Na wstępie ostrzegam – dziś może być odrobinkę łzawo. No ale dosłownie tak kapeczkę. I w sumie to są bardzo, ale to bardzo subiektywne spostrzeżenia. Bardzo chętnie poznam Wasze doświadczenia i obserwacje!
Kategoria: przemyślenia
Kwestia wolności
Może tak. Nie spotkałam się z tymi opiniami zbyt często, nie jest to nagminne, ale nie raz nie dwa zdarzało mi się usłyszeć – czy to w pracy, czy wśród bliższych i dalszych znajomych. “Ale te psy mają ciężko z Tobą“, “Biedne pieski!“, “No pozwól im, tylko raz!” Wiem, że nie jestem odosobniona w tej kwestii – wszak wiedza na temat wychowania dzieci i psów należy również do tych najulubieńszych tematów do dyskusji podczas niedzielnych rodzinnych spotkań. Oczywiście najczęściej tego typu mądrości wyrzucane są między pochłanianiem kęsów sałatki warzywnej, od osoby, która bynajmniej nie powinna się wypowiadać na temat kwestii wychowania nikogo, jednak najczęściej własnie te osoby z lubością pływają w oceanie swoich opinii na dany temat. Tym niemniej najczęściej poruszana jest największa bolączka osób postronnych. Wolność Twojego psa.
Potęga psich spacerów
Wychodzę z założenia, że spacer (taki dłuższy niż fizjologiczny sik pod blokiem) ma stanowić dla mojego psa relaks i kompletny restart dla umysłu. To czas tylko dla nich i dla mnie. Mimo, że w założeniu temat ma być luźny, to zawsze staram się wprowadzić kilka zasad i reguł mimo wszystko obowiązujących ZAWSZE I WSZĘDZIE choćby psu urwało łapę, albo zagubił ostatni neuron łączący (rudy) umysł z bazą. Nie ma dyskusji ze mną, jestem w tej kwestii wyznawcą totalitaryzmu, koniec i kropka.
Spacer to jedna z najważniejszych kwestii, spełniający cały wachlarz potrzeb nie tylko fizjologicznych, ale też i behawioralnych. Niby najprostsza i dość oczywista sprawa, często może być źródłem eskalacji problemów na linii przewodnik – pies, albo pogarszać relacje pies – pobratymcy. Wielu behawiorystów ocenia rzeczywiste zachowanie psa i relację z przewodnikiem właśnie podczas przechadzki. Czy pies zwraca uwagę na drugi koniec smyczy niezależnie od bodźców? A może ślepo czeka aż samobieżny dyspenser smakołyków wyda parówkę/piłeczkę? A może biega napięty i szuka guza? Albo wciska nos do kieszeni i najchętniej spędziłby na rączkach właściciela długie lata swojego życia?