Przebywanie w gabinecie weterynaryjnym to bardzo umiarkowana przyjemność. Częściej pies jest zestresowany niż niecierpliwie oczekujący wizyty (choć historia zna takie przypadki kompletnie niewyjaśnionej ślepej i głuchej poddańczej miłości do kolorowego fartucha). Najczęściej też próg tolerancji jest niski – i Wasz i Waszego czworonożnego przyjaciela. Ból, złe samopoczucie, wszechobecnych zapach leku, zestresowane, często wokalizujące psy, które wyglądają dziwnie – kołnierze ochronne, kubraki, opatrunki w przeróżnych miejscach, dziwne zapachy krwi, wydzielin, leków – ja w szpitalach również odczuwam niepokój, więc kompletnie nie mam problemu z przyjęciem do wiadomości, że pies tym bardziej się boi. Zapraszam na garść porad dotyczących poprawienia jakości wizyt u lekarza weterynarii – to nie jest tak, że wszystko można zwalić na nieprzyjemne zabiegi 🙂 To naprawdę nietrudne – pomóc i oswoić psa z lekarzem. O ile zadziałacie szybko i nie pozwolicie eskalować stresowi – o wiele ciężej odkręcić traumę psa niż spróbować pracować u podstaw.