt fastbacków flex i nimi tez Lubie rzucać, ale po jednym złapanym rzucie są juz w nich dziury na wylot 🙁

  5. Czy tylko ja pałam taką miłością do eurablendów? No ale z moim kasownikiem inaczej jest ciężko, fastbacki na jeden trening wystarczają…
    W eurablendach podoba mi się ich ciężar, dobrze leżą mi w dłoni. Ale płytszy rant utrudnia np kręcenie deklem na palcu.. na fastbackach się nauczyłam,potem wzięłam euraska i ciepłam nim sobie w twarz chcąc zakręcić…

    1. Dla kasowników typu malina, czy mój OH, żadne inne dyski się nie sprawdzą, jeśli chcesz trochę dłużej potrenować niż kilka sesji. Tak, kocham eurablendy za trwałość i opieranie się kłom takich potworów- za szybkość, co akurat mojemu Holendrowi bardzo odpowiada. Jasne, trzeba opanować technikę, bo to nie jest intuicyjny dysk, ale przy większej wprawie lata zajebiście! Nie potrzebuję finezji, nie jesteśmy zawodnikami, a frisbee jest elementem treningu ogólnorozwojowego dla psa który na co dzień katuje mondioring.

  6. Moje ulubione dyski to zdecydowanie Hero Xtra Disstance – jak porównuję swoje rzuty nimi i Fastbackami zauważam naprawdę sporą różnicę, a do tego w miarę nieźle radzą sobie z zębami Gambita. Stanowczo muszę postawić właśnie na ten model, kiedy będę uzupełniać swoje frizbowe zapasy.
    Co do Eurablendów, to mam przez nie spory problem. Gambit jest (był, bo trochę mu się poprawiło) strasznym kasownikiem, standardowego Fastbacka miał na raz, Fleksa na 2 razy, przez to rzucałam mu głównie Eurablendami. Moim zdaniem to dyski, które nie zawisają w ogóle lub zawisają w naprawdę minimalnym stopniu, przez to Gambit totalnie nie skacze – jest psem zdecydowanie preferującym łapanie nad skakanie (zapewne w przeciwieństwie do Bala ;)), a uczony frisbee na Eurablendach szybko pojął, że aby zaliczyć skuteczny chwyt nabardziej opłaca się dogonić dysk i poczekać, aż sam mu wpadnie do paszczy. Co ciekawe (i jeszcze bardziej dobijające!), Fuji Karoliny, czyli Gambitowa półsiostra sama z siebie od początku wykazywała znaczne właściwości lotne, a więc wychodzi na to, że Gambit też mógłby, gdyby mamusia nie spierd… 🙁

    1. Eurablend jest opisywany jako jedyny z polimerowych dysków, który zawisa w powietrzu – http://www.dogfrisbee.pl/kategoria/zelazne-szczeki/eurablend-durable-fastback-type-disc. Ale dla początkującego przewodnika wyrzucenie dobrego rzutu to jest hardcor.

      Bal w pakiecie ma zarówno skakanie jak i łapanie, stąd myślę, że nie musisz się obwiniać – to, że Fujinka skacze tak, że zapiera dech w piersiach niekoniecznie może oznaczać, że to ty zepsułaś technikę Gambitowi – z moich obserwacji wynika, że jak pies ma coś w pakiecie, to choćby skały srały wyskoczy na pięć metrów nawet do najgorszej szmaty, lecącej w kompletnie nieprzewidywany sposób, dużej liczbie takich piesków nie mieści się w głowie, żeby czekać aż opadnie. Szczególnie, że mają różnych ojców, może ten drugi niesie sprężynę w dupce 🙂

      1. Obawiam się, że to jednak ja, bo zabawek nie będących frisbee skacze całkiem całkiem. 🙁 Pewnie mogłabym to odkręcić przez milion godzin słynnego ćwiczenia z hopką, ale chyba trochę szkoda mi tego czasu…

  7. Bardzo mi szkoda, że żaden z moich psów nie jest zainteresowany fri. ogi mi się uginają na widok kolorowych krążków! Naszym przeznaczeniem jednak stało się agility i zapierdzielanie po górach. A była taka piękna perspektywa machania rączką z dyskiem :,D

  8. Mam fasbacki, jeszcze żyją. Dość często rzucam też eurablendem. On jakoś mnie lubi, wybacza mi bardzo dużo. Ale najważniejszy i tak jest KOLOR :p

  9. A jaki dysk polecacie dla psa, któremu podoba się pomysł, coś tam skacze i łapie w powietrzu, ale boi się dysków, które są bardziej plastikowe niż gumowe? Obecnie korzystamy z gumowego dysku Trixie, bo tylko tego się nie boi, ale do rzucania nie jest to najlepsze narzędzie.

  10. Dysk Fastback flex to kompletne gówno!
    Kosztuje 15zł, lata beznadziejnie, blisko i nie równo a po jednym spacerze jest cały pogryziony!
    Szlag mnie trafia, że dałem się naciągnąć na ten szajs!
    Za dwie sztuki z przesyłką zapłaciłem ponad cztery dychy.
    Pieniądze wyrzucone w błoto!

    1. Wiesz, w rzutach frisbee też chodzi o technikę osoby, która rzuca, tego też trzeba się nauczyć 🙂 One służą do treningów, nie nadają się do zostawienia psu samopas, pewnie to dlatego 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *