Zazwyczaj praktyczne rzeczy nie są ładne, prawda? Jaki amortyzator jest – każdy widzi. Taki przy wypaśnej zabawce (jeden woli bardziej elastyczny, drugi twardszy), przy pasie do biegania, przy rowerze. Ja miałam zwykłe, szare przedłużki do naszego pomykania przy rowerze. Pewnego dnia zobaczyłam jednak coś nad wyraz wybitnego – otóż firma Wild Craft wprowadziła na rynek smycze z amortyzatorem – taśmy były zadrukowane w przeróżne wzorki. Niby to już było, ale halo halo – spójrzcie na te wzory! Pełna dobrych przeczuć zapytałam zupełnie prywatnie, jaki byłby koszt takich dwóch patentów, a dzięki ich uprzejmości dostaliśmy dwie smycze do testowania. Po naprawdę długim czasie sondowania mamy wyniki! Jesteście ciekawi?