Ilu właścicieli tyle opinii. Jedni są zdania, że pies to tylko dobrze ukrwiona maskotka, służąca głównie do zabawy z ich potomstwem. Inni sądzą, że “burek to ma być w kojcu” (wersja optymistyczna) i nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś może zwierze wpuszczać do domu, czy – o zgrozo – do łóżka. Na drugim biegunie znajdują się właściciele, którzy rozbrajająco rozkładają ręce mówiąc “on tak ma“, chowając pogryzione ręce za siebie i zapraszając nas do salonu, przez który niechybnie przeszedł tajfun.
Oczywiście przedstawiam Wam skrajności – gdzieś pośrodku zdarzają się egzemplarze którym wolno/nie wolno lizać po twarzy, które nie mają wstępu do któregoś z pokoi, które po spacerze równo maszerują do klatek i tam ociekają. Jesteście ciekawi jakie są zachowania, których nie toleruję ja i na które nie pozwalam? Oto moja lista.