Naprawdę nie sądziłam, że będziecie zainteresowani takim wpisem, ale okazało się, że ankieta na Insta Stories pokazała miażdżącą przewagę wobec pomysłu, żeby pokazać Wam jak Dziedzic będzie mieszkał. Dawno, naprawdę daaawno temu nie było wpisu wnętrzarskiego (a kiedyś spotykały się one z wielkim entuzjazmem), dlatego dziś zapraszam Was do pokoju dziecinnego.
Ogólnie od początku szóstym zmysłem czułam, że Dziedzic to chłopiec, w związku z czym frasowałam się wielce. Wiecie – jestem taką stereotypową babą, co lubi babskie rzeczy, babskie wystroje. Nie przepadam za autkami, misiami, motocyklami czy innymi moro sytuacjami, toteż nie bardzo potrafiłam sobie wyobrazić jak ugryźć sprawę chłopaka – niemowlaka, co prawda, ale wciąż płci męskiej i jego pokoju.
Mam również silną alergię na jaskrawe kolory w domu – od mocnych zieleni i czerwieni dostaje wysypki, nie przepadam też za małpkami, grzybkami, czy innymi typowo dziecięcymi wystrojami pokoików i uznałam, że dopóki Dziedzic sam nie wskaże najbrzydszej i najgłośniejszej zabawki w sklepie, to mogę w jego poukładać sobie jak chcę, bowiem to ja spędzę w nim długie godziny.
Co zabawne, na zakupy czegokolwiek do pokoju młodego pozwoliłam sobie dopiero po upłynięciu połowy drugiego trymestru, a i tak drżałam z zuchwałości, kiedy pierwsze produkty zaczęły napływać do domu. Ostatecznie uznałam, że jedyne co jestem w stanie zaakceptować w pokoju to motyw księżycowo – gwiezdny i na takowy postawiliśmy, mimo lamentów najbliższej rodziny (JAK TO TAK TAKI GROBOWY GRANAT W POKOJU).
Wystarczyło bowiem pomalować ścianę i już wyglądało to po prostu fantastycznie – jestem głęboko zakochana w tym kolorze, jest wielowymiarowy, śliczny ( i bardzo łatwy do zabrudzenia, czy zarysowania)- w związku z licznymi pytaniami – to Bondex, kolor “W sercu oceanu”. Wymagał trzech warstw, żeby prezentował się tak, jak na zdjęciach.
Przypadek też chciał, że oczadziała działem dziecięcym w Biedronce dorwałam białą lampkę z wizerunkiem księżyca (a wahałam się do ostatniej chwili między nią a żółtą gwiazdką), w związku z czym jestem bardzo szczęśliwa, bo potem wystarczyło “tylko” odnaleźć szablony gwiazd i konstelacji (najpierw zamówiłam naklejki – gwiazdki takie typowe, żółte pięcioramienne). Spędziliśmy naprawdę fajny wieczór próbując odtworzyć rozgwieżdżone niebo nocą, a Pan Mąż wbił się na wyżyny romantyzmu wklejając nasze znaki zodiaku dookoła drewnianego księżyca.
Reszta była już prosta – białe meble, kilka podróżniczo – optymistycznych gadżetów i ściana z chmurkami. Chmurkową lampkę dorwałam na promocjach w IKEA za połowę ceny, więc dumna jestem okrutnie, a małe półki – chmurki wykopała gdzieś koleżanka w Netto. Potem Biedronka przyszła mi z pomocą umieszczając PROJEKTOR TĘCZY gdzieś w koszach z promocjami, więc dokładnie po drugiej stronie od gwiezdnej ściany mamy stację pogodową.
Tak wygląda skończony pokój, i muszę Wam przyznać, że naprawdę dobrze się w nim czuję – przytulnie, jak u siebie, naprawdę lubię tu być!
Jest przepiękny, totalnie w mojej stylistyce. Jeśli kiedykolwiek będzie mi dane urządzać pokój dziecięcy to chciałabym czuć taki klimat wchodząc do niego, jak ten który czuje patrząc na te zdjęcia!
Naprawdę? <3 Bardzo bardzo się cieszę, że tak odbierasz ten pokój! <3 Muszę przyznać, że jest mi w nim bardzo ale to bardzo dobrze 🙂
Mam tylko 15 lat, więc do posiadania dzieci jeszcze mi daleko, ale gdybym mogła być dzieckiem jeszcze raz i miała szansę jakoś zakomunikować rodzicom przed narodzinami, jaki pokój chcę mieć, to byłby to ten pokój ? Naprawdę, jest niesamowicie piękny, a granat wcale nie jest ponury, wręcz nadaje mu tego uroku ❤️