Smęcić na blogu Wam już więcej nie będę (postaram się), ostatnio to, co dzieje się w hartczakrowie, to równia pochyła. Niedawno pożegnaliśmy ostatniego przedstawiciela małych mięsożernych w naszym domu – Muffina. Jako, że weszłam w przedziwny tryb robićrobićrobić niezatrzymujsię, postanowiłam usunąć wszelkie dowody obecności Muffinka – żeby nie napotykać się na jego ślady. Miał swój pokój specjalny, na parterze (nieustannie nie stać nas na remont dołu, więc piętro jest użytkowe, a parter…no cóż, mocno nie :P), postanowiłam go przekabacić na swoją modłę – zrobić po prostu psi pokój.
Pomieszczenie jest naprawdę niewielkie – wydaje mi się, że ma niecałe 3 x 3 m, więc – klitka. Ma też swoją historię – otóż był to pokoik, w którym kiedyś spał dziadek (bo chrapał nieziemsko i babcia wyprosiła go z sypialni xD), a jeszcze wcześniej pomieszkiwałyśmy tam my z mamą (gdy się urodziłam, tata był w wojsku, więc mieszkałyśmy razem z mamą u dziadków :)). Meble sięgają oczywiście czasów głębokiego PRLu – są starsze nawet ode mnie 😛 Myślę, że może z czasem (i przypływami gotówki) jeszcze lepiej je przerobię, ale na razie bazowałam na rzeczach zastanych w domu – i myślę, że jak na dwa dni roboty i ograniczony metraż wyszło całkiem nieźle!
Udało mi się zagospodarować każdą ścianę i ulepszyć podłogę , która, ku mojemu ubolewaniu została mocno nadwyrężona przez freciaki (a fretkowy zapach niestety wciąż się unosi, ale walczę ostro z nim!) – z pomocą przyszły mi piankowe puzzle, które dodatkowo izolują i sprawiają, że podłoże do ćwiczeń jest zdecydowanie bardziej przyjazne. Ten fragment podłogi, który okazał się mocno niewymiarowy, przykryłam małymi drybedami. Ściany wymagają malowania, a wobec ponad trzydziestoletniej boazerii mam bardzo mieszane uczucia – z jednej strony nadaje przytulności domku wypoczynkowego gdzieś w górach, a z drugiej sprawia, że klitka jest jeszcze bardziej ciemna. Na razie zostaje. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym w każdym kącie pokoju nie nawrzucała przeróżnych lampek, poduszek, sztucznych futerek i kocyków.
Dużą cześć pokoju stanowi kanapa, którą w przyszłości planuję jednak wyrzucić. Na razie jednak służy jako miejsce wylegiwania się psów, oraz stanowisko oczekiwania na swoją kolej w robocie. Mam też kącik tylko dla siebie – przeniosłam tam wszystkie sprawy papierniczo – bujowe, najczęściej piszę tam do Was, obrabiam zdjęcia – to moje stanowisko robocze. Zawiesiłam tam sobie dwa przepiękne obrazy od Podszerstek, oraz chrobotka i maksymalnie uroczy nawilżacz powietrza z Aliexpress.
Pod biurkiem mam poukładane wszystkie gry węchowe.
Na prawo od biurka znajduje się stanowisko spacerowe. W poszczególnych szufladach mam kolejno obroże, komplety obroża + smycz, smycze oraz szelki i funkcyjne akcesoria (smycze amortyzowane, plecaki). W wiklinowym koszu tuż obok znajdują się psie ciuchy- back on tracki, kombinezony, kamizelki chłodzące, kurtki, kapoki. pod szafką w ładnym kartonie schowaną mam psią apteczkę, a na różowym futerku stoją dwa pojemniki – w jednym mam worki na kupy i kupowniki, a w drugim całe morze adresatek i koszyczek z akcesoriami do zdjęć.
Następna szafka zawiera psie kocyki (drybedy i zwyklaki), nad nią jest skrzynka z zabawkami – szarpakami, kongami, maskotkami. Tuż obok niej stoi kosz z piłeczkami. Na nim, z braku miejsca, stoi nasza tradycyjna torba treningowa.
Funkcję tapczanu już omówiliśmy, dlatego gładko przejdę do przeszklonej szafki na przeciwległej ścianie. Tam (w miejscu o utrudnionym dostępie) znajdują się psie przysmaki, klikery, szczotki i miseczki, a piętro wyżej położyłam książeczki zdrowia, paszporty, metryki, dokumenty, dyplomy i wszelkiego rodzaju odznaczenia i nagrody za zajęcie podium. Na szafce stoją dwa pudła – jedno z saszetkami, drugie z zupełnie świeżutkimi, nieużywanymi frisbee. Duża torba zawiera akcesoria szkoleniowe – neoprenowe kamizelki, ochraniacze, kamizelkę z kieszeniami z tyłu, kwadrat i koziołek.
Nieco dalej znajdują się wieszaki na (jeszcze nie mam pomysłu na co), oraz akcesoria do psich fitnessów. Muszę zakupić kredę do mojego tablicowego jednorożca, albowiem to, co wzięłam za kredę okazało się wkładami do gumko długopisu ;P Na nim właśnie planuję sobie rozpisywać treningi. To był arcyważny wydatek, powiadam Wam.
Muszę Wam przyznać, że jestem bardzo zadowolona – przede wszystkim udało mi się nieco odgruzować nasze piętro, a jednocześnie mam wszystko pięknie ogarnięte i posegregowane – jak nigdy dotąd! Macie jeszcze jakieś pomysły – lifehacki co mogłabym przeorganizować albo stworzyć na takim mikro metrażu?
Małgosiu, chciałam cię uświadomić, że rzeczone meble są z czasu mojej wczesnej, nastolatkowej młodości , czyli mają dobrze po 40-tce 🙂
Ot tajemnica Twojego dobrego rocznika 😀
Meble zostaw. Gdzie dostaniesz drugie takie z duszą? Do przeszklonej szafki Pan mąż niech wmontuje listwe ledowa. Tak samo pod sufitem. To trochę rozjaśni pomieszczenie. Do tego można położyć tapetę na scianie, a resztę wymalować. Niskim kosztem uzyskasz całkiem fajny efekt.
Niestety przerabialiśmy to na górze – ściany są tak krzywe, że nie ma szans na tapetę – na górze mamy płyty g-k, bo się nie dało :/
Znam ból krzywych ścian. Moja mama w kamienicy ma tak krzywe ściany, że tapeta wyglądałaby jak fale Dunaju. Taki urok starych domów. Wszystkie remonty przyjdą z czasem. ? a jak na razie jest super
Mi się ten psi pokój bardzo podoba! Mnóstwo pięknych dodatków 🙂
Dziękuję, cieszę się <3
O-mat-ko, ile Ty masz psich rzeczy O.O Ale powiem Ci szczerze, że mnie też się marzy pokój, gdzie będę mogła rzucić psie bambetle aby nie walały się po całym domu.
Co do boazerii, zostawiłabym ją zwłaszcza, że nie wygląda jakoś strasznie. Ściany można przemalować, meble z resztą też i wymienić uchwyty. Trochę je to “odmłodzi”, a wyda się zdecydowanie mniej pieniędzy. 😉
Właśnie z tym przemalowaniem nie będzie tak różowo, bo one są oczywiście pokryte fornirem – kiedyś próbowałam coś ratować zmianą koloru i niekoniecznie zadziałało tak jakbym chciała :/
Taki psi pokój stał się moim marzeniem 😀 Może w przyszłości, kiedy będę miała własny dom, uda się wydzielić coś takiego – oby! Według mnie jest super, meble zawsze można przemalować, i jak już ktoś pisał, zamontować listwę (czy taśmę) ledową. Można je kupić czasami całkiem tanio a robią dość fajny efekt 😉
Trzymam kciuki za spełnienie marzeń 😀 ja po 5 latach się dorobiłam 😀
Umieram z miłości do tego pokoju <3 Marzy mi się coś takiego bardzo. W połowie psie rzeczy, w połowie foto – studio, gdzieś w kącie biurko i pewnie bym nie wychodziła stamtąd nigdzie indziej niż na spacer z futrami XD
Właśnie taki był plan! 😀 Tylko niestety jest tak mikry i ciemny, że nie mam gdzie wsadzić foto gadżetów :/ myślę, że postaram się gdzieś je wcisnąć, ale widzę, że mamy podobne priorytety <3
Generalny skandal – tak dawno nie komentowałam, że Twoja strona postanowiła zapomnieć moje dane i musiałam wszystko wklepywać po kolei.. meh.
Generalnie ten pokój to bajka. Mam jedno takie swoje upodobanie, że skoro to pokój, w którym tworzysz i piszesz, to priorytetem jest też to, żebyś czuła się w nim dobrze. Kwiatek, kilka ozdóbek i będzie jak w domu (hehe). ❤️
Puzzle to najlepsze co może być, a duża dawka wietrzenia i świeczka powinna pomóc w kwestii zapachowej 🙂 (trzeba trzymać kciuki, żeby sie zapachy nie zmieszały ??).
Zdjęcia the best, Wpis the best, Jak zwykle Gośka the best.
Tyle w temacie.
Całusy i miłego wieczoru! ❤️
Ja mam zawsze jakieś pomysły 😉
Boazeria: malowana na biało może poudawać styl skandynawski.
Meble: zastanów się, zanim wywalisz, bo obecnie tak solidnie już się mebli nie robi. Można w tych meblach rozjaśnić same fronty przez oklejenie jasną folią z jakimś fajnym motywem w kolorach puzzli piankowych (byle nie drewnopodobne). Tak samo tył wewnątrz w wiszącej witrynie i w biurku oraz blat. Boczki bym zostawiła takie, jak są. Koszt kilka dych na folię i trochę pracy. W ten sposób udało mi się rozjaśnić kuchnię, bo miałam wszystkie fronty ciemno niebieskie, a teraz górne szafki mają białe fronty.
Fajnie mieć taki psi kąt. 🙂 Lalka ma na własność całą komodę 😉