Jesień na 3 psy – jak przeżyć i nie zwariować

Dzień dobry w poniedziałek! Jestem Gosia, i posiadam trzy psy. Mieszkam też w domku, i nie zarabiam tyle, żeby móc pozwolić sobie na panią, która zdejmie z moich barków smutek sprzątania, więc robię to samodzielnie. Posiadam również sporo bieli w domu, bo lubię. Chciałam podzielić się dziś z Wami moją historią jak jesteśmy w stanie przetrwać (i nawet trochę kochać ten stan!) jesiennej pluchy w domu na trzy psy (w tym dwa wielbiące kałużę i jednego gentlemana).

Klatki/bezdyskusyjne odesłanie na miejsce

Jakby kto pytał – to jest standardowy stan umysłu Ru na miesiąc wrzesień/październik/listopad

Aktualnie, ze względu na ograniczoną ilość miejsca (oraz ptasi móżdżek Ru, która zdewastowała klatkę podczas dzikiej paniki kiedy to nikogo nie było w domu, a była burza) klatkę posiadamy jedną i obecnie stała się ulubioną noclegownią Stworka. Tym niemniej dla mnie podstawą spaceru po tym jak minie plucha jest to, że wszystkie pieski są proszone, aby udać się na miejsca spoczynku i nie ruszać z nich przez pewien czas (aż nie zrzucą z siebie piachu). U moich owczarków sierść posiada tę wygodną cechę (która jest wzorcowa dla tych ras pracujących w każdych warunkach atmosferycznych), że po wybitnie brudnym spacerze, w trakcie procesu osuszania się, jednocześnie dochodzi do obsypywania się delikwenta, dlatego po dłuższej drzemce po psach zostają górki piasku, co z jednej strony jest bardzo wygodne, ale też daje pewien konkretny obraz na to ile ton piachu przynoszą codziennie po spacerze. Mieszkamy na wsi, nasze spacery to głównie polanki, lasy i błotka, więc nie ma tutaj raczej opcji, żeby uniknąć spotkania z czymś wybitnie paskudzącym. Dlatego po spacerach mają zakaz spania na meblach, rezydują wtedy albo w klatce (to jest zależne od stopnia uwalenia delikwenta), albo na legowiskach (o tym za chwilę). Do klatek polecam włożenie legowiska typu drybed – dobrze odprowadza wilgoć, jednocześnie przepuszczając piach na dół, na “ruszt”, dzięki czemu schnący, samoczyszczący się pies po prostu się obsypuje – legowisko zostaje względnie czyste, a pies można łatwo zebrać z dołu.

Łatwo czyszczące się legowiska

Mam poważną słabość do jasnych, puchatych i niepraktycznych rzeczy, jednak po latach posiadania psów i prób doczyszczania futerek i przeróżnych materiałów i doprowadzania ich do stanu używalności innego niż wygląd użytego już raz papieru toaletowego, powoli stawiam na legowiska na wskroś praktyczne (plus – pieski są na diecie mięsnej, więc z lubością chlapią mięsem i krwią podczas spożywania). Moim kompromisem “ładne i praktyczne” jest legowisko Wiko z ekoskóry, jednak obecnie nie mam na nie miejsca. W ostatnich testach dla Top for Dog sprawdziły się jako brudoodporne legowiska z kordury Bakado i materiału tapicerskiego Psia Norka (choć oczywiście wybrałam jasny wariant Bakado, i je trzeba prać dwukrotnie, żeby ślad nie został), a już totalnym strzałem w dziesiątkę jest ortopedyczna sofa z ekoskóry z Zooplusa – mimo, że jest, obiektywnie rzecz ujmując, brzydka niemiłosiernie, sprawdza się bardzo dobrze jako element prosty do utrzymania w higienie (wystarczy przetrzeć zwilżoną szmatką), a jednocześnie psy uważają, że jest bardzo wygodne – najpierw kupiliśmy jedno naszej staruszce – weterance, potem odziedziczyliśmy my drugie i muszę Wam powiedzieć, że moje psy nawet w domu rodziców wybierają właśnie to wyrko jako ulubione do spania.

Kubraki

Szczerze mówiąc, mam głęboko w trąbie co kto uważa na temat ubierania piesków w kombinezony 😀 Nie jest to dla mnie fanaberia, a raczej ratowacz życia podczas pluchy i ogólnego listopadowego syfu na polach. Mam męża, trzy psy, a zaraz będę miała jeszcze ludzkie szczenię, więc serio czasu coraz mniej do podzielenia, trochę chała spędzać go na czyszczeniu tapicerki, odkurzaniu czy innej okołodomowej gimnastyce ( dobra, Pan Mąż akurat jest w Departamencie Odkurzania i Mycia Podłóg, ale z miłości do niego staram się, żeby choć trochę mu zminimalizować frustrację :D). Dlatego, kiedy już naprawdę na dworze ciepie żabami i jest syf taki, że po przekroczeniu progu domu czuję się fizycznie zbrukana błotem i pluchą, używam ostrego działa. Dlatego w takim okresie moje pieski wyglądają jak dwa dorodne Sebixy i jedna wątła Karynka w drodze po Świeżaki. Nie szczeleszczą, nie ocierają (choć uwaga, niektóre psy faktycznie taki wynalazek może ranić – mam doniesienia od innych borderów koli i mudików, u nas na szczęście nic) a działają. Więcej info znajdziecie w tym moim wpisie.

Odkurzacz samobieżny/robot/najlepszy przyjaciel Gosi

Zaprawdę powiadam Wam – ta chwila, w której przekonałam męża o zakupie Zgredka ( imię hodowlane iLife A6 – więcej o nim tu ), była równie piękna jak ta, w której jechałam po każdego z moich piesków. To nasz domowy przyjaciel (i zgrywus! jak szczeniak czasem mi zabiera kabelki i ucieka z nimi pod szafę). Codziennie działa, niezmiennie od prawie dwóch lat. Zabrzmię tutaj bardzo naiwnie, ale zaskakujące jak dom potrafi zyskać na czystości w momencie, w którym odkurzacz zakończy swoją robotę. Mówię Wam +50 do czystości i satysfakcja gwarantowana. Dodatkowy bonus – mózg Ruby przy nim nie wybuchł, daje radę, unika chorerstwa jak może i przyjęła, że taka rzecz musi gdzieś tu obok niej istnieć, nie zgłasza reklamacji. SUPER SPRAWA, a też pieniądz, który za niego daliśmy nie był aż tak wielki w stosunku do tego, jak się sprawdza, ułatwia życie i skraca czas sprzątania. Oczywiście – raz w tygodniu odkurzamy normalnym smokiem, tym niemniej jakość i czystość naszego życia znacznie wzrosła.

Gryzaki/zabawki na jedzenie

Nie wywołuj Pucznika z lasu, bo przylezie i zostanie!

Na koniec zostawiam Wam z oczywistą oczywistością. Warto na taką pluchę mieć potężne zaopatrzenie suszkowo-gryzakowe – więcej macie w osobnych wpisach gryzaki które zajmują psie szczęki na długo (klik) i przegląd zabawek na jedzenie (klik) (nawiasem pisząc, to znów troszkę zmieniły mi się zasoby, więc rozważam uaktualnienie bazy danych – są na to chętni? 🙂 A w gratisie macie jescze taki wpis zabawy węchowe dla żółtodziobów.

A jestem ciekawa, czy Wy macie jeszcze inne patenty jak nie oszaleć z psami w pluchę – chętnie poczytam Wasze czasoumilacze i Wasze porady, bo teraz czeka mnie dość hardcorowa jesień i każdy patent jest jak najbardziej potrzebny 😀

6 komentarzy na temat “Jesień na 3 psy – jak przeżyć i nie zwariować

  1. To ja nie na temat, chociaż wpisem odzieżowym rozwiałaś moje wątpliwości dotyczące sensu wydawania Gór Złota na psie szelesty. Jak oceniasz ten fioletowy trykot, który ma Nenu na sobie? jak jego nieprzemakalność i ciepłota? i czy Nenu marznie zimą? Buziaczki dla brudasów, mój samobieżny pomocnik nazywa się Robercik, ale i tak codziennie trzeba latać z elektroluxem, czy to sezon na piach, czy nie. To prawdziwa podłość ze strony tych zwierząt!

    1. ROBERCIK <3 Niestety z nieprzemakalnością jeszcze nie jestem w stanie określić, bowiem nie było u nas takiej sytuacji, że szłam w tym z nią w rzęsistym deszczu. Jednakowoż, niestety mam wrażenie, że jest dużo mniejsza niż w przypadku normalnych przeciwdeszczówek i torrent coatów. Nenu zdarza się trząść w zimie, szczególnie między treningami, albo na spacerach, gdzie jest taka typowo śniegowa ciapa - wysoka wilgotność i chłodno. I w tej kwestii z kolei to ubranko wygrywa z TC, bo one nie mają żadnego ocieplenia. Ciężko mi ten materiał do czegokolwiek przyrównać - jest bardzo miły, gruby jak taka typowa bluza dresowa ludzka, ale jednak trochę mniej chłonąca wilgoć czy brud, czyli umiarkowanie dogrzewająca, w granicach normy, akurat na jej potrzeby. Dużo bardziej odpowiada mi niż taki kubrak z softshell.

  2. U nas niestety jeszcze nie doszło do tego, żeby grzecznie wyczekał pies na legowisku do samoistnego wyschnięcia 😛 Ale uczymy się powoli i konsekwentnie, może do grudnia ogarniemy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *