Pies przyjazny środowisku – czy tak się da?

Kiedy miałyśmy spotkanie z dziewczynami w Petsmile i robiłyśmy burzę mózgów jak ugryźć temat Dnia Ziemi, przyszła mi do głowy myśl, żeby temat zahaczyć również o bloga, bo choć bardzo się staram, obecnie po prostu nie zawsze starcza mi many na napisanie czegoś do Was. Dlatego dziś, chciałabym porozmawiać z Wami o tym, jak możemy wspomóc planetę posiadając mięsożerców. Chętnie też poznam Wasze pomysły i podpowiedzi jak Wy podchodzicie do tej sytuacji.

Temat jest mi bardzo bliski, bo jestem człowiekiem, który ładuje swoje baterie właśnie na łonie natury, staram się coraz bardziej zmniejszać swój ekologiczny ślad stopy – zrezygnowałam z zakupu wód gazowanych w plastikowych butlach (ciężka sprawa, bo średnio smakuje mi woda niegazowana, ratunkiem jest dla mnie robienie herbat parzonych na zimno, kieeedyś kupimy Soda Stream :D), ograniczam jedzenie mięsa (ja za mięsem nie przepadam, staram się w domu gotować jego niewiele na rzecz wielu wege potraw), ostatnio też skupiam się na kupowaniu kosmetyków przyjaznych dla środowiska.

1. Przemyśl, jakie worki na kupy kupujesz

Dotychczas nie zastanawiałam się nazbyt nad tym jak można przyjrzeć się tematowi od strony psiej. Byłam na przykład przekonana, że kupując worki biodegradowalne już pomagam naturze, a Gaja plecie mi wieniec z kwiatów. Dopiero kiedy wgłębiłam się w research na potrzeby Petsmile dowiedziałam się, że woreczki bio rozkładają się kilkadziesiąt lat, a do tego, żeby naprawdę mogły ulec biodegradacji potrzebują odpowiednich warunków (w tym na przykład dostępu powietrza, dlatego ważne jest, abyście po zebraniu kupy nie do końca zawiązali woreczek). Nie wiedziałam, sypię głowę popiołem – przyznajcie się, bo mi głupio 😀 Okazuje się, że najlepszym wyborem dla Matki Natury są woreczki kompostowalne, czyli z reguły wykonane ze skrobii kukurydzianej lub ryżowej. Rozkładają się szybko (niektórym w kieszeniach :D) i nie pozostawiają mikroplastiku. Jednak wbrew temu, jak reklamują je producenci – nie wyrzucajcie ich na kompost – zoonozy!

2. Rozważ wybór karmy

Zupełnie odwrotnie niż u ludzi, jestem głęboko przeciwna karmienia wege karmami psów i kotów (chyba, że są wyraźne wskazania zdrowotne). Wsłuchując się jednak w kongres o żywieniu zwierząt, który miałam okazję obejrzeć dzięki Dog and Sport doszłam do wniosku, że można temat ugryźć z nieco innej strony. Z prelekcji dr Karoliny Hołdy wyniosłam fajną myśl – aby próbować wybierać karmę z rodzimych gatunków, takie, które są produkowane lokalnie i nie trzeba angażować pół świata i przeróżnych środków transportu, aby do nas dotarła. Można spróbować na przykład Baltici (polska firma), Wiejskiej Zagrody (Polska), Folk (Polska), Brit, Carnilove (Czechy), Escapure, Meatlove (Niemcy). Oprócz tego warto postawić na mięso z ryb (które według najnowszych badań wykazuje się najwyższą strawnością, ale zwracajcie uwagę na certyfikaty zrównoważonej uprawy), kurczaków czy wieprzowiny, która ma niższy ślad węglowy (oczywiście nie mam tu na myśli właścicieli alergików – oni z definicji mają bardzo trudne życie). Opierając się na opinii zwierzęcych dietetyków, można zdecydować się na wybór karmy z owadów (na przykład Natural Trail Insect lub Yora ) – okazuje się, że białko owadzie jest bardzo dobrze przyswajane przez zwierzęta. Jeśli kupujesz karmę – w miarę możliwości wybieraj większe worki (generują mniej odpadów, wystarczają na dłużej), a jeśli kupujesz na wagę – zabieraj ze sobą własne pojemniki, z których możesz korzystać wielokrotnie. Jeśli macie psiaki na diecie BARF – warto stawiać na kupowanie mięsa w lokalnych punktach, nie w Biedronce na tackach 🙂

3. Akcesoria, zabawki

Tu przyznam się, moje eko podejście najbardziej kuleje. Co prawda w kwestii kompletów obroży i smyczy ostatnio przystopowałam znacznie (co więcej, planuję kolejną wyprzedaż!), ale nadal lubię kupować psom nowe zabawki. To jest słabość nad którą muszę popracować 🙂 Kupowanie rzeczy z drugiej ręki może być dobrym wyborem 🙂 Warto kupować też porządniejsze ( a co za tym idzie – nieco droższe komplety). Jestem obecnie w początkowej fazie projektu przerabiania szelek norweskich na obroże na przykład – pochwalę się jak mi się uda!

4. Kosmetyki, pielęgnacja, profilaktyka

W kwestii kosmetyków psich działam podobnie jak z ludzkimi – wybieram nasze polskie marki, naturalne – Doganica, Positive Care, Totobi. W tym roku testuje również olejek spot on przeciwko pchłom i kleszczom (oczywiście nie stanowi to jedyną naszą ochronę – wszystkie psy są również zabezpieczone tabletkami). Nie chciałam kupować obroży, bo są one szkodliwe dla wodnych żyjątek, a moje zwierzaki w ciepłych miesiącach składają się w 90 % z wody 😀 Nie namawiam do wieszania bursztynów na szyi psa, ale do prostego rozważenia – czy jesteśmy w stanie wybrać coś, co zabezpieczy nasze zwierzę, a może okazać się mniej szkodliwe dla środowiska.

5. Metoda małych kroczków

Oczywiście, najważniejszy w tym wszystkim jest umiar. Zużywać te “nieekologiczne” produkty na bieżąco, wymieniać, oddawać potrzebującym zwierzakom, pożyczać i kupować z drugiej ręki. Myślę, że warto podchodzić do tematu z otwartą głową, nie zerojedynkowo – na zasadzie albo na 100 % albo wcale. Jestem wyznawczynią zasady done is better than perfect, czyli zrobione jest lepsze od doskonałego. Warto codziennie starać się ograniczać swój negatywny wpływ na środowisko, choćby to miała być choć jedna, nieduża zmiana. Z czasem przecież takie wybory wchodzą w nawyk, a to kolejny krok do próbowania nowych, lepszych i bezpieczniejszych rozwiązań.

Jakie są jeszcze Wasze obserwacje czy sposoby na bycie bardziej przyjaznym naturze? Podzielcie się w komentarzach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *