Jak już wspominałam w kilku wcześniejszych postach ( i pewnie wpisach na FP), w ramach prezentu bożonarodzeniowego dostałam czytnik ebooków. Po otwarciu paczuszki miałam dość mieszane uczucia – jestem raczej słabo ‘elektroniczno – nowinkowym’ człowiekiem (Pan Mąż elektronik teraz właśnie łka w rękaw, słyszę Cię mężu, jestem w drugim pokoju!), komórkę zawsze poznaję ‘na czuja’, wzgardliwie odrzucając instrukcję obsługi w kąt, a każdy nowy sprzęt, który pojawia się w domu kwituję zdaniem ” to Ty sobie poczytaj i się pobaw, a ja idę robić herbatę, potem mi pokażesz”. Dlatego do elektronicznego patentu służącego wyłącznie temu, aby czytać miałam dość sceptyczne podejście.