Mi scusi signora, ale miałam taki weekend, że dziś mam energię tylko na spacer z psami, wyplucie z siebie kieszonek i pojechanie do pracy. Także dziś krótko, acz konkretnie, wręcz po żołniersku, zapraszam Was na nowe kieszonki. A o czym w nich będzie? A fajny artykuł (który w efekcie trafił do mojego bujo) o tym, jak dobrze rozgrzać psa przed wejściem na trening/start, nieco o socjalizowaniu szczeniaka w hodowli, przemyślenia dotyczące rasy idealnej oraz w teorii niepopularne wyznanie, które mimo wszystko łączy większość świadomych właścicieli psów. No to w drogę!
Mimo wielu seminariów, treningów i zawodów, wciąż szukam złotego środka na rozgrzanie psa i przygotowanie do tych czynności. Ostatnio wpadł mi w oko ten tekst, i chyba najbardziej podoba mi się schemat w nim przedstawiony, dlatego dzielę się nim z Wami. Jeśli natknęliście się na tego typu artykuły, podzielcie się nimi w komentarzach – dla potomności! 🙂 [ang.]
Już Wam kiedyś pisałam o tekstach Ani Śledziowej, która jako hodowczyni opisuje odchowanie miotu od A do Z. Tym razem na łamach swojego bloga poruszyła problem pracy nad socjalizacją szczeniaków – jak to wygląda z punktu dumnej “babci”, jak robić, żeby nie przedobrzyć i jak ogarnąć sprawę logistycznie i technicznie 🙂
Jak wybrać “swoją” rasę? Natalia na swoim blogu pokazuje nieco inne spojrzenie na tę sprawę – polecam przeczytać również komentarze.
Powoli, powoli towarzyszka Weronika staje się moim dijułajowym guru. Jakie ona rzeczy robi! Przecież to powinno być karalne! Zaczęło się od magicznej fascynacji świątecznymi rogami dla Vuka, potem zachwycałam się szarpakami, ale kompletem linowym, to już totalnie totalnie przegięła pałkę!
Dominika od Gambita w prostych słowach ujęła to, co mi po głowie błąka się od dawna. Niepopularne hasło okazało się być bolączką większości psiarzy. Ciekawa jestem, czy również należycie do tego grona?
Najlepsza Gosia wśród blogerów (i uosobiony niesamowity zbieg okolicznościowy, bowiem znamy się…z fretkowego forum) trafnie, wspaniale, bez waty cukrowej (wręcz ciskając i epatując kupą) szczerze o swoich pierwszych miesiącach…z wymarzonym borderkiem. Niesamowicie lekkie pióro (lekka klawiatura?) genialnie dobrane teksty (“Kubuś Puchatek”), no mastersztyk. Moc miłości GosiaKu!
To tyle na dzisiaj! Jak Wam się podobało? Pamiętajcie, że jeśli znajdziecie jakiś wartościowy artykuł, to warto podzielić się nim ze mną, a przeze mnie ze światem w przyszłych kieszonkach! 🙂
Dzięki za polecenie mojego wpisu, bardzo mi miło :D.
Do usług! <3