[Kieszonki] na sierpień!

Znacie mnie już trochę, i na pewno wiecie, że jestem po trosze sierotą boską. No i owszem, jest jak jest. Wczoraj wieczorem na przykład chciałam zasłonić okno. Okazało się, że już już czyhała zdradziecka doniczka, celując prosto w mój palec, aby móc spektakularnie się na nim rozbić, zostawiając pięciocentymetrową ranę do mięsa. Oczywiście była godzina 22, stałam w gieźle zwanym piżamą, uporczywie brocząc krwią i stanowczo odmawiając wizji spędzenia reszty w soboty i początku niedzieli na izbie przyjęć wśród ludzi z siekierami w plecach oraz w tak zwanym wakacyjnym ciągu alkoholowym, wybrałam pełen wachlarz bandaży, plaster i maść z ozonem. Jako weteran ran ciętych wszelakich (w tym o słoik po ogórkach oraz rzeźnicki nóż, w swoim portfolio mam również ranę ciętą palca mamusi od znicza w dzień Wigilii ) oceniłam na “będę żyła, kończyna nie odpadnie”.  Za 1.5 tygodnia zaczynamy mini urlop w Rzymie, także życzę sobie, aby palec do tego czasu działał. Na szczęście, w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, genetycznie goi się na mnie jak na psie. Tym optymistycznym akcentem zapraszam Was na najnowsze kieszonki. A w kieszonkach – obowiązkowa dawka słodyczy bez kalorii, mój autentyczny hit obiadowy w te upały i…trochę powagi.

Wiecie jak bawić się z psem? Macie problem ze zmotywowaniem szczeniaka, pracą z nim? Zajrzyjcie tutaj – szkoła Dog Up zawarła kilka dobrych wskazówek jak bawić się z psem, żeby obie strony czerpały z tego przyjemność.

Przed Wami matura, studia? Wiele z Was pyta mnie jak poradzić sobie z psem na studiach, a ja nie jestem w stanie Wam pomóc – na studiach miałam wyłącznie fretki. W sprzyjających warunkach nawet 4 🙂 Dlatego z przyjemnością odsyłam Was do artykułu Weroniki – myślę, że w większości pokrywa się z moim podejściem do tematu.

Znacie Pana Lisa? Powoli rozkręca vlog, i szczególnie jeden odcinek mnie urzekł i wzruszył – Mój Pies Zjadł Kawałek Kubka i TO URATOWAŁO MU ŻYCIE, dobrze opowiedziane, szczególnie, że Lis nie ma nic wspólnego z medycyną. Trochę wzruszenia, trochę nadziei w bardzo ładny, wyważony sposób.

Przyczepa kempingowa marzy mi się od dłuższego czasu, to pewnie też nie nowość dla Was. Cały czas usiłuję przekonać Pana Męża, że jest to fantastyczny pomysł na spędzanie wolnego czasu. Jednocześnie zapisując mądrości osób, które w karawaningu z psem(brzmi to okropnie, kojarzy mi się z pogrzebem, ale co robić) przecierają szlaki. Zapraszam do nieocenionych Makulskich na subiektywny ranking spoko kempingów!

Było luźno, to na koniec zacznę od tej smutniejszej strony. Bardzo dobry artykuł na temat wybitnie trudnego tematu – eutanazji. Zgadzam się, podpisuję. Pees: warto wczytać się w tego bloga głębiej.

Z polecajek, ostatnio kompletnie pochłonął mnie jeden obiad. Zdrowo, pysznie i szybko – nie wiem, czy może być lepiej. To o fantastycznym pieczonym kalafiorze z ciecierzycą i pomidorkami koktajlowymi. Totalny sztos.

W temacie książek, zakochałam się na zabój w “Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza”. Myślę, że dość powiedzieć, że autor opisuje swoje doświadczenia, a imiona swoich kolegów z pracy zastąpił drugoplanowymi postaciami z Harrego Pottera. I ma poczucie humoru, które kompletnie trafia w mój gust. To miłość jest.

Ach, no i nie wiem, czy wiecie, czy nie, ale nowy sezon Orange is the new black już na Netfliksie! Niestety my już jesteśmy po (totalnie #teamCarol <3 co to za wspaniała psychopatka, i ta aktorka! <3), i trochę mi przykro, że znów trzeba będzie czekać na kolejną porcję. A, no i nowa odsłona Mamma Mia jest podobnie urocza i miła, i czochrająca po pleckach jak część pierwsza. Polecam na babskie spotkanie, albo na wypad z mamą (czy ktoś mi powie co się wydarzyło z Cher? Czemu porusza się jak Wookie – i czemuż, ach czemuż, przez botoks ma uboższą mimikę niż Chewie?). Z Panem Mężem z kolei wybraliśmy się na Zimną Wojnę – i pozostałam pod wielkim wrażeniem, głównie kreacji Joanny Kulig. Nie mogę przestać słuchać tej piosenki:

Ostatnio trochę poszukuję instagramowo, a moja dusza łaknie dzikości i ucieczki w stronę przyrody (to myślę kwestia braku urlopu i ciężkich zawodowo tygodni), dlatego zakochuję się do cna w tych profilach : najukochańszy This Wild IdeaDogs At Hike, Camping with dogs, Aspen the mountain dog. Macie swoje ulubione profile do dodania? Chętnie poznam!

Ach, a na deser, bo zapomniałam, a zabawa była więcej niż przednia – serdecznie polecam zebranie paczki znajomych i wybranie się do najbliższego Escape Room-u. Co za emocje, co za impreza dzika i fantastyczna, klimat! My wybraliśmy się  z przyjaciółmi niedawno do takiego, który był o tematyce “Piratów z Karaibów” (ze względu na miłość, która łączy Martę z tą serią – jest tak samo mocna i głęboka jak moja z “Przyjaciółmi“). Było wybitnie. Wspaniale. I tylko trochę na początku miałam problem z klaustrofobią (jak usiłowaliśmy rozkuć się z kajdanek – serio serio <3). Polecam. Wielbię i chcę JESZCZE. Poza tym – jesteśmy kozaki, wyszliśmy! <3

 

To tyle na dziś – ta edycja kieszonek okazała się być znacznie poważniejsza niż miałam zamiar. W każdym razie – napiszcie mi co u Was w tym miesiącu wydarzyło się ciekawego?

5 komentarzy na temat “[Kieszonki] na sierpień!

  1. Ooo z jadlonomii polecam jeszcze przepis na kotlety z kalafiora – ja tu zmiksowałm dwa przepisy – kotleta i pieczonego kalafiora. Dodałam też pestek dyni i odrobinę włoskich orzechów dla podbicia smaku kalafiora. I ja je smazylam, więc wcześniej opanierowałam 😉 są boskie!

    Druga sprawa Pan Lis – borze jaki był wzruch. Swoją drogą w historii instastory powinna być rada jak rozdzielać psy podczas bójki – warto się zaznajomić.

    Karawaning – pełna miłość!

    1. Ooo muszę poszukać! Ja mam jej pierwszą księgę i też bardzo zadowolona jestem 😀 A to opanierowanie nigdy mi nie idzie, więc się raczej wystrzegam takich gimnastyk 😀

      Tak. pan Lis wspaniale to opoowiedziała.

      Nie zrozumiałam tego zdania o rozdzielaniu i insta story – tam coś się wydarzyło?

  2. Och dobra kobieto, dzięki Ci wielkie za umieszczenie nas tutaj <3

    Artykuł o eutanazji mnie totalnie zdołował, ale zrobiłam sobie powtórkę z Pana Lisa i serduszko mi wróciło do normy. Uwielbiam tę kobietę. Jak oglądałam ten film za pierwszym razem to byłam na granicy zawału taką amplitudę emocji zaserwowała.

    A no i łączę się w wielkim marzeniu o przyczepie <3

    i niech tam stopa dzielni się goi. Ja kiedyś rozbiłam sobie doniczkę z kaktusem i chyba przez miesiąc wyciągałam kolce z dużego palca, zwanego kciukiem stopowym.

    Rzym będzie tylko mężowy, czy babole też zabieracie?

    1. A nie ma za co przecie <3 Tak, całość opowieści Pana Lisa fantastyczna!

      Rzym rodzinny - odwiedzamy siostrę Pana Męża, która kończy szkolenie (nie wiem jak to nazwać:P) jako misjonarka matki Teresy i potem to już będzie po świecie jeździć z pomocą - takie trochę pożegnanie. Zresztą wychodzę z założenia że betonowo-kamienno-ceglane miasto z jakkolwiek by bogatą historię nie miało, szkoda psów na takie warunki. Sama nie wiem, czy to zniosę, bo nie przepadam za zwiedzaniem w spoconym tłumie klepiąc sandałami po parzącym asfalcie - ale czego nie robi się dla rodziny 😀

  3. Łączę się w bólu z Twoim palcem. Mam identycznie. Dwa miesiące temu wyjmowałam z formy betonową doniczkę i wredna ona postanowiła pęknąć na pół w mych rękach i połowa zleciała wprost na mojego kciuka u lewej stopy. Krew zaczęła tryskać, świat usłyszał soczystą mieszankę przekleństw. Jak po chwili stwierdziłam, że mogę już ruszyć nogą, spojrzałam w dół i zobaczyłam rozlewającą się plamę krwi. Wiec dzielna ja pokicałam do kuchni po ścierę, wróciłam, wyczyściłam krew, wyczyściłam również niekrótką drogę z kropel z krwi prowadzącą do kuchni i dopiero poszłam pod prysznic opatrzeć ranę 🙂 Trochę ten palec uratował lakier hybrydowy. Oczywiście wywieźć się do lekarza też nie dałam. Ku szczęściu memu były to pierwsze cieplejsze dni i można było nosić japonki bo w nic innego włożyć nogi nie mogłam. Jak po pewnym czasie zdjęłam hybrydę to zobaczyłam armagedon. tylu kolorów fioletu dawno nie widziałam. Oczywiście paznokieć odkleił się cały. Teraz już odrasta, jest mniej więcej w jednej trzeciej zrośnięty. No i mam na to założony akrylowy paznokieć by równo zrastał, bo widziałam wiele pazurków pofalowanych i innych dziwnych, które były pozostawione samym sobie podczas zrastania. No i jak jest pomalowany to nic a nic nie widać że na prawdę jest sztuczny 🙂 Przy każdej wizycie u pedicurzystki robię zdjęcie, by mieć potem pamiątkę, haha 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *