
Macie czasem takie absolutnie nieracjonalne marzenia? Ja miewam, z reguły bardzo szybko zderzają się z nieprzyjemną rzeczywistością, ale czasem (tylko czasem!) przemieniają się w rzeczywistość. Tak było wtedy, kiedy Kasia z Psia Norka napisała do mnie z pytaniem, czy chciałabym przetestować legowisko. Wydawałoby się, że jest absolutnie nie dla naszej ekipy – eleganckie, welurowe, szmaragdowe (głębię tego odcienia bardzo ciężko jest uchwycić na zdjęciach, zawsze wychodzi lekko bardziej niebieskie niż jest w rzeczywistości). Jak sprawdza się takie eleganckie legowisko przy futrzakach na surowym mięsie? Zobaczcie!
Mooożliwe, że trochę przestrzeliłam z wielkością, i mieszczą tam się wszystkie trzy psy na raz. Powiedzmy, że to tylko założenie, które ma niewiele wspólnego z tym, że mi nie po drodze jest do tych cyferek, które znajdują się na jednym z brzegów wydłużonego obiektu, którego cywilizowani ludzie zwą “linijką”. Mam zaawansowaną zamszofilię, i ogólnie rzecz biorąc wszystko, co jest aksamitne, zamszowe, bądź welurowe, z automatu ma moją uwagę. Z reguły jestem praktyczna (tzn. mąż jest, i on mnie tonuje w moich zapędach), ale tu nie mogłam się powstrzymać i bez opamiętania zanurzyłam się w miękkiej toni.

Legowisko jest absolutnie fantastycznie wykonane (Balko ma tendencje do drapania pazurami w materiale, przekopuje go bez opamiętania, lubi się tarzać w nim po jedzonku, więc ogólnie nie każde legowisko to wytrzyma). Na tym nie było ani śladu jego niszczycielskiej siły napędzanej mięsem i dobrym słowem. Co ważne, nawet przy swoich gabarytach wygodnie się je rozbiera do prania i składa z powrotem po praniu. Czy materiał daje radę przy jedzeniu gryzaków i obślimaczaniu brzegów? I tak i nie. Większość spokojnie dopiera się w pralce, a zacieki, które zostają łatwo można zdrapać paznokciem lub szczoteczką do tychże. Oczywiście, to nie jest coś anormalnego przy takim wynalazku – to “jest po prostu *welur* tego nie pomalujesz”. Trzeba się z tym liczyć (i ja liczę się jak najbardziej), że tego typu obicie będzie wymagało częstszej konserwacji i większej dbałości – wiem, na co się pisałam.

Podobnie jest z kłakami moich psów – dłuższy, jedwabisty włos bardzo chętnie zostaje na takim materiale, i to też trzeba mieć na uwadze decydując się na ten typ obicia (podobno inny typ kłaka już tak łatwo się nie wczepia w materiał, więc właściciele psów krótko- i gładkowłosych mogą odsapnąć 🙂

Miejsce legowiska obecnie zajęła moja witryna z roślinami, ale na dole, jak zrobię biuro, to na bank tam właśnie będzie królestwo Pucznika. Pieski je lubiły, było im bardzo wygodnie, ale nie jest to materiał dla wiejskich wieśniaków (tzn wiecie, ja nie wykluczam, kto tam jak chce się urobić, ale żeby potem nie było na mnie że mam przyjeżdżać i czyścić :D). Jeśli macie wysublimowanych szlachciców – to koniecznie to rozważcie. Ja jego na pewno będę używać, ale z obostrzeniami ? Dziękuje za możliwość przetestowania, UWIELBIAM JE! Jeśli chcecie poczuć się carsko i podnieść legowisko do rangi sztuki – Psia Norka i ten welurowy CAR to dobry adres. Szczególnie, za jakość wykonania, dbałość o detale, świetne materiały warto docenić Kasię i jej pracę!