Wiosna w kalendarzu stoi jak byk. Wczoraj miał miejsce trening sekwencji pierwszy od dłuższego czasu, ponieważ powoli ziemia przestaje przypominać błotnistą ślizgawkę. Odniosłam również pierwsze rany wojenne (kto widział insta story, ten wie), ponieważ Bal wyposzczon, kochający vaulty miłością wielką i skończoną, całe swoje uczucie wlewał w metodyczne wbijanie się całym swoim dwudziestukilogramowym ciałem we mnie. Zaiste wygląda to bardzo spektakularnie, ale jest ze wszech miar bolesne, albowiem sekwencja wymaga aby wykonał on jeden vault, następnie drugi…a potem zgadnijcie co owszem, trzecie odbicie od mojego biednego znękanego i rozoranego ciała. Robi to nad wyraz chętnie, waląc we mnie i odbijając się ode mnie tak, że ledwo jestem w stanie utrzymać się stabilnie na nogach. Jest to zadziwiające u pieska, który długo przekonywał się do wykonania overa nabiegając wprost na mamę, aby – uchowaj boże! – żadną cząstką ciała nie uderzyć we mnie. Oranie pazurami ciała, nabieranie energii i rzucanie mną jak szmatą widocznie nie spędza mu snu z powiek. Nie powinnam mieć kamizelki neoprenowej, a całą zbroję, jak mi bóg miły. Ale dobrze, dość dygresji. Wiosenne kieszonki poinformują Was jak ze zwykłego Pimpka zrobić szatana szarpania (a raczej jakie błędy wyeliminować, aby impreza była obustronna), podpowiedzą jak w 10 minut zrobić budyń idealny, napomkną co nieco o niebezpieczeństwie, które może wynikać z z pozoru niewinnej zabawy, oraz ułatwią Wam nieco zabawę z grafiką. A na koniec – mam dla Was niespodziankę. No to w drogę!
Szarpanie się – w teorii najnaturalniejsza zabawa z psem, prawda? Jednak dla wielu piesków ten typ aktywności wzbudza uczucia letnie, bądź traktowane jest ze wzgardą. Zanim uznasz, że Twój pies należy właśnie do przypadków beznadziejnych zerknij na na ten oto filmik, w którym fajnie pokazane są podstawowe błędy wynikające z szarpania – ja osobiście posiadając dwa ozicze betony we względzie zabawowym przy Nenu dłuższy czas musiałam uważać na presję, którą wywierałam na niej – oziki szalały z radości, kiedy napieram na nie ciałem, zbliżam twarz, warczymy sobie radośnie razem, a z Maleństwem powoli i metodycznie dochodziliśmy (również przy pomocy oziczego stada) do prób lekkiego drażnienia się, podszczypywania, czy podnoszenia do dzisiejszego małego demona każdego przedmiotu, który można wziąć do pyska. Odpalcie sobie filmik i sami zobaczcie! [ang.]
Macie czasem tak, że coś słodkiego byście zjedli, ale totalnie nic nie macie w domu? Albo nastała klęska żywiołowa znana inaczej jako Dramat Ostatnich Godzin Niedzieli Od Handlu Wolnej i nie można w niedzielę wybrać się do sklepu (zerknijcie na ten tekst, absurdalne poczucie humoru to coś, co jest wodą na mój młyn <3)? Zerknijcie w ten przepis. Można dodawać składniki, budyń pyszny jak marzenie, robi się szybko, szybko również znika. Wspaniałości.
Szukacie łatwego programu, w którym będziecie mogli dodać grafikę do zdjęcia, przygotować gotowca na tło w FP, czy stworzyć swojego logo? Spróbujcie programu online Fotor – spora część darmowych plików jest naprawdę fajnych!
Też macie w sobie taki wredny pierwiastek, który heheszkuje za każdym razem, kiedy słyszy na weselu Windą do nieba? A może dostajecie ciarek, jak ktoś dedykuje swojej drugiej połowie I’ll be watching you? Czy też automatycznie robi Wam się smutno, gdy ktoś uznaje Tears In Heaven za idealną pościelówę? Zerknijcie na to zestawienie, jest tego więcej! [ang.]
Fiksacje to problem nie tylko owczarkowy. Nie zawsze problem jest oczywisty i łatwy do wyłapania, czasem diabeł tkwi w pozornie banalnych i drobnych szczegółach – moje ulubione i niezastąpione LABoratorium porusza problem obsesji dotyczącej kulistego obiektu pożądania – piłeczki, jednocześnie pokazując kilka bardzo fajnych sposobów na mądre i wartościowe zabawy z psem ( z piłką w roli głównej!).
Wczoraj już ostatecznie posłaliśmy rezerwacje na nasze wymarzone wakacje (choć podchody dotyczące wyboru odpowiedniego regionu i decyzje dotyczące miejsca noclegu trwały burzliwie od ponad miesiąca!). Stanęło na Słowenii (trochę winię Anję Trohę :P), i na razie jesteśmy na etapie tworzenia listy miejsc, które koniecznie musimy zwiedzić (oczywiście z psami). Jak dotąd natrafiliśmy na kilka wpisów na psich blogach, którymi postanowiłam podzielić się również i z Wami – jeśli coś Wam również wpadło w oko, podeślijcie proszę : Niezastąpieni Makulscy, Santa, Kot z wąsem.
Poczta pantoflowa
Postanowiłam dołączyć Wam nowy akapit, w którym planuję całkiem losowo polecać Wam przeróżne aktywności, przedmioty, miejsca lub wydarzenia często związane z popkulturą, które niekoniecznie mogą mieć jakikolwiek kynologiczny związek – ot coś co fajnie się sprawdziło u mnie i może przyda się Wam, na zasadzie luźnych pogaduch. A może już wiecie o czym piszę i u Was kompletnie to nie zdało egzaminu? Napiszcie mi o tym – mam nadzieję, że wywiążą się z tego ciekawe dyskusje!
Dziś na tapecie mam dla Was trzy ciekawostki:
Puczineczka jaka jest – wszyscy wiecie. Znów w móżdżku ma gorszy okres, przez co staram się więcej główkować jak z nią żyć i co jeszcze ulepszyć w naszym wspólnym bycie, żeby choć trochę odnalazła swój zaginiony kalafior pod kopułą. Planowałam wpisać Wam osobny tekst, ale jeszcze chwilkę się wstrzymam, natomiast muszę podzielić się z Wami moim odkryciem – mata węchowa od Zayma Craft działa i sprawdza się wyśmienicie – Ru fajnie, metodycznie sobie w niej niucha, powoli działa i skupia się na pracy, a i reszta psów bardzo na tym korzysta. Musicie wiedzieć bowiem, że cała trójka uwielbia zabawę z tym patentem – szczerze przyznam, że nie sądziłam, że kawałek filcu obszytego polarem zrobi taką furrorę w domu!
Jesteśmy z Panem Mężem serialoholikami, z tym, że głównie poruszamy się na Netflixie. Jestem ostatnio zauroczona bardzo krótkim serialem komediowym produkcji brytyjskiej – Lovesick (musicie wybaczyć filmwebowi idiotyczny opis – nie bierzcie sobie go do serca!).Uwielbiam absurdalny humor, kocham każdą z tych postaci – w mojej opinii, w przeciwieństwie do amerykańskich seriali, żaden z nich nie jest śnieżnobiały do porzygu, wszyscy są nieidealni (zarówno pod kątem charakteru jak i wyglądu) a sama historia jest niebanalna – i pomijając absurdalny (i uroczo śmieszny) wątek główny, prawdziwa. Bardzo bardzo szanuję tę produkcję, właśnie dobrnęliśmy do ostatniego (zaledwie ósmego!) odcinka trzeciego sezonu i dalej jestem pod wrażeniem, mam nadzieję na kontynuację. Podobnież polecamy Broadchurch – również brytyjskiej produkcji, tym razem jednak z wątkiem kryminalnym.
Mija już rok od świetnego pomysłu Pana Męża dotyczącego zakupu PS4 i spędzamy naprawdę przemiłe chwilę wyrywając sobie pada, rzucając idiotycznie seksistowskie żarty (Czy ja ci wyrywam gąbkę kiedy zmywasz naczynia?!, Gdyby nie ja to do tej pory myślałbyś, że padem to się chleb kroi!) i w jakże dorosły sposób zarywając nocki. O mojej miłości do Wiedźmina 3 (i dodatków, się rozumie) już wszyscy wiecie, jest to gra, która wciąga nosem każdą inną grę, stoi na podium moich najukochańszych popkulturowych ikon. Tymczasem ostatnio wpadła nam w ręce gra Hellblade: Senua’s Sacrifice i muszę Wam przyznać, że jestem pod wrażeniem. Warstwa estetyczna, rozwiązania wizualne, gra aktorska, oprawa dźwiękowa i sam pomysł to naprawdę dzieło sztuki. Fabuła gry jak na mój gust była tak o dwie szczypty zbyt egzaltowana, jednak całość zasłużyła na mój duży szacunek, szczególnie, że nie jest to zwykła zręcznościówka. To produkt, który powstał przy współpracy z psychiatrami i osobami dotkniętymi chorobą (o jaką jednostkę chodzi – nie powiem, nie chcę odbierać Wam zabawy, podpowiem tylko, że po grze koniecznie obejrzyjcie dodatek!), co nadaje mu dodatkowych walorów. Moim zdaniem warto zagrać, żeby wyrobić sobie opinię.
Jak Wam się podoba mój dodatek do kieszonek? Macie coś do dodania przy “poczcie pantoflowej”? Zapraszam do dyskusji! I jak zwykle – jeśli napotkacie na coś wartościowego w internetach – podzielcie się z resztą! 🙂
Lubię kieszonki ❤️ lecę zaglądać do wpisów, których wcześniej nie widziałam!
Co do polecania rzeczy, wydarzeń, ludzi – śmiało!
Pozdrowienia!
Cieszę się <3
Broadchurch właśnie wczoraj obejrzałam do końca. Kocham Davida Tennanta, a jak w drugim sezonie pojawiła się Eve Myles, to och i ach <3
To u mnie Tennat nie wzbudza uczuć ani pozytywnych ani negatywnych 😀 Duże wrażenie zrobiła tam na mnie Olivia Coleman z kolei <3
Wiosna w kalendarzu już stoi, ale za oknem jej niestety jeszcze nie widać. Zima się za bardzo zasiedziała w tym roku 🙂
Popieram to, zdecydowanie!
Ja cieeeeee, a myślałam, że jestem jedyną osobą we wszechświecie, którą niezmiennie dziwi granie na weselach piosenki o pannie młodej, co nie kocha pana młodego.
WE ARE NOT ALONE
Najbardziej obawiałam się tego szarpanda ale jednak robimy to dobrze 😀
Brawo Wy!