Poproszono mnie, abym jednak zrobiła post wnętrzarski – na razie niezbyt dużo się u nas dzieje – moje finanse pochłaniają psy, a na “grubsze” remonty czeka nas trochę odkładania 🙂
Pamiętacie jak pierwszy raz stwierdziliście “a, już chyba wiem, o co chodzi w tym pedałowaniu!” i za chwile spadliście z roweru i stłukliście kolano? Albo pomyśleliście sobie “co, ja nie wyjadę!” i w deszczową, ciemną noc przytarliście auto mamie?