Tak się zaczyna wielka przygoda – kojarzycie? Jeśli nie – do jutubów, jako, że jestem dinozaurem, zalecam przesłuchanie, fantastyczny utwór, powiadam Wam. Przesłuchali? Zęby umyte? A psu? No właśnie…
Po co myć psom zęby?
Zdecydowanie z tych samych powodów, dla których myjemy sobie. Nie wiem jak Wy, ale na krok przed trzydziestką wciąż i nieustannie boję się wizyt u stomatologów. Wołami mnie nie zaciągną, zawsze wewnątrz prowadzę dialogi, trochę chce mi się wymiotować i jest blada jak ściana. Krótko mówiąc – nie prezentuję się najlepiej. Ale chodzę, bo wiem, że tak trzeba, i że gorzej będzie jak nie pójdę. Pies niestety wiedzy takiej nie posiada i, tak jak w wielu przypadkach – to my musimy być mądrzejsi, niestety.
Nawiasem mówiąc – kto całuje się z pieseczkiem? A kto widział jak pieseczek z prędkością chytrej baby z Radomia sięgającej po napój spożywa wszelkie dobra, które pozostawił blokowiskowy trawnik? No właśnie. Nowoczesne badania wskazują również na fakt, że psy nie trawią z takim zapałem węglowodanów jak my (u nas proces ich trawienia rozpoczyna się już w jamie ustnej przy pomocy enzymu – amylazy ślinowej, u kotów nie ma go wcale a u psów jeśli już występuje to w bardzo niewielkim stężeniu) – wobec tego karmienie psa chrupkami o wysokiej zawartości węglowodanów jest bezcelowe, a może być szkodliwe. W efekcie, jeśli do nieprawidłowego żywienia dodamy spożywanie na wpół spleśniałych chlebków i karmienia miękkimi papkami, albo chrupkami, które (zgodnie z budową żuchwy i zębów psowatych), zamiast być gryzione są połykane, a na deser dorzucimy fakt, że część ras ma mocne predyspozycje do osadzania się kamienia nazębnego, to już mamy gotowy przepis na choroby jamy ustnej – zapalenie dziąseł, odkładanie się kamienia nazębnego, odsłanianie szyjek zębowych, choroby zębów i ich wypadanie. Tak naprawdę sanacje jamy ustnej już na dobre wkroczyły do gabinetów weterynaryjnych jako stała usługa – wraz z podcięciem pazurków i szczepieniami przeciwko chorobom zakaźnym.
Jak pomóc psu?
Ja lubię działać wielotorowo – po pierwsze zapewniam optymalną dietę (u nas BARF, u psów rodziców karmy bezzbożowe). Po drugie – dostarczam wiele zdrowych gryzaków (przy BARF np podając mięsne kości do kolacji, przebóg, porzućcie Denta Stixy, ścięgna karkowe na salony!), które umiejętnie gryzione, rozrywane i rozdrabniane mechanicznie ścierają płytkę nazębną. Po trzecie – staram się dbać o higienę jamy ustnej dzięki preparatom – tym razem testowałam dla Was Zymo Dent firmy Scan Vet.
Baloo, jeśli jeszcze ktoś nie wie, ma o 6 zębów mniej niż przeciętny piesek – nie jest to wynikiem żadnej choroby, ot, genetycznie po wymianie zębów w żuchwie i szczęce pozostały imponujące dziury. Niemniej jednak reszta jego zębów jest całkiem dobra, jedynie na kłach możecie zauważyć drobny kamień, nie ma go jakoś wybitnie dużo (a tego typu perypetie potrafią zaczynać się u psów nawet po ukończeniu 1 roku życia). Puczineczki garnitur jest jak najbardziej prawidłowy – posiada wszystkie 42 zęby, ale niestety, jak w większości przypadków z Puczineczką w roli głównej, poszła w ilość, nie jakość i tak naprawdę są do luftu. Mimo dobrego żywienia, widać u niej wyraźny osad, co więcej, od treningów frisbee (już w tym wieku! Ma 3.5 roku) ma już przytępione kły – oto zdjęcia przed rozpoczęciem maziania:
Co to jest Zymo Dent?
To pasta enzymatyczna która dzięki zawartości kompleksu enzymów, związków abrazyjnych (wspomagających mechaniczne ścieranie płytki nazębnej) oraz związków cynku, zapobiega powstawaniu kamienia nazębnego i przywraca neutralny zapach psiego oddechu. Regularne stosowanie sprzyja utrzymaniu zdrowego uzębienia u zwierząt. Dzięki laktoperoksydazie, laktoferynie, lizozymie i oksydazie glukozowej umożliwia rozpuszczenie osadu i likwidację drobnoustrojów jednocześnie wykazując silnie bakteriobójczy efekt. Środek abrazyjny na bazie krzemionki zapewnia mechaniczne ścieranie powstającej płytki nazębnej, nawet w przypadku braku szczotkowania. Jony cynku wiążą lotne związki siarki odpowiedzialne za nieprzyjemny zapach z pyska. Pastę należy stosować raz dziennie, dawkujemy ją naciśnięciami pompki (bardzo wygodne) a aby zoptymalizować jej działanie, dobrze jest użyć szczoteczki dołączonej do opakowania, jeśli posiadacie pieska małej rasy zawsze można użyć zwilżonego gazika owiniętego wokół palca. Jeśli jest to niemożliwe – należy nałożyć pastę bezpośrednio na zęby.
Dlatego przed rozpoczęciem kuracji warto skonsultować się z lekarzem weterynarii w celu skonsultowania się, czy wcześniej nie należy wykonać sanacji – jeśli kamień nazębny przykrywa powierzchnię zęba, stosowanie pasty nie przyniesie nam żadnych efektów. To bardzo ważna kwestia – my jesteśmy w stanie zapobiec powstawaniu kamienia nazębnego, jednak kiedy już się pojawi, należy przygotować się na wizytę u specjalisty, który przy pomocy specjalistycznego sprzętu (moim zdaniem najlepsza opcja to ultradźwięki, przy mechanicznym czyszczeniu bardzo często dochodzi do mikrourazów i w efekcie powstaje więcej punktów, gdzie może się osadzać kamień) doprowadzi zęby do poprzedniego stanu. Pasty są w stanie zniwelować biofilm, który pojawia się po każdym posiłku, i pozbędą się osadu, jednak nie są w stanie przeniknąć i zniszczyć pancerza z bakterii, spożytego pokarmu i zanieczyszczeń, który przykleja się do zębów – właśnie dlatego profilaktyka jest tak ważna.
Jak to wygląda u nas?
Jak już wcześniej pisałam – Balowa resztka zębów jest jak najbardziej bez zastrzeżeń, u Puczineczki jest średnio. Winię genetykę 🙂 Wcześniej stosowałam tylko gryzaki + pastę odkażającą wtedy, kiedy Puczineczka uraczyła się nutellą z pól lub pożarła wątpliwej jakości truchełko. Dla Was postanowiłam rzetelnie testować pastę. Przystępując do testu miałam mieszane uczucia – przede wszystkim martwiłam się ślinieniem na potęgę i pluciem pastą. Moje psy przyzwyczajone są do wszelkich zabiegów, które im wykonuje począwszy od czesania, wyjmowania kleszczy, obcinania pazurków, a na manewrach z igłą skończywszy – nauczone są znosić wszystko godnie i w spokoju, do zwolnienia z komendy, ale trochę martwiłam się, czy taka drastyczna ingerencja (ze szczoteczką!) nie przeważy szali. Otóż – nie przeważyła. Co więcej – pieski wybitnie dzielnie znosiły cały proces, a pasta zasmakowała im na tyle, że nie pluli, nie ślinili się, a po całym zabiegu raczej oblizywali się ze smakiem. Bardzo proszę, zapierająca dech w piersiach produkcja:
Jeśli chodzi o efekty, to u nas sprawa się ma dość wymagająco – otóż efektów zapachowych z pyska nie stwierdzono (BARF), kamień umiarkowany (BARF), jedynie miałam nadzieję na wybielenie uśmiechu Puczineczki. I rzeczywiście – tak się stało, a i mam wrażenie, że drobny osad przy kłach Balutkowych nieco się zmniejszył:
Zdecydowanie jestem zadowolona z efektów czyszczenia zębów. Dobrze, że mamy jeszcze kilka pudełek produktu, choć samo dawkowanie (2 pompki/20kg) wydaje się być bardzo wydajne. Szczególnie spodobało mi się to, że moje psy bardzo chętnie dają sobie masować dziąsła (bo szczotkowaniem tego nie nazwę) i bardzo smakuje im sam preparat.
A jak jest u Was? Czyścicie zęby swoim psom? Macie już za sobą sanację u lekarza weterynarii? Powiedzcie, że też boicie się chodzić do dentysty, plis!
wpis powstał przy współpracy z firmą Scan Vet.
Ooooo, musimy wyprobowac! Do tej pory stosowaliśmy stoma żel ale smak dla psa jest obrzydliwy.
Oj tak bo Stoma Żel jest mocno niewdzięczny w tej kwestii niestety :/
Muszę w końcu wypróbować. Z Marleyem mamy podobną sytuację, co Ru. Dużo osadu :/
Do tej pory stosowaliśmy pastę z pokusowego kaolinu i czyści w miarę dobrze, ale samo zrobienie jej jest dość czasochłonne, poza tym średnio smakuje psu
taaak bawienie się z kaolinem też dla mnie masakra, dlatego nawet nie kupowałam 😛
Na szczęście mój pies ma dobre geny i w wieku 6 lat ma piękne zęby bez śladu osadu. Ja generalnie o całe te stomatologiczne problemy winię genetykę – niestety ludziom udało się zepsuć tak doskonałe dzieło natury jakim są psowate. A im więcej “poprawiania” tym zęby(i zdrowie w ogóle) gorsze.
Niestety jest w tym dużo racji – sama mam na stanie dwa odmienne typy zębów – a wciąż tą samą rasę.
My jesteśmy właśnie w trakcie testowania i wypatrujemy efektów czyli bielszych zębów 🙂
Daj znać jak Wam pójdzie!
Frida miała dwa razy zdejmowany kamień i przy okazji drugiego zabiegu usuwany jeden ząb. Po pierwszym zdejmowaniu kamienia zaczęłam jej czyścić zęby, ale niestety osad i kamień powróciły. Powoli będę chciała przyzwyczaić Freyę do gmerania przy zębach. Po pierwszych oględzinach widziałam, że ma ładne zęby, gdzieniegdzie był lekki osad. A to oznacza, że trzeba będzie pilnować ząbków. 🙂
Zdecydowanie tak 😀
My myjemy od zawsze, ale kurcze po powrocie na suchą pomimo tego zaczęły się ścierać dolne trzonowce 🙁 ale do niedawna zęby jak u szczeniaka. Też stosujemy Zymodent, o wiele lepiej mi się jej używa niż poprzednich past z Trixie.
Tak, jakaś magia jest w Zymo Dent, bardzo pieskom smakuje 😀
Dentysty się niesamowicie boję, brrr.
Filmiki nawet z przyjemnością obejrzałam, świetnie się patrzy na różnice między Twoimi psami w każdej sytuacji :p
To żółwik! Ja również 😀 Haha to prawda, na tym filmiku fantastycznie widać te różnice charakterów, które Wam zawsze opisuje 😀