[Top for dog] Bosch Fruitees Pheasant & Fig

Zacznijmy od dziwnego wyznania. Mam swoje preferencje wobec smaczków dla psów. Konkretnie mam dość twarde wytyczne w tej dziedzinie – preferuję, żeby miały znośny skład, wymagały jak najmniej obróbki (nie przepadam za krojeniem parówek, czy innymi tego typu gimnastykami), były małe, poręczne i nie brudziły rąk. Tylko tyle i aż tyle. Dlatego akurat te smaczki plasują się u mnie na dość wysokim miejscu – i właśnie o wadach i zaletach Bosch Fruitees będzie ten tekst.

Bosch Fruitees znałam już wcześniej i używałam dość chętnie jego podstawowe wyroby ( z dodatkiem banana, jagód i jabłka). Tym razem dostaliśmy do sprawdzenia wariant bażant z figami. Do wyboru mamy cały wachlarz smaczków – głównie (tu info dla właścicieli alergików i wrażliwców) z drobiem i dodatkiem przeróżnych owoców. Jeśli chodzi o format, to jest on zależny od smaku – ja spotkałam się z mikro kosteczkami (kurczak i banan) i serduszkami (bażant i figi). Przysmaki są naprawdę niewielkie – mają około 1 cm średnicy.


Najpierw powiem Wam, że mimo, że skład Fruitees nie należy do wybitnie wyrywających kapcie z nóg (mięso jest owszem, na pierwszym miejscu w składzie, ale reszta dość enigmatyczna), zdarzało mi się je kupować dość często – lubię ich format, lubię ich poręczność, wielkość i to, że moje psy je dość chętnie jedzą, a do tego mają fajne, poręczne opakowanie, które można zamykać i otwierać wielokrotnie. Podczas sesji treningowych staram się różnicować smakołyki, a maluszki bosch fruitees bardzo lubię (bom z natury dość złośliwy człowiek) ukrywać w matach węchowych, czy innych, upierdliwych do odnalezienia miejscach).


Jak już wspomniałam – same smaki są bardzo małe, mimo, że są półwilgotne po otwarciu opakowania dodatkowo twardnieją – na co należy brać poprawkę. Ciężko pokroić je nożem, ale dzięki temu, że są naturalnie małe całe piękno tkwi w tym, że nie trzeba ich dzielić wcale. Myślę, że nadadzą się również dla mikro piesków (choć  z kolei uważam, że zarówno przy dużych jak i mikro rasach warto ostrożnie je rozdawać, aby nie doprowadzić do zadławienia). Zapachu mięsnego nie mają praktycznie wcale, jednak moje pieski jedzą je bardzo chętnie i bardzo stanowczo chcą uczestniczyć w sesjach treningowych z nimi właśnie. Nie brudzą ani rąk, ani saszetki, po ich zużyciu nie pozostaje nawet wspomnienie. 

Plastikowe opakowanie fajnie sprawdza się przy jednym psie (wiadomo, u mnie jedno wiadro schodzi na jeden trening :D)- dzięki temu mamy szansę, że smakołyki będą w swoim półwilgotnym stanie nieco dłużej (jak już wspominałam – z czasem twardnieją, co może stanowić problem dla niektórych piesków). Jeśli chodzi o smakowitość, to oczywiście moje nienasycone smoki wawelskie rąbią je równo z trawą, natomiast myślę, że u psów, które mają problemy z motywacją, czy takie, które są zabrane w naprawdę wymagające miejsce, mogą nie stanowić odpowiedniej zachęty.

Osobiście ze względu na wygodę, zaangażowanie moich psów w ich spożywanie, oraz bardzo zadowalający gabaryt dość często sięgam po nie ( i po inne smaki, bo jest ich naprawdę sporo, o czym wspomniałam). Uważam, że fajnie mogą sprawdzać się przy wyciszaniu psa (rozrzucenie mikro smaków w trawie, użycie maty węchowej, czy poszukiwania smaczków w domu), czy przy nauce precyzyjnych sztuczek już u psów odpowiednio zmotywowanych – lub/i głodnych 😀

A jaki jest Wasz stosunek do tych smakołyków? Kochacie czy nienawidzicie? 😀


3 komentarzy na temat “[Top for dog] Bosch Fruitees Pheasant & Fig

  1. Ja lubiłam bardzo az przyszlo mi jedno opakowanie które mialo sporo smaków splesnialych (pokrytych bialym nalotem) w dodatku tak nieładnie na dnie ukrytych ze dopiero na drugi dzień to zauważyłam wiec piesel zdążył ich trochę zjeść :/ była to jednorazowa akcja i mogła wynikać z wielu powodów (ale pudełko sprawdzilam i nie wyglądało na uszkodzone), niemniej trochę boje się ponownie po nie sięgnąć…

    1. Oj możliwe, że warunki przechowywania dały o sobie znać, rozumiem! Ja ostatnio w geniuszu swoim sama zjadłam galaretkę którą zrobiłam 2 dni wczesniej i jak zostawiłam połowę mężowi, to on dopiero zauważył, że na owockach wystających z tejże pojawiła się pleśn xD

  2. A macie jakieś smaczki do zadań specjalnych? Takie, które nigdy nie zawiodły swą atrakcyjnością dla psa? 😀
    U mnie co wygrywa Alpha Spirit Only Fish, w sensie karma, półwilgotna na tych tackach, ale szukam alternatyw. No i alphe muszę kroić na pół, albo i cztery… Oczywiście: parówka rulez, ale chodzi mi o coś, co składem jako tako da radę i sraczki po tym nie będzie po intensywnej sesji treningowej 😀 Już pal licho z tym krojeniem i smrodem, byle działało!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *