Pies reaktywny. Czego nauczyłam się przez 6 lat życia na karuzeli emocji.

Oto pomiot dyskusji

Cześć. Najprawdopodobniej trafiłeś/łaś tu, bo znasz Ru (Pucznika), i chętnie obserwujesz jak borykamy się z życiem z nią. Jeśli jednak niezbadane (dla mnie) ścieżki SEO przygnały Ciebie tu z czeluści Internetu, to pewnie sam masz problematycznego psa, który daje Ci nielicho popalić. A więc, witaj, nie jesteś sam, rozgość się.

Dziś nie dam Wam światłych rad, nie napiszę, gdzie ucisnąć, na której kończynie zawiązać czerwoną kokardkę aby problem ustąpił. Tutaj opowiem Wam jak ja radzę sobie i racjonalizuje sobie funkcjonowanie z psem, który częściej niż łzy rozczulenia przynosi mi rumieniec gniewu, wstydu. Będzie o tym jak ja – osoba o dość krótkim zapalniku – radzi sobie z tym, że jeden z jej psów jest od A do Ż wymagającym egzemplarzem. Takim, który nauczył mnie naprawdę sporo, ale też takim, który ostro daje popalić w kwestii pokory, panowania nad sobą i budowania wewnętrznego zen. A mogę Wam powiedzieć, że mam dwuletnie dziecko (dla tych, co nie mówią w parentingowym, to taki okres dziecka, że można mu życie zrujnować smarując kanapkę masłem z północy na południe, nie odwrotnie), i nigdy mnie ono nie doprowadziło do takiego wrzenia jak kilka razy zdarzyło się Puczince. Zapraszam.

Czytaj dalej…