Legowiska WIKO

Pamiętacie moje Uszanowanka 2017? Pamiętacie jak zachwycałam się ortopedycznym legowiskiem zakupionym na zooplusie? No to drodzy moi, będę musiała zweryfikować swoje poglądy! Od nieco ponad miesiąca testuję dla Was legowiska polskiej marki Wiko i wygląda na to, że mamy już swojego faworyta w kategorii “wypoczynek” na nadchodzące lata! 🙂

Ale – do rzeczy. Wiko to polska marka, zajmująca się produkcją przeróżnych materacy i legowisk dla zwierząt domowych. Zajmuje się produkcją, szyciem i dystrybucją zwierzęcych zestawów wypoczynkowych nie tylko w Polsce, ale też w krajach Unii Europejskiej, oraz Rosji. Niestety nie sprzedaje detalicznie, jednak na ich produkty można natrafić w wielu sklepach zoologicznych. Bardzo cenię dobre polskie produkty, i lubię promować nasze rodzime rzemiosło, dlatego moje serduszko od razu uradowało się kiedy otrzymałam propozycję współpracy, szczególnie, że same propozycje wypełnień i form legowisk prezentowały się wyśmienicie.

Do testowania otrzymaliśmy trzy rożnych form legowisk, z trzema różnymi wypełnieniami – dla każdego coś dobrego. Zaczęło się tak:

Dla przypomnienia napiszę tylko, że Baloo otrzymał legowisko ze skaju z wypełnieniem z pianki Visco, Ruby kordurową kanapę z ziarnami gryki i bursztynem, a Nenu hipoalergiczny, przytulny ponton. Pani Ela przeprowadziła szczegółowy wywiad i dopasowała odpowiednie fasony oraz kolory (bo musicie wiedzieć, że każde z wspomnianych produktów występuje w kilku wariantach kolorystycznych).

Legowisko wypełnione kieszenią z mieszanką gryki z ziarnami bursztynu.

 

Producent pisze tak o tym wariancie: “To naturalny produkt, dopasowujący się do kształtu ciała. Posiada lecznicze oddziaływanie na kręgosłup, bóle reumatyczne i układ stawowo-kostny. Zawiera związki o właściwościach przeciwzapalnych i hamujących rozwój bakterii oraz roztoczy. Umożliwia utrzymanie niskiego poziomu wilgoci. Bursztyn charakteryzuje się znakomitą zdolnością do odstraszania kleszczy oraz innych insektów.”

Jak wiecie, nasze pieski lekko nie mają – nie dość, że trenują dogfrisbee, to w sezonie bardzo dużo pływają, biegają przy rowerze, ciągną nas na pasie do dogtrekkingu i generalnie staramy się, aby były fit helfi i trochę łorking. Dlatego od razu celowałam w takie wypełnienia, które miałyby wszelkie magiczne funkcje mogące choć w małym stopniu usprawnić psią regeneracje, były wygodne i funkcjonalne. Oczywiście, wszystkie wypisane właściwości brzmią niczym stronica wyrwana z zielnika, jednak  na własnej skórze przekonałam się, że ziarenka mają moc.

Krewetka, jak przystało na bezkręgowca, odpoczywa często w zaskakujących pozycjach.

Mam swoje dolegliwości, które często wymagają nie tylko interwencji farmakologicznej, ale też złagodzenia bólu poprzez rozgrzanie bolącego miejsca. W takim wypadku nic nie sprawdza się u mnie lepiej niż rogal upolowany przez moją mamę w TK Maxx – z tego co się orientuje wypełniony jest właśnie gryką z lawendą – można podgrzać go w mikrofalówce i działa wyśmienicie! “Psiego” wypełnienia nie podgrzewamy, ale wierzę, że faktycznie może masować bolesne miejsca. Myślałam, że całe wypełnienie to ziarna z bursztynem, jednak okazuje się, że psie łóżko składa się w części z materaca, który ma sprytnie wycięte w środku gniazdko, w którym  układamy wkład.

Całość wkładu to około 1/4 wielkości materaca, gniazdko znajduje się na samym środku legowiska. Czy taka powierzchnia ma możliwość całkowitego rozwinięcia swoich możliwości terapeutycznych nie wiem, natomiast na pewno psy układając się na wypoczynek na nim preferowały właśnie układanie się w samiuśkim centrum.

Balu prezentuje mniej więcej gdzie znajduje się wypełnienie z bursztynowej kaszy.

Sam materiał legowiska to brudoodporna kordura, od spodu podgumowana, aby zapobiegać poślizgnięciom i nadmiernemu przemieszczaniu. Dodatkowo do legowiska dołączone jest “prześcieradło” z pluszowego baranka – bardzo miękkie i miłe w dotyku i  pozornie łatwo łapiące brud. Sama kordura  jest jednak niezbyt przytulna i łyse chore pieski (Ouzo) z wielkim westchnieniem kładły się na legowisku (gdyż, jak mogliście zauważyć tutaj, legowisko wybrało się z nami nawet na wyjazd do rodziców, gdzie zostało natychmiast zaanektowane przez boksery) i zdecydowanie preferowało opcję z barankiem.

Chory Ouzo bardzo chętnie kładł się na legowisku, obśliniając je dokumentnie, co prawda zdecydowanie chętniej i bardziej ekspansywnie rozkładał się na nim kiedy leżał na nim baranek. Łysa skórka zdecydowanie preferowała ten typ.

Jeśli chodzi o utrzymanie legowiska w czystości, nie stanowi to najmniejszego problemu, co prawda jasny baranek po rozpoczęciu użytkowania nie wyglądał zachęcająco, jednak po wstępnym wytrzepaniu włosków i wypraniu ich na normalnym programie w pralce, szybko powrócił do stanu używalności. Sam kordurowy pokrowiec niby się brudzi, jednak łatwo utrzymać go w czystości przecierając materiał wilgotną szmatką – ostatnio po powrocie z pracy zauważyłam, że ktoś puścił na nie pawia z patyków, które troskliwie wcześniej ów ktoś spożył – wszystko zebrałam, przetarłam szmatką – śladu nie ma. Pokrowiec można oczywiście zdjąć, i wyprać w pralce. Samo legowisko jest wygodne zarówno dla psów, jak i dla ludzi 🙂

Moja mama testuje wraz z Nenu wygodę psiej kanapy.

Baranek doczepiany jest na napy, co w przeciwieństwie do osławionego zooplusowego ortopedycznego legowiska zdaje się być zdecydowanie lepszym pomysłem – mamy takiego Bala na stanie, który po posiłku lubi się wytarzać w którymś z łóżek, kopie łapami, trze pyskiem, czego nie przeżył materiał tamtego legowiska. Tu sposób szycia od razu budzi zaufanie i szacunek, napy po mocniejszych kopnięciach odpinają się, jednak bez uszczerbku dla konstrukcji. Wygląda na to, że może nam posłużyć lata!

Baranek przed i po praniu. Psy leżały na nim w okołutowej chlapie, jadły gryzaki, tarzały się i…wymiotowały.

Ha, no i ta właśnie kanapa sprzyja kontaktom międzypsim – cieszy się dużym zainteresowaniem i jak widać zachęca do wspólnych drzemek 😛

 

Legowisko Skaj

Warianty tego modelu możecie podejrzeć tutaj. Nasza opcja ma wypełnienie z pianki VISCO, o której piszą tak: ” Poddaje się kształtowi ciała, oraz jego ciężarowi, dając pupilowi uczucie uczucie przyjemnej miękkości i działając regenerująco na jego ciało. Pianka przylega do niego idealnie, dzięki czemu redukuje wszelkie naciski i napięcia, przynosząc ulgę i zapobiegając chorobom stawów i kręgosłupa.”

Ortopedyczne wypełnienie plus brudoodporny materiał i eleganckie wykończenie – to musiało zostać odpowiednio uhonorowane, i to legowisko zagościło na honorowym miejscu w pokoju dziennym – tam, gdzie najczęściej przebywamy, więc przebywają i psy.  Mamy krótką przerwę w psim BARFie (ale zaraz wracam, musiałam ochłonąć po przygodach), więc na swój materiał przyjmował wyłącznie piach, ślinę, kongi oraz gryzaki.

Pieskom zdarza się zespołowo odpoczywać i spożywać żujki.

Utrzymanie w czystości jest bajecznie proste – wystarczy przetrzeć je wilgotną szmatką.

Do zachowania legowiska w czystości wystarczy jednie wilgotna szmatka.

W tym legowisku zachwyciło mnie nie tylko bardzo wygodny sposób czyszczenia, ale też jego wypełnienie. Pierwszy raz miałam do czynienia z taką pianką – myślałam, że jest to podobny patent, jak w naszym wcześniejszym legowisku – tamten materac usiany był “kolcami”Tutaj pianka jest jednolita, dość twarda (wiem, bo leżałam na niej :D), ale jednocześnie bardzo wygodna – materiał dopasowuje się do krzywizn ciała i cały czas pracuje. Tylko spójrzcie – tak zachowuje się po odciśnięciu na nim ręki:

Po pewnym czasie wraca do swojego poprzedniego stanu. Faktycznie mimo mojego pierwszego wrażenia – uczucia twardości okazało się, że sama pianka jest bardzo wygodna. Myślę, że chętnie widziałabym taki typ w swoim łóżku! Jeśli chodzi o funkcjonalność (łatwość czyszczenia, brudoodporność oraz wypełnienie), to wygrywa w każdej z tych kategorii – nie jest natomiast przytulne, co zimnolubnym włochaczom (Baloo) nie przeszkadza, ale dziewczynki już mniej chętnie na nie zaglądały.

Legowisko Bolster Sun

To ostatni typ, który mieliśmy do przetestowania. Producent pisze o niej tak: “ ze względu na brak gromadzenia się w nim roztoczy jest w pełni antyalergiczne. Można je prać w pralce, nie tracąc przy tym jego właściwości.” 

Nenu na razie nie zapowiada się na alergika (i całe szczęście!), ale bardzo lubi wtulać się w materiały, myślę, że gdyby mogła, spałaby najchętniej u nas w łóżku i generalnie lubi wszystko co miękkie i przytulne. Legowisko postanowiłam umiejscowić również w pokoju dziennym, ale nieco mniej na widoku, w rogu pod sekretarzykiem. Jest to ulubione miejsce do drzemki krewety. Praktycznie codziennie widzę oba niebieskie pieski drzemiące na “swoich” legowiskach, i muszę przyznać, że łóżko darzone jest dużym uczuciem.

Jest miękkie i przytulne, kojarzy mi się z obłoczkiem – a gdy zdjęłam pokrowiec do prania i zajrzałam do wkładu, wrażenie obłoczka się spotęgowało.

 

Samo legowisko sprawdzi się u wszelkiego rodzaju zmarzluchów, piesków o krótkiej sierści, którym często jest zimno – Bal, który z natury jest zimnolubny, nie przepada za leżeniem w łóżku (chyba, że trzeba niańczyć chorą pańcię) raczej nie przebywał na chmurce. Największą jego fanką jest Nenusia, Ruby również lubi na nim przebywać (o ile mały smarkacz się na nią nie kładzie).

Umarte Puczi po treningu.

Materiał z którego jest wykonane to kordura i plusz “baranek”, od spodu podszyty antypoślizgowym materiałem. Gdy opublikowałam zdjęcie z rozpoczęcia testów pojawiło się wiele sceptycznych głosów, że nie nadaje się dla psich brudasów. Aura podczas miesiąca testów była mieszana – na początku była głównie błotnista chlapa, a potem trzaskający mróz. Postanowiłam wyprać legowisko dopiero pod koniec testów, najpierw je strzepałam, a następnie wrzuciłam zwykłą kapsułkę do prania i włączyłam podstawowy program (30-40 stopni). Efekt jak dla mnie jest zadowalający:

Na górze brudek przed, na dole po praniu.

 

Legowisko – obłoczek otula niczym chmurka i dopasowuje się do psiego ciała, co możecie zauważyć na zdjęciach – widać, że w centrum jest drobne wgłębienie, które po strzepaniu i wypraniu legowiska nieco się zredukowało. Po praniu baranek nieco się zmierzwił, ale myślę, że wystarczy go przeczesać. Nenu naprawdę polubiła swoje łóżko, gdy wróciliśmy z zimowego rajdu po górach szybko wbiegła na swoje miejsce i zasnęła kamiennym snem:

 

Podsumowując: testy trzech różnych wariantów legowisk przebiegły bardzo dobrze i myślę, że dla każdego znajdzie się coś dobrego. Dla zmarzluchów i delikatesów – legowisko Bolster z wypełnieniem hipoalergicznym może okazać się strzałem w dziesiątkę – jest miękkie i ciepłe, otula psie ciałko, jednak wydaje mi się, że może być najtrudniejsze w utrzymaniu czystości. Dla psich sportowców warto postawić na wariant z wypełnieniem pianki Visco, dla brudasków – barfowców bardzo polecam legowisko ze skaju – wszelkie brudy schodzą bez problemu przy użyciu wilgotnej szmatki. Legowisko z kordury nieco ciężej doczyścić, ale dzięki barankowi zapinanemu na napy łatwo przywrócić je do poprzedniego stanu. Dla emerytów i rencistów można zainwestować w legowisko z wypełnieniem z gryki i pyłu bursztynowego, choć wyobrażałam sobie, że całe legowisko będzie nim wypełnione, nie tylko centralna część – moje psy ewidentnie preferują właśnie ten fragment, na plus dodam to, że Bal, który zazwyczaj zwykł przesypiać noce pod łóżkiem, teraz kilkukrotnie został złapany na spaniu na nowej kanapie zamiast pod łóżkiem – tego nie dokonało nawet tipi!

Jednym z marzeń malutkiej Nenu jest to, żeby któryś z bokserów zaczął na nią zwracać uwagę. Na razie – bez efektu, ale była bliska łez szczęścia, kiedy Ouzo ułożył się koło niej.

Jeśli chodzi o wykonanie każdego z tych legowisk – nie mam żadnych zastrzeżeń – tam, gdzie mamy możliwość ściągnięcia pokrowca da się to bardzo łatwo zrobić, bez problemu wkłada się i zdejmuje materace i poduszki. Moje psy lubią tarzać się i kopać w legowiskach, jak dotąd żadnego uszczerbku na nich nie stwierdzono. Totalnym hitem okazało się dla mnie wypełnienie visco i jego reakcja na ciężar to czysta magia i kosmos, a połączenie jej z brudoodpornym pokrowcem to strzał w dziesiątkę! Jestem pewna, że każde z tych legowisk posłuży nam lata – nie mam czego się przyczepić. No i kurczę – są polskie!

Z przyczyn niewiadomych – to zdjęcie nie chciało się obrócić.

Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą marką – a szkoda. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona funkcjonalnością i trwałością tych produktów – nie dość, że mamy naprawdę szeroki wybór jeśli chodzi o kształty, kolory i fasony, to jeszcze jakość wykonania i ich wypełnienia są naprawdę konkurencyjne. Jestem pewna, że posłużą mi naprawdę długo. Jedynym poważnym minusem, jaki jestem w stanie znaleźć to fakt, że niestety nie są dostępne do kupienia ot tak, przez stronę internetową – zakupu dokonać możecie w sklepach wspomnianych poniżej, a w przyszłości w wybranych klinikach weterynaryjnych – obserwujcie ich fanpage!

Myślę, że dobrze by było, gdyby dało się zamawiać produkty bezpośrednio u producenta. No i niestety – to, co ładne i przytulne (baranek) jest nieco cięższe w utrzymaniu czystości. Mimo tych dwóch drobnych minusów, jestem naprawdę zadowolona. Miałam wiele przeróżnych legowisk, ale one podbiły mnie dokumentnie – wiem, że nie jestem jedyna, bo inni psi blogerzy również pozostali w opadzie szczęki po testach 🙂

Jak Wam się podobają nasze legowiska? Macie może materace firmy Wiko? Spotkaliście się wczceśniej z ich produktami? Które z naszych legowisk spodobało Wam się najbardziej? Jestem ciekawa Waszych opinii!

 

 

 

 

 

*post powstał przy współpracy z marką Wiko

8 komentarzy na temat “Legowiska WIKO

  1. Świetnie opisane. Czekałam na tą recenzję. Legowiska bardzo mi się podobają i, jak byłam przekonana, że po przeczytaniu Twojego posta bez problemu wybiorę to NAJ, tak najchętniej wybrałabym wszystkie 3 🙂 Nie tylko praktyczne ale i wizualnie pieszczą oko.
    Niestety, pewnie obejdę się smakiem, jestem zbyt leniwa by jeździć po sklepach Kakadu i szukać, czy akurat w tym będzie ten model, który sobie upatrzyłam. Wielka szkoda.

    1. Dziękuję <3
      Właśnie wiele osób (w tym ja!) uważa to za największą wadę - każdą z Waszych opinii skrupulatnie podsyłam pani Eli, a nuż może coś ruszy w tej kwestii... Bo uważam, że naprawdę warto!

  2. Nie mogłam się doczekać tej recenzji u Was, bo szczerze powiedziawszy – już chwilę temu wpadły mi w oko te legowiska i po prostu się w nich zakochałam. Akurat szukam jak najlepszego dla Wilsona – westa z problemowym kręgosłupem, ale na WIKO raczej nie mamy co liczyć, bo do najbliższego sklepu mamy sto kilometrów.
    Legowiska są cudowne, z Waszych najbardziej do gustu przypadło mi legowisko wypełnione kieszenią z mieszanką gryki z ziarnami bursztynu, bo chyba najbardziej tę formę lubię. Z ich całej oferty bardzo podoba mi się też legowisko “studnia”, które widziałam w innej recenzji, tym bardziej, że wypełniony jest ortopedyczną pianką. Pomarzyć sobie możemy 😀

    1. Kurczę strasznie ubolewają wszyscy nad tym faktem, staram się podrzucać firmie Wasze opinie – bo sama uważam to za największą bolączkę. Niby sieć Kakadu jest w większości dużych miast, ale mimo wszystko zawsze łatwiej załatwić sobie zakupy przez Internet – no i nie liczyć marży sklepu.

      Taak myślę, że studia (była na Ptysiowym blogu) spodobałaby się westowi, coś tak czuję:)

      1. U mnie było kakadu, ale niestety zlikwidowali jakiś czas temu, więc jedyna nadzieja w tym, że jak już się przeprowadzimy, to znajdziemy jakieś kakadu na miejscu.
        Właśnie na Ptysiowym blogu ją widziałam po raz pierwszy! Jestem pewna, że uwielbiałby to legowisko.
        Wiem, że dostaliście tylko do testowania, ale orientujesz się może w jakim mniej więcej przedziale cenowym występują te legowiska w sklepach? Czy nie dostaliście takiej informacji?

  3. Cudne te legowiska – pod względem estetycznym ale też super, że dla każdego psiaka znajdzie się coś odpowiedniego 🙂 Mi zdecydowanie najbardziej do gustu przypadło ostatnie legowisko 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *