[recenzja] Smycze z amortyzatorem Wild Craft

Zazwyczaj praktyczne rzeczy nie są ładne, prawda? Jaki amortyzator jest – każdy widzi. Taki przy wypaśnej zabawce (jeden woli bardziej elastyczny, drugi twardszy), przy pasie do biegania, przy rowerze. Ja miałam zwykłe, szare przedłużki do naszego pomykania przy rowerze. Pewnego dnia zobaczyłam jednak coś nad wyraz wybitnego – otóż firma Wild Craft wprowadziła na rynek smycze z amortyzatorem – taśmy były zadrukowane w przeróżne wzorki. Niby to już było, ale halo halo – spójrzcie na te wzory! Pełna dobrych przeczuć zapytałam zupełnie prywatnie, jaki byłby koszt takich dwóch patentów, a dzięki ich uprzejmości dostaliśmy dwie smycze do testowania. Po naprawdę długim czasie sondowania mamy wyniki! Jesteście ciekawi?

Rowerowy Bal

Do czego używam takich smyczy? Do częściowego ograniczenia spektrum biegowego przy rowerze, do podpinania psy pod pas (zawsze w szelkach) i, odkąd mam smycze z Wild Craft, zawsze pakuje je jako awaryjne smycze do wszystkiego na jakikolwiek wyjazd. Bo tak naprawdę takie są. Na przykład nie myślałam, że będę prowadziła psy inaczej niż w ręce, ale okazało się, że wolne ręce są wysoce wskazane podczas podróży na plażę, czy spacerze po Monciaku (LODY!).

Miśki w zaprzęgu śmigają po Sopocie

Dzięki temu, że mają przepinaną rączkę, można je wygodnie zahaczyć o słupek na treningu, zaczepić do pasa, albo przytwierdzić psy do roweru bez koniecznych manewrów z przedłużkami, dodatkowymi smyczami i innymi wygibasami  (tutaj zobaczycie uprzedni patent – zresztą macie tam kilka wskazówek jak zacząć rowerować z psem).

Bardzo przydatny patent – rączkę zapina się karabińczykami,
dzięki czemu smycze możemy przytwierdzić w dobrowolnie wybranym miejscu….
np do słupa na treningu.

Jakie są moje wrażenia? Przede wszystkim uważam, ze są naprawdę fantastycznie wykonane – począwszy od samego amortyzatora (a zdarzają się przykre buble- jeden z wcześniej kupionych. amorków, po prostu pękł podczas jazdy), który jak dotąd nie zawiódł (4 miesiące testowania), po unikalne na polskim rynku wzornictwo (nasze szlaczki to “foxtrot” i “curse”) i porządne wykonanie produktu.

Od lewej ‘curse’, ‘foxtrot’

 

Nie przepadam za długimi smyczkami, dlatego postawiłam na 130cm (po rozciągnięciu 180cm) akurat tak, żeby podczas jazdy na rowerze pies nie biegł zbyt blisko, ale także żeby smycz nie wykręcała się w koła. Amortyzator jest umiarkowanie podatny na rozciąganie – jak dla mnie optymalnie tak w sam raz do aktywności, które wykonujemy.

Umiarkowany kłus przy rowerz – boję się z luszczankom jeździć szybciej, myślę, że mnie zrozumiecie 😛

Jednocześnie samo szycie i taśma ie budzi zastrzeżeń – ciągniecie roweru na smyczy, przywiązywanie do obiektów, czy szarpanie się smyczą miedzy sobą nie pozostawiło żadnego śladu na materiale – żadnych zaciągnięć, poluzowanych szwów, nic! A jak wiecie, nie oszczędzamy naszych materiałów.

 

Z drobnych minusów, choć to bardziej czepialstwo, bo wszystkie karabińczyki tego typu mają tę wadę – po wizycie na zapiaszczonej plaży musiałam chwilę popracować nad odblokowaniem mechanizmu. Drugim minusem może być to, że na takiej smyczce zdecydowanie łatwiej psom ciągnąć – okej, dobrze amortyzuje wszelkie szarpnięcia, ale po pierwsze, jeśli macie psiego dzikusa-mordercę, to taka smycz jest trudniejsza w obsłudze (jeśli pies wyrwie do innego psa, to musicie pamiętać, że nie macie 130 cm zapasu, tylko 180). Według moich potrzeb – wycieczki terenowe, bieganie przy rowerze, zwykłe spacery z grzecznymi psami – sprawdzają się znakomicie. Ja wiem, że zabiorę je na każdy dłuższy wypad z psami.

Po kilku miesiącach testowania smyczek bez żadnej taryfy ulgowej muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona, że otrzymałam tę propozycję. Myślę, że produkt jest łatwy do przeoczenia w natłoku przeróżnych psich akcesoriów, tym niemniej okazuje się, że jest to smycz multifunkcjonalna, moim zdaniem to taki trochę psi niezbędnik, nawet dla osób, które nie czują potrzeby posiadania tysiąca obroży i smyczy. Akurat według mnie to jest psi odpowiednik dżinsów i białego T-shirtu – przejdzie wszędzie! Bardzo polecam smycze Wild Craft, szczególnie, że możecie wybrać spośród wielu wzorów i kolorów – myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie 🙂

4 komentarzy na temat “[recenzja] Smycze z amortyzatorem Wild Craft

Skomentuj vuko_bordercollie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.