Historia powszechna imion

 

W swojej karierze natrafiłam na wiele ciekawych imion: parę kotów Dzieńdobry (biały) i Dobrywieczór (czarny), Regisa, Grimma, cziłkę Manię, która miała znaczny tyłozgryz, i tak była manią, że bardziej się nie dało. Znam stada psów nazwane w związku ze swoją drugą pasją (fotografia, gotowanie, samochody). Bardzo lubię podpytywać i dopytywać się innych właścicieli dlaczego nadali swojemu pupilowi takie, a nie inne imię (pod warunkiem, że nie mam do czynienia z trzydziestym yorkiem Toffikiem). Dlatego postanowiłam skorzystać ze swojej pozycji, i kompletnie bezkarnie zapytuję również i Was o źródłosłowy. Najpierw jednak uchylę rąbka tajemnicy jak to było u nas…umówmy się, że ograniczymy się jedynie do psów, dobrze? W moim domu były jeszcze (in order of apperance) świnki morskie, koty, szczury, tchórzofretki…boksery rodziców nazywają się alkoholowo Mojito i Ouzo (choć uważam, że ze względu na intelekt, Ouzo powinien nazywać się Forrest. Forrest Gump.), w sumie bez powodu 🙂

Gandalf

Gandaś nastał przed erą filmowego blockbustera Petera Jaksona. Pojawił się tego lata, kiedy po raz pierwszy przeczytałam “Władcę Pierścieni“. Dwukrotnie. Pierwotnie miał być Aragornem (ponownie: przed obsadą Jacksona! :P), jednak mama miała łzy w oczach, kiedy dowiedziała się, że na spacerach nie dość, że musi zapamiętać jaką rasę przypomina nasz pies, ale też jego imię. W tamtych czasach (dwadzieścia lat temu), był Randallem (podejrzewam, że za sprawą tego serialu) i Gandalem (no reason, dziadku :P). W każdym razie, z czasem okazało się, że imię pasuje idealnie. Gandalf był mądry, wyważony, nieagresywny, spokojny, pełen godności i miał totalnie wywalone na większość spraw ludzkich. Czyli wypisz wymaluj Gandalf kanoniczny. Na starość smaczku dodała kwestia tego, że wraz z upływem lat, z Gandalfa Szarego stał się Gandalfem Białym.

O, proszę dodatkowo ciekawostka, od faktopedia.pl

Baloo

 

Ha, jestem pewna, że większość z Was myśli, że Bal został nazwany na cześć misia z “Księgi Dżungli“. Otóż, tu psikus! Imię pochodzi od aborygeńskiego bóstwa Bahloo. Mój tok rozumowania szedł owczarek australijski (:P) -> Australia -> mitologia aborygeńska. Nie dość, że mieszka na księżycu, to jeszcze hoduje dwa węże i nazywa ich swoimi pieskami. Moje specjalne przywiązanie do księżyca i fakt, że miał swoje zwierzątka, do których był przywiązany, zaskutkowało takim właśnie imieniem (pełna historia tu). W toku (najpewniej obrazoburczo dla rdzennych mieszkańców Australii), uznałam, że ‘h’ jest nieme, dlatego pozostało Baloo. Następnie lawina ruszyła – powstały wariacje z użyciem jego imienia (Niech żyje Bal, DecyBal, Baluron, Balustrada…). Balu rodowodowo nazywa się EPO Baritus – w sumie możemy umówić się, że epo to skrót od erytropoetyny, niezbędnego hormonu, który pośredniczy w produkcji czerwonych krwinek, nośników tlenu. W wolnym tłumaczeniu – jest mi potrzebny do życia niczym tlen 😀

via Pinterest

 

Ruby

To był ten piękny okres w naszym małżeńskim pożyciu kiedy namiętnie oglądaliśmy “Supernatural” (nałogowo pochłaniamy seriale przeróżne). Moja miłość do programu umarła dość szybko (“trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść…”), choć do tej pory uważam, że ów produkt popkultury dzierży najlepszy pomysł na anioły. Jest wyborny, jest epicki, jest kozacki, skrzydła, wiedźmińskie podejście bez uczuć, żołnierskie wykonywanie rozkazów, sposób komunikacji (ten pełen grozy dźwięk, którego ludzie nie mogą znieść), Castiel, Baltazar, Gabriel, no i czy kto widział jak one umierają? No i demony również są wspaniałe, żeby daleko nie szukać – Crowley, Król Piekieł.  Ach no i czy wspominałam, że kocham Castiela od zawsze, na zawsze? <3 No i dobra, odcinki komediowe też mieli cudowne. I opening każdego sezonu, za każdym razem inny, z drobną aluzją dotyczącą głównego tematu. Jeźdźcy Apokalipsy (śmierć!). Przez chwilę byli naprawdę kozaccy (myślę, że tak do 10 sezonu, gdzie poddaliśmy się i przestaliśmy oglądać).  Natomiast nie wiem dlaczego wpadłam na pomysł Ruby – nigdy nie byłam fanką Sama, Ruby nie miała najfantastyczniejszego charakteru, a druga aktorka która ją grała, oprócz tego, że była śliczna (i okazała się być żoną Jareda Padaleckiego, któryż to aktor w moim serduszku dzierży pałeczkę na castingi na wybornie wkurzające postaci, oprócz Supernatural, wymienić Wam mogę jednym tchem również Gilmore Girls…) to była niespecjalnie uzdolniona. Ale cóż. Akurat w tamtym okresie miałam do wyboru z żeńskich imion z tego serialu Jessicę, Ruby albo Meg. No. Pamiętacie, że mam na imię Małgorzata? 😀 Jestem pewna, że gdyby wtedy okazała się samcem byłaby Castielem albo Crowleyem. OMG serio, rozdrapałam starą fandomową ranę 😀 Rodowodowe imię Ru: BONNITA Różany Gaj brzmi również jak przydomek hiszpańskiej groźnej pani lekkich obyczajów, także wszystko pasuje.

źródło: https://supernaturaljess81074.webnode.com/characters/demons-witches/ruby/

 

Nenya

Nenya to mój powrót do korzeni. To już trochę mniej mainstreamowe imię z “Władcy Pierścieni“. To jeden z trzech pierścieni elfów ( tak, ten: “trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem…”). Od lat nastoletnich był to mój nick na wszelkich forach, blogach i stronach. Miałam jeszcze kotkę Naryę (nawiasem, ostatecznie był to pierścień Gandalfa) i szczura Vilyę, ale dla mojego ulubionego imienia zawsze pozostawiałam margines. Nagle pojawiło się Nenu i wszystko zaczęło mieć sens. Pierścień ten, według mitologii lotrowskiej, posiadała Galadriela. Inaczej nazywany był Pierścieniem Wody lub Pierścieniem Diamentu, i mówiło się, że tam, gdzie się znajdował przynosił szczęście, a czas nie miał swojego niszczycielskiego wpływu. Czego wszyscy życzymy Nenusi, prawda? 🙂 No i rodowodowo HER HEARTBEAT ma podwójne dno – raz, że jest to nawiązanie do bloga, a dwa, że przy porodzie trzeba było malucha reanimować troszkę <3

źródło: https://thira-evenstar.deviantart.com/art/Nenya-The-Ring-of-Galadriel-177549509

 

Także odkryłam przed Wami moją nerdowsko-geekowską naturę, odkryjcie i Wy! Czy za imionami Waszych psów kryją się jakieś inspiracje/historie? Podzielcie się z resztą, uwielbiam takie historie!

79 komentarzy na temat “Historia powszechna imion

  1. Są ludzie na świecie, którzy nie posiadają w sobie za grosz kreatywności, do takich ludzi należę JA! Serio. Przy żadnym z psów nie byłam w stanie wymyśleć jakiegoś wyjątkowego imienia związanego z moimi zainteresowaniami, no po prostu pustka w głowie. Smutna to historia, ale sponsorem imion dla obu psów (Fibi & Milo) jest wujek google i fraza “Top 100 Boy/Girl Dog Names” 🙁 Za 9 tyg pojawi się szczylek, czy jego również spotka taki smutny los? 🙁

      1. No muszę już zacząć 😛
        Ja nie wiem czy odwagą bym to nazwała 😛 Adopcja Milo nie była planowana, to była miłość od pierwszego wejrzenia i jest najkochańszym szczylem na świecie, więc serce dobrze podpowiedziało 😛 Ten co się właśnie urodził był planowany, wyczekiwany i muszę podołać wyzwaniu 🙂 Będzie dobrze!

  2. Pie miał imię wybrane na długo zanim w ogóle był w planach hodowcy:D pasowało do imienia pierwszego psa, tworzylo spójną całość. Przy okazji okazał się totalnie dopasowany, jest takim slodkim placuszkiem, którego nie da się nie lubić.

  3. Spacja – codziennie imię klopsa pochodzi od jej pełnego imienia, którego używamy wyłącznie w książeczce zdrowia czyli Emancypacja. Miała to mieć w rodowodzie, ale miot miał 3-literowe imiona więc w papierach jest Emu. I szczerze mówiąc wszystko się niestety zgadza 😀

  4. Klara. Z Pana Tadeusza – za szczeniaka miała piękne kreski na powiekach, niczym namalowane eyelinerem, no i charakterologicznie taka wybredna cholera i szantażystka. Z wiekiem trochę łagodnieje, ale tylko trochę ❤️

  5. U nas imiona pospolite, ale za to ksywki wymyślne: Burski-
    nasz świętej pamięci kundel Tores, adopciak schroniskowy. Przez moją przygłuchą babunię zwany Wtorek :p. Bella – Australijka z kolei nazywana jest Ozicą Kozicą, Borsukiem – ma taki pionowy biały pasek na ryjku, Belosławą, to ostatnie z miłości do slowiańszczyzny :).

  6. Imię mojego dupka jest tak znerdziałe że prawie mi wstyd… Arthas, postać z Warcrafta 3, ale produkcja wystarczająco niszowa żeby jeszcze nikt nie śmiał się ze mnie jak go wołam na spacerze 😀 Oczywiście nieme “h” z imienia wyrzuciłam, bo upominanie weterynarza “panie, ale to pisze sie przez H!” pozbawiłoby mnie wszelkiej godności 😀

  7. My się za bardzo nie wysililiśmy nazywając białego owczarka szwajcarskiego Snowy 🙂 A wcześniej mieliśmy Maję, boo moja wówczas pięcioletnia siostra się uparła na to imię i było już pozamiatane 😉

  8. Legion, każdy z nas czyli ja i Pan Mąż inaczej tłumaczy sobie znaczenie, ja że jest bohaterski i ma siłę całego rzymskiego legionu:)Legion albo legia (łac. legio) – podstawowa i największa jednostka taktyczna armii rzymskiej złożona przede wszystkim z ciężkozbrojnej piechoty, a maż że to imię z jednego z potężniejszych demonów – Legion – demon biblijny, a właściwie wspólne imię dla wielu demonów, które opętały jednego mieszkańca Gadary[a] w grobowcach do czasu, kiedy ten ujrzał Jezusa Chrystusa. Także mamy dwa psy w jednym:):)

  9. Jakoś tak dziwnie wychodzi, że imiona dla zwierząt przychodzą mi same do głowy, i już oba razy wyszło że zwierzęta o płci żeńskiej mają męskie imiona. Mój królik był Dzwonkiem, po stracie ogona w wypadku stał się Dzwonkiem Bezogonkiem (ah ta kreatywność dziecka 😛 ). Moja suka ma na imię Kaszmir, chyba usłyszałam to imię w jakimś programie o psach, do tej pory nie wiem czy chodzi mi o materiał czy o piosenkę Led Zeppelin. W każdym razie prorocza byłam, bo to dżęderowa suka jest i od papisia sika jak pies. W chwilach mojej irytacji zmienia się w Koszmarna Kaszmirkę albo Kaszmira Koszmara albo “Kaszmir ty Koszmarze” (no dobra moje poczucie humoru jest tak samo suche jak kiedy byłam dzieckiem ).

    1. #mniebawi Szczególnie Dzwonek Bezogonek 😀 Ja miałam świnkę CZŁAPUSIA, także rozumiem Ciebie siostro – też mam suche poczucie humoru – może to idzie w parze?

  10. Moje pierwsze dziecko ma na imię As … ponieważ Ala w elementarzu … w końcu… miała Asa ( a po drugie to jedyny polski superbohater ) 😀 A moje drugie nie do końca planowane … bo została wzięta spontanicznie (ponoć takie są najlepsze 😀 ) dostała na imię Juma … ponieważ skradła moje serce 😀

  11. Kiedy brałam sucz ze schroniska mój (wtedy przyszły) mąż planował wyjazd do rosyjskiego miasta Samara. I było planowanie i ciągłe powtarzanie nazwy. Spodobało mi się brzmienie tego słowa i tak suka została Samarą. Nie widziałam amerykańskiej wersji “The Ring”, więc dopiero znajomi uświadomili mi istnienie Samary Morgan. Pokolenie rodziców z kolei przytoczyło przysłowie “Nic tak życia nie upiększa jak Samara coraz większa” – podobno chodzi o rosnący brzuch. I coś w tym jest, bo Samara lubi jeść i ma tendencje do tycia. W chwilach złości lub przekomarzania nazywana jest Szkodnikiem, co z kolei rodzi różne suche żarciki z hasła wyborczego sprzed kilku lat: “Koniec władzy szkodników” albo ogłoszeń deratyzacyjnych “Akcja zwalczania szkodników”.

    1. A to mi się z automatu Samara kojarzy z “the ring” 🙁 Mimo, że tak naprawdę nie widziałam tego filmu 🙂 A o Samarze jako brzuchu to pierwszy raz słyszę!

  12. Bardzo lubię czytać takie historie imion 🙂 Majlo miał już imię gdy do nas przyjechał, więc go nie zmieniliśmy, a miał nazywać się Nero, które spodobało nam się gdy znaleźliśmy je w internecie. Natomiast imię Triko pochodzi od stworzenia z gry The Last Guardian 🙂

      1. Przyznam się, że osobiście nie grałam, ale oglądałam właśnie gameplay u TivoltGames (jak oglądam gameplaye to w sumie tylko u niego) i bardzo podoba mi się ta historia, jest przepiękna, a Triko mega rozczulający. Jednak z tego co mówił Tivolt to jakość wykonania gry pozostawia wiele do życzenia, kamera żyje często własnym życiem i dużo frustrujacych momentów w których czasem nie wiadomo co robić. Tyle mogę powiedzieć po tym co widziałam. Ale uważam, że jak na grę która tworzyli 9 lat mogli bardziej się postarać od strony technicznej. 😉

  13. Cóż, u nas imię Bonus wzięło się od tak. Siedziałam w korytarzu i bawiłam się z włochatym szczeniakiem, nagle wpada mama i krzyczy “Bonus, Bonus!”… Popatrzyłam się zdezorientowana na nią, zaczęłam dopytywać o co chodzi. Dowiedziałam się, że Bonus to imię dla psa, a wymyśliła je podczas rozwiązywania jakiejś krzyżówki. Jakoś spasowało nam wszystkim i został Bonus, przezywany również kluską.
    Mini, no cóż, adopciak, miała być zabawa w zmianę imiona ale zrezygnowałam z niej.

    Pozdrawiamy 🙂

  14. Wprawdzie u nas szczyl jeszcze w planach, ale to już jest coraz bliżej, więc kwestia imienia się powoli klaruje 😉 Przez długi czas miał być w ogóle maliniakiem, wtedy jedyną słuszną koncepcją był Castiel i co do tego nikt nie miał watpliwości. Jak już ostatecznie podjęłam decyzję o zmianie rasy, to najpierw był Gwyndolin, potem jeszcze uznaliśmy, że lepsza będzie dla nas suczka – na początku miała się nazywać Emily (bo mamy szczura Corvo, no i wiadomo, Corvo i Emily, jak z Dishonored 😉 ), ale ostatecznie wygrała moje miłość do GoT i młoda będzie się zwała Rhaenys (bo Moondancer zostało mi bezczelnie zajumane przez kuzynkę, a dwa psy o tym samym imieniu na jednym spacerze to już ciut za duży kipisz). Nerdowsko od poczatku do końca ^^

    1. Haha wpisz “moondancer” w google i pierwsze co Ci wyskoczy to hipsterski kucyk pony! Tutaj wiele osób pisze, że ze względu na dziwne/trudne imiona spolszczali je, żeby u weterynarza potem obciachu nie było, myślę, że Rhaenys może być jednym z takich imion 😀

      1. Mi właśnie na tym obciachu zależy XD Zawsze mam ubaw jak wet się przez pół godziny myli przy imieniu, więc nie pozbawię się tej przyjemności ?

    1. Ach, wiem że minęło trochę czasu od tego komentarza, ale u mnie tak samo… Jeszcze zanim wzięliśmy naszego laba to tata się uparł ze będzie Rocky (cytuję “włoski ogier o gołębim sercu”). Próbowaliśmy z rodzinką kombinować, padały propozycje DJ, Hermes, nawet Diesel (bo chrapie jak ruski diesel zimą :P, cała rodzinka zaaprobowała, nawet babcie i ciocie, oprócz tatulka…) W końcu tata, stosując taktykę złej i gorszej propozycji, zafiksował się na punkcie imienia Buddy, nawet u weta go tak zapisał. W ogóle nam to imię do psa nie pasowało, próbowaliśmy wołać na psiura ale on nas wtedy olewał, poza tym jakieś mdłe to imię jak dla mnie, no i cóż, jak by to wyglądało jakby na wielką labradorowatą, 40 kg kluchę, wołać Budi! Budyś! Baduś! No coś okropnego… Dlatego ulegliśmy głowie rodziny i został Rocky (lub pieszczotliwie przez tatę nazywany “gudłaj” bo prababcia tak na psy wołała XD)
      Więc, podsumowując, z ojcem się nie dyskutuje bo i tak postawi na swoim 😀

  15. Toś mnie zraniła. Zrobiłaś mnie na wskroś 😛
    Co prawda moja sucz yorkiem nie jest, ale nosi wysublimowane imię- Toffee. Ale jak widać poszliśmy w trend światowy i pisownia nie taka pospolita, a wysublimowana 😉 Nadmienię tylko, że nasz Tofel-Kartofel jest Tollerką, wiec dzieciaki szukały czegoś trafiającego w umaszczenie.
    Generalnie zupełnie przypadkiem rodzina oscyluje wokół imion spożywczych, bo mój pierwszy pies jeszcze w domu u rodzinnym- foksterier, miał na imię Wafel. W rodowodzie było Supeł. Toffee rodowodowo, to „follow me to the rainbow„

  16. U nas koty rudy Cynamon i kremowy Imbir, bo miało być kuchennie i smakowicie. Pies miał pozostać w tych samych klimatach, a że sznaucer w kolorze sól i pieprz to został Pepper. U teściów zaś adoptowany jamnik, rudy długowłosy Chilli. Co więcej Chilli tak miał na imię w swoim pierwszym domu co wszyscy uznaliśmy za szczęśliwy traf i zrządzenie losu.

  17. Większość moich zwierzątek niestety miała dość pospolite lub ludzkie imiona i zawsze później było mi smutno, że tak je nazywałam :P. Ginny nazywa się tak od Ginny Weasley, bo lubię HP (choć nie uważam siebie za wielką fankę) i akurat jak brałam szczeniaka to na TVN leciał co tydzień xD. Nie żebym przepadała szczególnie za postacią Ginny, ale to imię jako jedno z niewielu żeńskich wydawało mi się najbardziej pasujące do wołania tak psa i tworzenia z tego różnych zdrobnień. Po jakimś czasie stwierdziłam jednak, że mogłam się bardziej wysilić, w całej serii występuje sporo ciekawych określeń, które nadałyby się fajnie na psie imię.
    Teraz aby nie popełnić kolejny raz tego samego błędu mam listę imion dla suki i psa, którą regularnie uzupełniam o nowe propozycje. Niektóre imiona pochodzą z różnych filmów, muzyki, inne gdzieś przypadkowo wpadły mi w ucho. Niestety te najfajniejsze są męskie :C.

    Jeżeli ktoś z góry zakłada, że będzie mieć więcej psów, to takie tematyczne imiona są super! 😀 Wiem, o jakich psiakach mówisz nawet, a ja z kolei kojarzę jeszcze dziewczynę, której psy mają imiona z Marvela (pojedynczo nie są już takie oryginalne, ale w grupie fajnie to wygląda :P).

  18. Właśnie też większość fajnych imion mam męskich. Oczywiście w swoim bujo mam całą rubrykę i mimo że następny pies będzie może za kilkanaście lat, to wygląda na to, ze będzie musiał do być samiec 😀 Ja trochę żałuję, że nie poszłam w tematyczne imiona 🙁

    Ja mam podobnie jak Ty z Ginny z Ru. Mogłam wymyślić coś lepszego i trochę żałuję takiego a nie innego wyboru. Ja Marvelowskiego stada nie kojarzę, ale ja też nie bardzo siedzę w marvelu i może nie wiem że to stąd 😀

  19. Mała być Nanuk, ale została Nuk (lub Nuka), jako że staram się nadawać psom imiona łatwe do zawołania, a podoba mi się takie północne brzmienie. Moja córa zwykła mawiać, że Nuka to jej młodsza siostra i wszystko się zgadza, bo w języku Inuitów słowo “nuka” oznacza właśnie młodsze rodzeństwo.

  20. Jeden z moich psów to Johnny, bo jest zupełnie jak Johnny Bravo. Ma malutki móżdżek i jest przepiękny.

  21. Imiona naszych piesków nie mają tak fajnych historii. 😀 Tropka tata przywiózł do nas, kiedy miała zaledwie 3 latka… Byłam wtedy namiętną fanką książeczki pod tytułem “Tropek”, która opowiadała o piesku mieszkającym na wsi. Mama zaproponowała, że może być Tropek. Nie mówiłam jeszcze “r” ani “k” i podobno przez kilka lat wołałam na niego “Tloped”. <3 Tarę również wymyśliła mama, ja miałam 7 lat. Tosia to był tylko i wyłącznie mój wymysł, miałam wtedy 13 lat i tak naprawdę nie lubiłam pełnego imienia – Antonina, ale bardzo podobało mi się Tosia. Dzisiaj żałuję, bo Tosi jest mnóstwo wszędzie. :p Na dodatek ja mam na imię Asia i minimum raz dziennie ktoś z domowników woła Tosię, a ja słyszę swoje imię. 😀 Aktualnie jesteśmy na etapie wybierania imienia dla kolejnego domownika i trwają burzliwe dyskusje. Początkowym pomysłem była Zara, ale chwilę potem nasi sąsiedzi kupili szczeniaka i nazwali go tym imieniem, a mieszkają centralnie po drugiej stronie ulicy. :/ Przyznam się, że miałam mega fazę na Ruby po przeczytaniu książki "Dom przy Parku Książąt", gdzie główna bohaterka nosiła takie imię. Potem trafiłam na Twojego bloga i wiedziałam, że następny pies będzie nosił takie imię… no cóż, nie wszystko poszło zgodnie z planem, bo takie imię otrzymał jeden z moich szczurków. 😀

  22. Alex – nazywany siusiakiem, szaszłykiem i kulkiem 😀 Nie miej jego pierwotne imię wzięło się z komisarza Alexa oczywiście. Warto wspomnieć że mam 6kg yorka, a nie owczarka niemieckiego. Jednak imię pozostało po nadaniu i tak się trzyma przez lata.

  23. Jak przyszła mała czarna kulka to moja siostra wymyśliła żeby się nazywała Koszmar, ot tak for fun. Na początku nie chciałam się na to zgodzić, były próby zmiany na Kaszmira( dwa dni) no,ale jednak wygrał Koszmar. Już 11 rok tłumaczę się z tego imienia każdemu napotkanemu-stanowczo nie polecam.? Tym bardziej że Koszmar okazał się aniołkiem i jest najcudowniejszym pieskiem na ziemi.

  24. Imię dla spaniela bylo dlugo zanim pojawil sie sam zainteresowany w moim domu. Loczek – bo takie kręcone loki na uszkach pieknych. W praktyce został Lokiem, idąc za tłumaczeniem z hiszpanskiego bardzo sie zgadza. W realu piesuncio ma wiecej z szalenca niz loków. Sama sobie zgotowalam ten los…

  25. Uwielbiam wymyślać imiona, można to podpiąć pod kategorie hobby? Wcześniej nie miałam okazji wypróbować tego w praktyce ponieważ imiona naszym zwierzętom nadawały rodzice. W ten sposób miałam psy Sabe i Reksia,
    Kotka Mroczka i nawet fretkę uwaga Ferdka – bardziej banalnie się nie da :). Zanim pojawił się pierwszy “własny” uczekany pies (którą to mendę z tego miejsca serdecznie pozdrawiam :p), prowadziliśmy z narzeczonym godzinne rozmowy o tym jak ja nazwać. W efekcie mamy imiona dla chyba około 20 następnych suczek i dwóch kotek (obowiązkowo Triss albo Yen, w zależności od umaszczenia :p). Z racji że jesteśmy nieuleczalnie geekami szukaliśmy inspiracji pośród bohaterów ulubionych gier i seriali. Podczas grania w FFXIV nas olśniło Y`shtola! Ze względu na wygląd i charakter postaci pasowało idealnie. Nasza suczka miała być samojedką. Ale że życie lubi być przewrotne zamiast Samojeda jest szpic wilczy, a zamiast Y’shtoli bardziej swojsko brzmiąca Isza. I chyba tylko my wiemy jak na prawdę ma na imię 😉

  26. U nas jest Pirat ?
    Imię, którego ja absolutnie nie chciałam (miałam zamiłowanie do pospolitego Reks), a które moja kochana rodzina wybrała bezdyskusyjnie i jednogłośne 😀
    A dlaczego?
    Bo ten mały kudłacz jest biały z czarną łatą na lewym oku ?

  27. U nas szczerze nie było wyboru. Pojawił się szczeniak, rodzice chcieli cos znanego, Reksio, Rex itp. Stwierdziłam, że nie, bo to już nudne no i na szybko wpadło mi do głowy Toffifie, bo zgrede był bardzo uroczy i wygladał jak lody toffi ktore jadłam przed przyjazdem po młodego. Wszystko było okej, rodzice się zgodzili, ale kazdy je sobie upraszczał: Tofik, Toffie, Tof i wiele innych.
    Najlepsze z ciekawostek to, to że po przyjezdzie niesworne szczenie zostało na niespełna 5 minut samo i zjadło całe pudełko Toffifie- wtedy wiedziałam, że takie imię musi zostać. Teraz panicz Tofik, również jest paniczem Teodorem, jak jest niegrzeczny, oraz po prostu Tofu ?

  28. U nas był problem.. sunia przez dwa-trzy tygodnie chodziła bez imienia. Mój luby nie chciał się za bardzo wtrącać w imię dla psa, natomiast ja się nie mogłam zdecydować, nic mi się nie podobało. Pewnego wieczoru wreszcie usiadłam do laptopa, otworzyłam listę imion dla psów i wybrałam: MOCHA (Moka) 🙂 Teraz każdy kto pyta jak ma na imię od razu mówi że faktycznie bardzo do niej pasuje 🙂

  29. Ale cudowny wpis 🙂 U nas Tajson jest Tajsonem bo tak było w dokumentach adopcyjnych i wmówili mi, że reaguje na imię- a guzik! Po kilku dniach się skapnęliśmy, że to bujda ale zostało jak było. Zazwyczaj i tak wołamy Taj, Tajo czy Synuś. Do niego i tak najbardziej pasuje Gucio 😛 Natomiast starszyzna, mój pierwszy, wyczekany pies to Mia. Imię książęce i taka właśnie jest- kochana, rozpieszczona no i trzyma władzę w domu 😉 Z upływem lat nazywana Pelcią bo z agresywnej, charakternej suki robi się tulącym pączusiem <3 Nie oddałabym za żadne skarby! Ani damy ani giermka 😉

  30. U mnie najnowszym psiakiem jest ONek i postanowiłem , że imię będzie bardziej kreatywne od imienia 16 letniego już Reksia. Metodą skojarzeń wyszedł….Wermacht ale ze względu na miny ludzi i mało przychylne podejście rodziców został Werni ^^

  31. Oba moje psy mają imiona pospolite (wina starszej siostry) terrierkowata Frida ma imię takie jakie ma tylko ze względu na lenistwo mojej siostry – to imię postschroniskowe. Nasz starszy łaciaty Piorun (mały uroczy ,ale też choleryk) z filmu pt. “Piorun”. Osobiście nazwę przyszłego psa Skidi (od plemienia rdzennych amerykanów) ,a suczkę Zmora lub jeżeli na osiedlu wciąż nie będzie Rifek – Riva .

  32. Moja suczka ma na imię Łatka. No niezbyt kreatywne, ALE nie od łatek (których posiada cztery), tylko od tego, że gdy do mnie trafiła zauważyłam, że reaguje jak mówię „łapka!”. A że Łapka jest takie dziecinne, to stanęło na Łatce. Teraz w sumie trochę żałuję, że nie wymyśliłam czegoś ładniejszego, bardziej, „poetyckiego”, ale cóż… Przecież nie będę psu zmieniać imienia 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *