No właśnie, to co?
Po dłuższym namyśle jestem wręcz pewna, że kolejny w kolekcji kiedyś, kiedyś (oby jak najdłużej nie, słyszycie mnie Państwo? Ciągniecie na BARFie przynajmniej do osiemnastki!) będzie inny owczarek. Ozicze emocje zwalają mnie z nóg, męczą, czasem mam ochotę ukręcić głowę gdy stróżują na dworze (no nie jestem w stanie znieść japienia za płotem dłużej niż dwie minuty), doprowadzają mnie do szewskiej pasji ilości kłaków i piachu, i tak kocham i na pewno zostanę w obrębie I grupy FCI.
Uwielbiam to skupienie i radość, gdy rozpoznają słowa, które do nich mówię. Lubię przywiązanie i autentyczną dziką radość, że znów udało mi się bezpiecznie wrócić do domu po pracy (Pan Mąż mówi, że przynajmniej na minutę przed pojawieniem się mojego auta Baloo jakimś cudem już słyszy i wie, że jestem blisko domu…może to kwestia nie przykręconej rury wydechowej :D). Tą gotowość o każdej porze dnia i nocy do pracy i zabawy. No i tą wszechogarniającą, kudłatą miłość – mam wrażenie, że pewien poziom relacji odpowiadający właśnie mi jest do osiągnięcia tylko na poziomie tej grupy. Jasnym i dość oczywistym wyborem jest więc border koli. No ale gdyby nie bc…to co?
via pinterest.com
No ale do rzeczy, oto pięć moich alternatyw! 🙂