Gryzaki, które zajmują psie szczęki na długo – kompendium.

Myślę, że każdy z Was docenia chwile, kiedy macie ochotę nie zajmować się nikim i niczym. Nawet swoim ukochanym czworonogiem. Ten moment, w którym nie trzeba wstawać z fotela, żeby spędzić chwilę w kuchni, naładować Kong psią puszką, a następnie czynność powtórzyć wielokrotnie (przynajmniej u mnie, Kong niezamrożony znika w chwil kilka).  Na pomoc zawsze przychodzą gryzaki – dobrze by było, żeby zajmowały dłuższy czas i jednocześnie nie kosztowały wielu pieniędzy, a idealnie, gdyby jeszcze były w miarę zdrowe. Długo testowałam różne warianty, zmieniałam koncepcje i sprawdzałam, aż w końcu znalazłam kilka opcji godnych i Waszej uwagi. Muszę Wam przyznać, że ten wpis kosztował mnie sporo testów i pracy – mam nadzieję, że Wam się spodoba, i co ważniejsze – podzielicie się swoimi doświadczeniami z resztą. Zaczynamy!

Założenia

Przede wszystkim stawiam na produkty wyłącznie suszone – nie wędzone, nie barwione, nie surowe. Raczej unikam opcji z kośćmi (kiedyś kupowałam psom sarnie nogi, ale po obróbce termicznej kości stanowią niebezpieczeństwo, dlatego dziś raczej nie wchodzą w grę). Zwracam uwagę na to, żeby była to konkretna część ciała zwierzaka, nie abstrakcyjne kształty, łączenia ze skóry suszonej i barwione kabanosy. Zawsze przed podaniem sprawdzam czy egzemplarz dalej wygląda dobrze i nie przegrał w próbie czasu (zdarzało się gryzakom podpleśnieć).

Idea

Po co psu gryzak? Przede wszystkim po to, żeby zapewnił swoją naturalną potrzebę rozgryzania, odrywania i ciamkania (psy na diecie BARF siłą rzeczy mają więcej pracy, chrupkożercy nieco mniej). W większości przypadków tego typu twarde jadalne elementy relaksują psa, jednocześnie męcząc i wyciszając. W gratisie mamy mniej zniszczonych zabawek (czy uwierzycie, że szczenię nie zniszczyło niczego w okresie ząbkowania?) i niższe prawdopodobieństwo osadzania się monstrualnego kamienia nazębnego.

Gdzie kupuję

Mam kilka sklepów – jeśli macie swoje typy, to bardzo proszę, podzielcie się z resztą, postaram się na bieżąco uzupełniać post. Ja najczęściej zamawiałam w sklepie E-pies, Lord Zeton (na allegro) oraz zooplus (głównie głowizna i penisy).

Co odrzuciłam na wstępie

Wszelkie gryzaki, które u nas służą tylko na rozdrażnienie żołądka. Zaliczam do nich wszelkie żwacze (*chrup, chrup – to wszystko?* pusty śmiech), wątroby, śledziony, ścięgna, uszy pomniejszych zwierzątek (królicze, sarnie), krótkie ścięgna. Odrzuciłam też poroże, ze względu na twardość, która może u bardziej zajadłych psów uszkadzać zęby. No i – jak już wspomniałam – elementy z kośćmi długimi.

Rogi wołowe i racice wołowe

Cena: Od 5.5/sztukę – dwie /róg/, 3-4 zł. sztukę /racica/ – zależy od ilości.

Zapach: średni do uciążliwego.

Trwałość: bardzo długa (miesiąc – i więcej!)

To nasz bezapelacyjny hit. U nas w domu leży kilka egzemplarzy od dobrych kilku tygodni – sukcesywnie się zużywają (rogi bardziej i trzeba uważać, bo intensywnie gryziony może pękać i tworzyć ostre krawędzie), raz po raz ktoś po nie sięga i sobie ogryza. Raciczki są bardzo wytrzymałe, jedynie bokser rodziców potrafi je intensywnie zużyć (to jest zjeść pół racicy w dzień, pozostawiając za sobą wióry jak przy struganiu kopyt oraz potem wydalając z siebie trociny), rogi nieco mniej i po dłuższym czasie intensywnego żucia mogą pękać na dość ostre fragmenty, które zawsze zabieram. Za taką cenę fantastyczna trwałość, psy codziennie ogryzają, bawią się nimi i żują, a jednocześnie nie dochodzi w domu do dantejskich scen. Najbardziej polecam. Pośmierduje trochę krową, trochę bagnem, z czasem smrodliwość spada, jednak obciamkana wciąż przypomina o oborze. Nie polecam natomiast rogu bawolego – jest cięższy, dużo mniej chętnie żuty, praktycznie się nie zużywa, ale też raczej leży w domu nieużywany, niż jest powodem harców, o takich:

Albo takich:

Głowizna wołowa (długie kawałki)

Cena: od 8,5 zł / szt długości około 50-70 cm

Zapach: minimalny.

Trwałość: do 1.5 godziny, w zależności od wielkości kawałka.

Długo to właśnie ona była moim hitem – niestety jest dość droga. Moje psy zajmuje przynajmniej na 40 minut, a Nenu zawsze ją ma na dwa razy. Zooplusowa jest chętniej jedzona niż ta zakupiona u Lorda Zetona (Ru wręcz chodziła tylko z gryzakiem, nie próbując nawet ciamkać). Polecam, choć uczucia podczas ich jedzenia są dość letnie – prawdopodobnie przez minimalny zapach, który wydają z siebie. Pies wraz z gryzakiem zajmuje dość dużo miejsca, potrafi się gdzieś zaklinować, albo obić nim ścianę. Nie brudzą.

Penisy wołowe

Cena: od około 4 zł/ szt. Długi 26zł/sztukę.

Zapach: dość uciążliwy

Trwałość: do 15 minut (przy sprzyjających warunkach).

Nawet szczenię rozpyka je w nieco dłuższą chwilkę. Na pewno 100 cm będzie jedzone dłużej, jednak cena za sztukę  jest zaporowa dla mnie na coś, co ma działać 40 minut. Natomiast pieski bardzo są szczęśliwe, kiedy je wyciągną – według nich pachną bardzo smakowicie – według mnie, jakby coś wpełzło do worka i postanowiło tam umrzeć. A naprawdę mam tolerancje na przeróżne smrodki. Dodając do tego niemałą cenę i szybkie spożywanie, wypadają dość średnio.

Uszy wołowe/wołowe noski

 

Cena: około 3, 40 / szt.

Zapach: minimalny

Trwałość: dorosły pies 20 minut, szczenię (po wymianie zębów) 40 minut. Szczenię z zębami mlecznymi – do 1.5 godziny.

Entuzjazm podczas jedzenia umiarkowany, ze wskazaniem na dobry, jak ta minimalną smrodliwość.  Czas spożywania – akurat tak, żeby wrzucić pieskowi coś na ząb podczas pobytu w klatce – nie jest porażająco krótki, ale już nie obejrzycie odcinka doktora House’a. Bardzo lubię, psy też.

Ogony cielęce

Cena: około 3, 40 / szt.

Zapach: praktycznie minimalny

Trwałość: pies dorosły 25 minut, szczenię (po wymianie zębów) 60 minut.

Tutaj lekko złamałam swoje postanowienie “żadnych kości”. Nenusiątko faktycznie zajęło się ogonem dużo dłużej niż dorosłe pieski, wprawione w bojach na BARF. Gryzak jest dość tani, więc dla mnie zajmuje podobne miejsce jak uszy wołowe czy noski. Narządy zmysłów wygrywają nieznacznie tym, że nie mają w sobie kości. Zapach, w zależności od producenta – uciążliwy do minimalnego.  Mnie rozczarowały, bo miałam nadzieje na dłuższe posiedzenie.

Niestety – to już wszystko. Nie jest tego dużo, ale jak już wspomniałam – postanowiłam nie brać pod uwagę przegryzek na jeden ząb, tylko faktycznie konkretnych kobył jedzeniowych. Bardzo chętnie poznam Wasze typy – i również uzupełnię kompendium, żeby wszystko było w jednym miejscu. Wybaczcie, że trochę czasu nam to zajęło (w sumie trzy miesiące!), ale wielu patentów próbowałam, szukałam, mierzyłam czas, sprawdzałam reakcję. Jeszcze z tego miejsca podkreślę, że na nasze szczęście nie mam psów alergików, więc praktycznie każdy zwierzak, który wjedzie na stół jest witany bezproblemowo, ale fajnie by było, gdybyście mi podpowiedzieli co Wy, właściciele psów wrażliwych polecacie dla innych. Czekam na Wasze podpowiedzi! 🙂

To na tyle. Jakie gryzaki sprawdzają się u Was najlepiej? 

33 komentarzy na temat “Gryzaki, które zajmują psie szczęki na długo – kompendium.

  1. Świetny wpis, zawsze mam problem z jakimiś gryzakami na zajęcie się, wszystko znika w parę minut, myślałam o porożu ale bezpieczeństwo do mnie nie przemawiało. Natomiast racice i rogi wołowe wyglądają bardzo fajnie muszę je sprawić psom, dzięki! 🙂

  2. Super podsumowanie i na pewno kosztowało nie lada pracy. Część gryzaków u nas była sprawdzona i jakież było moje rozczarowanie przy racicach gdzie byłam pewna że wreszcie jest coś co starczy na długo i nie połamie zębów. No i miałam racje starcza na bardzo długo bo pies po 5 minutach obgryzania stracił zainteresowanie 🙁 Podobny proces był z uszami początkowo był wielkim fanem, teraz bierze kładzie na dywanie wącha i patrzy na mnie wymownie że to już było. Sprawdza się u nas takie coś jak kość wołowa ale cięta w takie 3 cm plastry z której Dexter wylizuje szpik (zajmuje to około 40 minut) po całej zabawie zostaje taki krążek który zabieram, kosztuje bardzo mało bo za 2 kg takich krążków zapłaciłam chyba 16 zł dodatkowo czas można zyskać podając zamrożone. Na pewno wypróbuje głowiznę i penisy bo tego jeszcze u nas nie było.

      1. Standardowo cięte kości wołowe są w Kauflandzie, w cenie między 7 a 8 zł/kg.
        Ja zostawiam krążki kostne Lalce (2 najświeższe sztuki), bo czasem do nich wraca i to nawet wielokrotnie. Krążki są niezniszczalne. Mrożony szpik znika z nich w kilka, kilkanaście minut. Suszone uszy wieprzowe to też najwyżej kilkanaście minut. Na mniejsze gryzaki nawet nie patrzę.
        Jak Lusia była młodsza, to nawet świeże kołki dębowe (ok. 3 cm grubości i ok. 40 cm długości) rozdrabniała na wióry. Z drewna najtrwalsze okazały się świeże kołki jabłoniowe. Pies mały, ale paszczę ma konkretną (niedorobiony border z paszczą amstafa 😉 ).
        Niektóre zabawki (np. śliczna, pleciona piłeczka z zooplusa – szkoda, bo śliczna była) rozcząsteczkowują się w czasie poniżej 5 minut. Mogłyby się też przy okazji od razu teleportować do śmietnika 🙂

  3. U mnie największym hitem była naturalna suszona skóra jelenia. Ruda z każdym razem żula ją minimum 2 godziny z wielkim zaangażowaniem. Cena umiarkowana tak samo zapach więc napewno kupie jeszcze raz.
    Uszy wolowe czy wieprzowe też sie nieźle sprawdzają, przy retrieverowym ścisku starczają na godzinke lub wiecej.
    Na trzecim miejscu mam wszelkie ryjki. Wieprzowe były jedzone z 40 min, wołowe ze względu na wielkość 3 razy tyle. Jedyny ich minus jest taki że wygladają dość ,,ciekawie”.
    Z ostatnich które pamietach to tchawice. Kida uwielbia dobierać się do tych chrząstek. Im dłuższe tym starczają na dłużej. Zapach jest niestety nieznośny.
    Ogólnie mając w domu wykładziny i nie chcąc żeby dom śmierdzial po psich gryzaczkach oborą polecam nauczenie psa jedzenia na podkładzie. Od kiedy nauczylam tego Kidy, wszyscy domownicy są szczęśliwsi ^^

    1. Muszę w takim razie spróbować! Ta skóra owłosiona, czy już bez włosków? Ryjki wieprzowe to u nas niestety kwestia kilku minut 🙁

      OO lifehack z jedzeniem na podkładzie wyborny! U mnie fajnie sprawdza się to legowisko ze skaju, szast-prast mokrą szmatką i po problemie ani śladu!

  4. u nas króluje Lord Zeton . Ale powiem Ci tak: doceń wielkość swoich psów 😀 U nas przy ogonach itd jestem zmuszona zabrać sukom ciamkacza w trakcie (tragedia życiowa) albo próbować rozciąć toto (próby prowadzone w ogrodzie rodziców, siekierą do drewna- mina sąsiadów kiedy mówię do ciacham bezcenna ). Poza tym ja często zabieram ciamkacza do knajpy- wchodzą w grę tylko te bezzapachowe no a wyobraź sobie -idziemy do knajpy wege a ja nagle z torebki wyciągam.. ucho . całe , najlepiej jeszcze z kłakami 😛 tak czy śmak naturalne suszki rules <3

      1. Do takego celu polecam duży (dwuręczny) sekator ogrodniczy. Jak taki utnie kołek 3 cm jabłoniowy, to z psimi gryzakami suszonymi też sobie poradzi, o ile to nie będą kości.

  5. A ja polecę bialy-kiel.pl tam się zaopatrujemy we wszelkiego rodzaju ciamkacze. Zazwyczaj w zamówieniu pisze, że potrzebuje na długie ciamkanie i dostaje różne naturalne pyszności 🙂

  6. A u nas przodują naturalne kości wieprzowe – żeberka. Z racji tego że roczniak cały czas na chrupkach i ewentualnie czasami sie puszka dostanie :P. Kości kupujemy w mięsnym na wagę 🙂 Nakład minimalny, jakieś 70 gr za sztukę, a potrafi łazić i ciumkać pół dnia ( jak jest po posiłku 😛 ), przed posiłkiem jakaś godzinka do dwóch. Ale sprawdza się świetnie, lepiej od suszonych gryzaków. Chociaż jeśli chodzi o suszonki, to wygrywają żwacze i przełyki wołowe firmy ROCCO 😀

    1. A nie masz lęków, że Ci się pies zatka? Moje pieski barfne plus krwiożercze szczenie pałaszują takie atrakcje na poczekaniu, i na szczęście nie mieli żadnych nieprzyjemnych historii, ale znam kilka nieprzyjemnych skutków..

      1. Potwierdzam. Kości potrafią spowodować solidne zaparcie, jeśli pies rozgryza i zjada kości. Moja pożera bez problemu kości schabowe i muszę uważać z ilością podaną na raz.

  7. Zazdro, my już przeszliśmy etap żwaczy – to był jak narazie największy hicior – najchętniej i najdłużej żute, niestety zapach był nie do zniesienia.
    Ogony – rzyg, ucho wieprzowe – rzyg. Delikates żołądkowy mi się trafił 🙁
    Noski wołowe narazie trzymają się dzielnie, starczają na około 2 dni.
    Ale skóra wołowa, o panii!!!! Skóra to jest bóg, to to można nosić i rzucać i obijać o ściany i trwa i trwa. Ale tylko z jednej firmy, inne są niesmaczne i niestety nigdzie nie mogę dostać tych konkretnych :((((((
    Przymierzam się do tchawicy 🙂

  8. oj my musimy się zaopatrzyć w dobrej jakości gryzaki bo niestety nasza Moka jak jedzonko je w miarę dobre tak gryzaki nie koniecznie 🙁

  9. Właśnie takie wpisy lubię najbardziej – nie reklamowanie jednego produktu i napisanie “super gryzaki dla każdego psa”, tylko rzeczowe podejście do tematu i rozwinięcie go. Dzięki! Dodaję wpis do zakładek i mam nadzieję, że w najbliższym czasie mi się przyda 🙂

  10. U nas super sprawdzają się ścięgna suszone – o wiele smakowitsze dla moich psów, niż długa głowizna, niskotłuszczowe, a przy tym dość twarde. Od Lord Zetona rzecz jasna kupuję 😀

  11. Kupiłam raciczkę zainspirowana postem, szał był ale powiem szczerze że przeraziły mnie dźwięki towarzyszące rozgryzaniu ? U nas natomiast bawół sprawdził się superowo, zainteresowanie niesłabnące, tylko zapach prawie nie do zniesienia 😀

Skomentuj Anna Bizub Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.