*Uwaga, sprostowanie musiało powstać, bo nie zrozumieliśmy się. Ten tekst NIE ma służyć przekazaniu Wam, że tylko pieski kupione są czegoś warte (wciąż nie dowierzam, że muszę Wam to napisać i wytłuścić). Jest to zbiór luźnych stwierdzeń, które być może pomogą komuś podjąć przemyślaną i dojrzałą decyzję na temat przygarnięcia psa.*
Czy zdarzyło się Wam kiedyś marzyć o konkretnej rasie, a następnie zauważyć pieska w typie do adopcji? Bo mnie się zdarzyło. Byłam zapisana na dwa mioty, oba niestety nie doszły do skutku. Zniechęcona poszukiwałam trochę na siłę kolejnego psa, aż pewnego poranka na grupie owczarek australijski pojawiło się ogłoszenie. Tego samego dnia wieczorem już jechaliśmy po Ru. Jak już wiecie wciąż pracujemy, wciąż walczymy i próbujemy sił, nie jest miłą, wdzięczną suczką, a raczej typowym przedstawicielem swojej rasy. Ma całą plejadę wad, z których jako rasowy lajkonik wtedy nie zdawałam sobie sprawy, a nie słuchałam opinii mądrzejszych i starszych stażem – a i tak trafiłam na dość młodego pieska i mądrego poprzedniego właściciela, który w porę zdecydował, że czas się rozstać. Dziś zapraszam na kubeł zimnej wody – właśnie dla Ciebie, bo może tego potrzebujesz. Przed ostateczną decyzją, przeczytaj proszę ten tekst, i zastanów się dobrze. Raz i drugi. A potem zapytaj osoby mądrzejszej od Ciebie. I jednej i drugiej. I pamiętaj, że…